Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak ubiera się młodzież

Anna Starosta
Monika, lat 17, uczennica Zespołu Szkół Medycznych:- Chcę zostać kosmetyczką - mówi Monika. - Już teraz robię makijaż sobie i koleżankom. Uczę się też zdobienia paznokci. Przecież to nie jakieś fanaberie, tylko inwestycja w przyszłość. Tak powtarzam nauczycielom, kiedy zwracają mi uwagę.
Monika, lat 17, uczennica Zespołu Szkół Medycznych:- Chcę zostać kosmetyczką - mówi Monika. - Już teraz robię makijaż sobie i koleżankom. Uczę się też zdobienia paznokci. Przecież to nie jakieś fanaberie, tylko inwestycja w przyszłość. Tak powtarzam nauczycielom, kiedy zwracają mi uwagę. Sławek Ryfczyński
Jedne zakładają szpilki i biżuterię. Inne noszą mundurki bez żadnych dodatków. Te w szpilkach mówią, że tak demonstrują swoją niezależność.

Paznokcie

Monika, lat 17, uczennica Zespołu Szkół Medycznych:- Chcę zostać kosmetyczką - mówi Monika. - Już teraz robię makijaż sobie i koleżankom. Uczę się też
Monika, lat 17, uczennica Zespołu Szkół Medycznych:
- Chcę zostać kosmetyczką - mówi Monika. - Już teraz robię makijaż sobie i koleżankom. Uczę się też zdobienia paznokci. Przecież to nie jakieś fanaberie, tylko inwestycja w przyszłość. Tak powtarzam nauczycielom, kiedy zwracają mi uwagę. Sławek Ryfczyński

Monika, lat 17, uczennica Zespołu Szkół Medycznych:
- Chcę zostać kosmetyczką - mówi Monika. - Już teraz robię makijaż sobie i koleżankom. Uczę się też zdobienia paznokci. Przecież to nie jakieś fanaberie, tylko inwestycja w przyszłość. Tak powtarzam nauczycielom, kiedy zwracają mi uwagę.
(fot. Sławek Ryfczyński)

Dorośli upierają się, że szkoła, to nie wybieg dla modelek.

W Świnoujściu są szkoły, gdzie nadal obowiązują mundurki, chociaż od tego roku nie jest to już przymusowe. Jest liceum, gdzie wprowadzono zakaz noszenia tipsów, butów na obcasie i dużej biżuterii. Nie zawsze respektowany. W innych jest "wolna amerykanka".

Rodzice mieli gorzej

Wprowadzenie mundurków przez byłego ministra Romana Giertycha (który na zawsze zapamiętany zostanie dzięki temu pomysłowi) w większości przypadków zaszokowało. Nie tylko samych uczniów, ale też rodziców i pedagogów. Nie wiedzieć czemu, skoro większość rodziców i pedagogów sama nosiła tego typu stroje. Wtedy nazywano to fartuszkami. Były wersje przypominające robocze ubranie woźnego czy dozorcy. Były też bardziej finezyjne - z falbankami i zakładkami.

- Do tego obowiązkowo tarcza szkolna, na gumce na ramieniu - wspomina Justyna Buszek. - Starsi uczniowie, w przejawie buntu, zakładali ją czasem odwrotnie albo przypinali sobie agrafkami na tylnych kieszeniach spodni. Że to niby miejsce, gdzie mają szkołę.

Liceum, to nie wybieg

Andżelika, lat 17 uczennica Zespołu Szkół przy ul. Gdyńskiej:- Lubię biżuterię i zwykle noszę jej sporo - mówi Andżelika. - Za to strój mam dość skromny.
Andżelika, lat 17 uczennica Zespołu Szkół przy ul. Gdyńskiej:
- Lubię biżuterię i zwykle noszę jej sporo - mówi Andżelika. - Za to strój mam dość skromny. Jak ubieram dużo bransoletek i wisiorków, to już ciuchy mam stonowane. A biżuteria w szkole nie przeszkadza. Na zajęcia z w-f przecież wszystko ściągam. Anna Starosta

Andżelika, lat 17 uczennica Zespołu Szkół przy ul. Gdyńskiej:
- Lubię biżuterię i zwykle noszę jej sporo - mówi Andżelika. - Za to strój mam dość skromny. Jak ubieram dużo bransoletek i wisiorków, to już ciuchy mam stonowane. A biżuteria w szkole nie przeszkadza. Na zajęcia z w-f przecież wszystko ściągam.
(fot. Anna Starosta)

Tipsy, szpilki, dekolty i duża biżuteria - to tylko niektóre z zakazanych części ubioru w Liceum Ogólnokształcącym im Mieszka I. Uczniowie są podzieleni w opiniach. Część uważa, że w szkole rzeczywiście panuje rewia mody.

- Po szkole chodzą niektóre dziewczyny jak po wybiegu - mówi uczennica. - Wymalowane jak na dyskotekę, świecące bluzki, obcasy. I wieeelka biżuteria.

- Wyglądają niekiedy doroślej niż my - dodaje nauczycielka.

Podobne zasady, przynajmniej teoretycznie, są też w innych szkołach średnich. Nie zawsze respektowane. W szkołach prywatnych jest najwięcej luzu.

Dorosłe nastolatki

Kasia, lat 16, uczennica Liceum Ogólnokształcącego im. Mieszka I - Nie zawsze chodzimy na obcasach - mówi. - To wynika z mody. Płaskie kozaki są beznadziejne.
Kasia, lat 16, uczennica Liceum Ogólnokształcącego
im. Mieszka I
- Nie zawsze chodzimy na obcasach - mówi. - To wynika z mody. Płaskie kozaki są beznadziejne. Poza tym, jeśli mi jest wygodnie, to przecież komu przeszkadza, że mam wysoki obcas. Sławek Ryfczyński

Kasia, lat 16, uczennica Liceum Ogólnokształcącego
im. Mieszka I
- Nie zawsze chodzimy na obcasach - mówi. - To wynika z mody. Płaskie kozaki są beznadziejne. Poza tym, jeśli mi jest wygodnie, to przecież komu przeszkadza, że mam wysoki obcas.
(fot. Sławek Ryfczyński)

Uczniowie podkreślają często, że poziom nauki nie zależy od stroju.

- Przecież to moja sprawa, jak przychodzę ubrana do szkoły - mówi uczennica trzeciej klasy prywatnego liceum, która do szkoły przyszła w szpilkach, na szyi miała kilka metalowych naszyjników i niemalże na każdym palcu pierścionek. - Nie jesteśmy już w gimnazjum. Tam uczennice są młode i nie powinny chodzić ubrane jak my.

- Rozumiem, że szkoła ingeruje w nasze oceny. To oczywiste - dodaje jej koleżanka. - Uczyć się trzeba i chodzić na lekcje. Ale ubiór, to moja sprawa.

Uczennice skarżą się, że sprawdza się dziewczyny.

- A przecież teraz chłopaki też mają biżuterię i czasem chodzą jak obdartusy.

Strój ma być bezpieczny

Marysia, lat 15, prywatne liceum fundacji Logos:- Kolczyki noszą wszystkie dziewczyny - mówi Marysia. - Ja mam przynajmniej dziurki tylko w uszach. Są
Marysia, lat 15, prywatne liceum fundacji Logos:
- Kolczyki noszą wszystkie dziewczyny - mówi Marysia. - Ja mam przynajmniej dziurki tylko w uszach. Są koleżanki, które mają przekłute wargi, brwi, języki i pępki. Ja z reguły wyciągam kolczyki na w-f, ale normalnie to noszę. Sławek Ryfczyński

Marysia, lat 15, prywatne liceum fundacji Logos:
- Kolczyki noszą wszystkie dziewczyny - mówi Marysia. - Ja mam przynajmniej dziurki tylko w uszach. Są koleżanki, które mają przekłute wargi, brwi, języki i pępki. Ja z reguły wyciągam kolczyki na w-f, ale normalnie to noszę.
(fot. Sławek Ryfczyński)

Dyrekcja Liceum Ogólnokształcącego im. Mieszka I tłumaczy, że nie chodzi o jednolity strój.

- Nie mamy mundurków, co nie znaczy, że po szkole można chodzić ubranym jak się chce - mówi dyrektorka Grażyna Szczodry. - To sami uczniowie ustalili, że ich ubiór do szkoły powinien być schludny, czysty i niekoniecznie roznegliżowany.

Dlatego głębokie dekolty nie są mile widziane. Członkowie samorządu szkolnego sprawdzają co jakiś czas czy uczniowie są odpowiednio ubrani.
Szpilki, tipsy i biżuteria to - według nauczycieli - także kwestia bezpieczeństwa.

- Jak można ćwiczyć na wf-ie, stanie na rękach, w długich tipsach? - zastanawia się Grażyna Szczodry.

W części gimnazjów zrezygnowano z mundurków.

- Przez pieniądze - mówi Bogusław Mendrek, dyrektor GP nr 1. - Nie każdego stać na szkolny ubiór za 100-150 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński