Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin po inauguracji. Na właściwy styl jeszcze poczekamy

Maurycy Brzykcy
Wideo
od 16 lat
Nieźle w pierwszym meczu zaprezentowały się nowe nabytki klubu. Trener King Szczecin wymaga trochę więcej od całego zespołu.

- Cieszą dwa punkty, cieszy zwycięstwo, ale nie cieszy nas styl, w jakim to osiągnęliśmy - mówił po meczu King Szczecin - Start Lublin trener gospodarzy Marek Łukomski. - Dla nas po zeszłorocznych doświadczeniach najważniejsze było wygrać i to się udało. Za dwa tygodnie nikt już nie będzie myślał o tym, że było to po męczarniach.

Faktycznie, można było odnieść wrażenie, że ekipa ze Szczecina trochę cierpiała na parkiecie. Start prezentował ciekawą i szybką koszykówkę, za którą czasami szczecinianie nie byli w stanie nadążyć. Poza tym goście mieli w swoich szeregach świetnie dysponowanego Stefana Balmazovicia i Serb w dużym stopniu trzymał im wynik.

- Zaczęliśmy mecz topornie - przyznał Zach Robbins, nowy center King Szczecin. - Nie był to nasz najlepszy występ w obronie, myślę, że potrafimy grać dużo lepiej w tym elemencie. Jestem pewien, że możemy się lepiej komunikować przy zasłonach i wracać do obrony po stracie.

Robbins był jednym z tych graczy, którzy zrobili różnicę. Amerykański center rozkręcał się długo, ale w ostatnich fragmentach meczu już rządził pod tablicami. Zdobył kluczowe punkty, a następnie świetnie w obronie zatrzymywał gości. Ekipa King zanotowała w tym spotkaniu cztery bloki i wszystkie w wykonaniu Robbinsa.

Nieźle do drużyny wprowadził się Marcin Dutkiewicz, podobnie jak Taylor Brown. Obaj w drugiej połowie byli kluczowi dla gry zespołu. Mało oglądaliśmy Norberta Kulona, Szymona Łukasiaka czy Craiga Sworda, ale zawodnicy z ich pozycji spisywali się lepiej w pojedynku ze Startem. Stosunkowo mało minut (niecałe 5) dostał Sword. Młody Amerykanin trafił 2 na 2 rzuty za dwa oczka, ale dwukrotnie chybił zza łuku. Grał tylko w pierwszej kwarcie.

Słaby początek meczu King Szczecin zdaniem trenera mógł wynikać także z czegoś innego.

- Gramy w głównej hali Azoty Areny jak na wyjeździe - zaznacza trener Łukomski. - Mieliśmy tu tylko 45 minut treningu w ostatnich 12 dniach, normalnie ćwiczymy w hali rozgrzewkowej. Zawodnicy muszą czuć się pewnie od początku meczu, a trudno o to, gdy w hali się tak naprawdę nie trenuje. Stąd to porównanie do wyjazdu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński