Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kredyt spłacił, a bank żąda kolejnych rat

Marek Rudnicki
- Ten domokrążca obiecał mi nawet, że dostanę 20 proc. zniżki, której oczywiście też nie dostałem - Tadeusz Iwanejko pokazuje drzwi, których zamówienie wpędziło go w kłopoty.
- Ten domokrążca obiecał mi nawet, że dostanę 20 proc. zniżki, której oczywiście też nie dostałem - Tadeusz Iwanejko pokazuje drzwi, których zamówienie wpędziło go w kłopoty. Andrzej Szkocki
Tadeusz Iwanejko kupił drzwi od domokrążcy. Kredyt miał spłacić w 24 ratach. Dopełnił obowiązku, ale bank nadal żąda pieniędzy.

- Żadnej umowy z bankiem nie podpisywałem - twierdzi Tadeusz Iwanejko. - Przysłali mi ją kiedyś, ale jak zobaczyłem, że to umowa z Kredyt Bankiem i do tego jeszcze z "Żaglem", nie podpisałem ich.

Mówił, że to potwierdzenie

Do sprawy wracamy. Pisaliśmy już o niej ("Chciał nowych drzwi, a ma kłopoty", 8 maja), bo sposób załatwienia sprawy wydawał nam się cokolwiek dziwny. Okoliczności zawarcia umowy budziły też wątpliwości u szczecińskiego Rzecznika Praw Konsumentów.

Przypomnijmy, że drzwi zostały zamówione u osoby, która przedstawiła się, jako Jakub Dz., przedstawiciel gnieźnieńskiej firmy "Marmar" Tadeusza Błaszaka. Usługa została wykonana przez przysłanego pracownika 24 października 2006 r.

- Była godzina 21, gdy podsunął mi maczkiem wydrukowany jakiś świstek twierdząc, że jest to potwierdzenie zamontowania drzwi - opowiada pan Tadeusz. - Podpisałem nie czytając. Był przy tym mój szwagier.

Dodajmy, że pan Tadeusz nosi okulary "minus", szkła 12 i 15 dioptrii. Ma więc bardzo słaby wzrok i mały druk jest dla niego nieczytelny.

Sprawa przestaje być jasna

- Drzwi i usługa miała kosztować równo 1090 zł płatne w 24 ratach - mówi Iwanejko. - Spokojnie więc je spłacałem. Jakież było moje zdziwienie, gdy nagle odezwał się bank i "Żagiel" z żądaniami dalszych rat, bo niby tak wynika z umowy. A przecież nie podpisywałem z nimi żadnej umowy.

W tym miejscu sprawa zaczyna być mało jasna. Skontaktowaliśmy się z firmą "Marmar", gdzie zapewniono nas, że nie zajmują się ani produkcją, ani sprzedażą drzwi.

- My produkujemy jedynie otoki do butów i tylko to - stwierdził szef firmy "Marmar" Marcin Pluciński.

Na naszą prośbę Magdalena Świątkowska z Centrum Obsługi Klientów firmy "Żagiel" w Lublinie przesłała panu Tadeuszowi umowę, którą ponoć podpisał. Okazuje się, że był to ten sam formularz, który podsunięto mu, jako potwierdzenie wykonania usługi.

Pojawiły się pieczątki

Wówczas nie było na nim żadnych pieczątek i podpisów. Przysłana wersja posiada ich za to kilka i to podpisane dużo później. Pierwsza, to pieczątka firmy "Marmar" z Gniezna wraz z nieczytelnym podpisem. Druga - Kredyt Banku S.A. z nazwiskiem Joanny Wojtyniak i nieczytelnym podpisem oraz osobną adnotacją: "Umowa zawarta w dniu 2006-10-31 z upoważnienia, w imieniu banku". Trzecia - firmy "Żagiel" z Wrześni z datą 24 października 2006 r.

- Jak one się tam znalazły, skoro ja podpisywałem papier, na którym nic nie było? - dziwi się pan Tadeusz. - Jeżeli bank i "Żagiel" pozwalają sobie na antydatowanie, to chyba jest przestępstwo? Nie mówię już nic o tym osobniku, który przystawił pieczątkę firmy "Marmar" z Gniezna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński