Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Bąk: Oceniajmy Jerzego Brzęczka dopiero po eliminacjach (Rozmowa)

Michał Skiba
Michał Skiba
Bartek Syta
- Nikt w kadrze nie powinien panikować po porażce ze Słowenią - mówi wybitny reprezentant Polski Jacek Bąk. Z byłym piłkarzem (m.in.) RC Lens i Olympique Lyon porozmawialiśmy przed dwoma eliminacyjnymi spotkaniami do Euro 2020. Reprezentacja Polski w czwartek zagra w Rydze z Łotwą. W niedzielę na PGE Narodowy przyjedzie Macedonia Północna.

Michał Skiba: Jak to było wrócić do reprezentacji?

Jacek Bąk: Bardzo fajnie! Zremisowaliśmy 3:3 z Brazylią, chyba było okej. To był mecz towarzyski w Chicago, graliśmy dwa razy po 40 minut. Takie fajne wydarzenie dla amerykańskiej Polonii, przyszło z sześć lub siedem tysięcy naszych kibiców. Bardzo fajna impreza. Przyjechał mój kolega z czasów gry w Olympique Lyon Edmilson, była okazja pogadać. Było parę innych gwiazd - m.in. Rivaldo i Paulo Sergio. Fajnie było się spotkać po latach.

Ze swojej postawy jest Pan zadowolony, czy to już nie to, co kiedyś?

Tak sobie się czułem. Wiadomo, że jakby nie było dziesięciu kilogramów nadbagażu na sobie, to byłoby lepiej. Nie trenujemy już zawodowo, rekreacyjnie ćwiczymy, gramy dla przyjemności. Trochę to wyglądało w zwolnionym tempie, ale takie jest życie, taka kolej rzeczy (śmiech). Po meczu mieliśmy bankiet, posiedzieliśmy do drugiej w nocy, o dziewiętnastej zaczęliśmy. Miła atmosfera. Zremisowaliśmy 3:3, potem przegraliśmy w karnych, ale od razu mówię, że ich nie liczyliśmy do wyniku. Miłe pięć dni w Chicago. Fajne wspomnienie dla mnie i myślę, że jeszcze coś podobnego się powtórzy. Zagrałem 31 min w pierwszej połowie, 29 w drugiej lotne zmiany. Hokejowe.

Martwią Pana sygnały dochodzące z Francji? To na razie przeciętna jesień Kamila Glika.

Trzeba też przyznać, że dziennikarze „L’Equipe” chyba się na Kamila uwzięli. Cały zespół AS Monaco gra słabo, traci dużo goli i zaczyna się szukanie winnych w linii obrony. Nie oglądam wszystkich meczów tego zespołu, śledzę je w internecie. Mam też kolegę we Francji, który mówi mi, że Glik wcale nie gra słabiej niż reszta piłkarzy Monaco. Skoro jednak zespół traci dużo goli, to wiadomo, że nikt się nie będzie czepiał napastników, tylko obrońców.

Czy jednak Glik wciąż powinien być liderem defensywy reprezentacji?

Czasem w klubie zdarzają się po prostu zawirowania, a potem przyjeżdża się na kadrę i od razu jest inne powietrze, inni koledzy. Wszyscy się znają od lat, jest inaczej. Ostatnie dwa spotkania reprezentacji były średnie, ale nie są powodem do paniki. Jesteśmy na pierwszym miejscu w grupie eliminacyjnej do Euro 2020 i jedziemy dalej. Mamy zespół, który każdy mecz musi wybiegać, Łotwa nie powinna nam sprawić problemów. Macedonia również. Z Macedonią - u siebie - to musimy się czuć jakbyśmy grali w trzynastu. Dzięki kibicom. Do wszystkiego trzeba jednak podchodzić, jak profesjonalista.

Co musi zrobić Maciej Rybus, by w końcu zagrać na lewej obronie u Jerzego Brzęczka?

Na razie spróbowaliśmy wszystkich wariantów, oprócz Rybusa. Nie widzę go w treningu, ale wiem, że wciąż jest to dobry piłkarz. Otrzaskany na zachodzie, grał w Lyonie, radzi sobie w Rosji. Jego wybór jest dosyć naturalny. Nie wmawiajmy wszystkim, że on nie ma jakości do gry w pierwszym składzie kadry. Nie mam pojęcia, dlaczego selekcjoner szuka innych rozwiązań, ale on wie najlepiej, jego rozliczamy po wynikach. Nie mamy w kadrze zbyt dużo lewonożnych zawodników. Mamy Arkadiusza Recę i Rybusa, Arek zaczął grać we Włoszech, ale to Rybusa znamy nie od dzisiaj. Możemy mu zaufać. Dać szansę, by się pokazał z dobrej strony.

Marnujemy cały czas potencjał Bartosza Bereszyńskiego - czy to stwierdzenie to przesada?

Jak się ma wiodącą nogę prawą i gra na lewej stronie boiska, to zawsze będzie się słabiej grało. Nie ma się takiej pewności: przy wrzutce, kiwce, małej grze w swoich strefach. Jesteśmy zawodowcami, ale dominująca noga, a ta słabsza, to zazwyczaj dwie różne postawy na boisku. Niby to nie powinien być problem, ale zauważmy, że klasowe zespoły nie kombinują, tylko mają nawet po kilku zawodników lewnonożnych na lewej stronie. W pomocy może być odwrotnie, często to jest zaleta w ofensywie, jednak w obronie to jest kłopot.

Dziwi Pana taka transformacja Grzegorza Krychowiaka? Z wiekiem idzie wyżej, strzela gole. Zazwyczaj jest inaczej, napastnicy cofają się do pomocy itd.

Fajnie, że Grzegorz tak teraz wygląda. Widać, że się czuje na siłach, by grać wyżej. Z obrońcy nie zrobimy napastnika, ale z pomocnika zawsze można zrobić napastnika. Ma dobry strzał, potrafi zagrać z przodu, ale dla mnie zawsze będzie zawodnikiem od zadań defensywnych. Fajnie, by te nowe cechy pokazywał również w meczach kadry.

Od Paris Saint-Germain się odbił, ale może jeszcze odnajdzie się w lepszej lidze niż rosyjska?

PSG i Lokomotiw Moskwa to inny świat. Nie do porównaniu. Dla mnie to było jednak zaskoczenie, że Krychowiak nie znalazł sobie miejsca w Paryżu. Może nie myślałem o nim, jako o piłkarzu wiodącym w pomocy PSG, ale myślałem, że będzie tam przydatny. W lidze hiszpańskiej coś znaczył, Unai Emery wziął go ze sobą do Francji i nie dał rady. Ale to już delikatne grzebanie w trupach. Teraz Grzesiek jest w Moskwie i jest w dobrej formie.

Martwi za to postawa Krzysztofa Piątka?

Każdy już mówił, że mamy drugiego Roberta Lewandowskiego, a tu okazało się, że trzeba jeszcze trochę cierpliwości. Trzeba poczekać. Boję się, że najlepszy sezon Piątka to ten, który już był. Z drugiej strony wydaję mi się, że jednak tak źle nie będzie. Gole przyjdą. W obecnym Milanie gra się bardzo trudno. Piątek miał wejście smoka, ta forma musiała delikatnie opaść. Wszyscy mają przed oczami Krzysztofa Piątka, który strzela z pistoletów i nagle te pistolety zniknęły. Porównania do Lewandowskiego były złe. Lewy gra już prawie dziesięć lat w Bundeslidze, niech Piątek wróci do regularnego strzelania goli. Utrzymać się na takim poziomie jak Robert Lewandowski jest niesamowicie trudno. To jest po prostu maszyna. Fajnie, że reprezentuje Polskę w taki sposób. Przyzwyczajenie świata do strzelania goli co weekend, zrobienie z tego normy, to jest jego gigantyczny sukces. Gdyby jeszcze Jakub Błaszczykowski był w formie, bo z drugiej strony boiska świetnie radzi sobie teraz Kamil Grosicki. Mielibyśmy wielką siłę uderzenia, teraz nasze motory napędowe są trochę zwolnione.

Za dużo mówi się o tym, że to wina selekcjonera - czy zgadza się Pan z narzekaniem kibiców?

Bayern gra inaczej, kadra inaczej. Nikogo nie skrzywdzimy, jeśli powiemy, że Robert w klubie otacza się lepszymi piłkarzami. Chciałbym, by było inaczej, ale mówmy prawdę. Mówią, że co prawda może zawsze coś konstruktywnego zbudować, ale na razie gra kadry nie zawsze wygląda tak, jak o tym marzymy. Reprezentacja przyzwyczaiła nas w ostatnich latach do meczów na wysokim poziomie.

Kibicom nie wystarczą wyniki, zwłaszcza w takiej grupie eliminacyjnej.

Każdy chce grać pięknie i wygrywać, ale czasami są mecze brzydkie i wygrywamy, bywało też, że nie graliśmy źle a przegrywaliśmy. To która opcja jest lepsza? W piłce nie ma punktacji za jakość, tylko za strzelanie goli. Wszyscy chcą gry z kosmosu, grać jak niedawny Real Madryt. Czasami i taki mecz wyjdzie, ale my musimy zdobywać punkty. To jest najważniejsze. Jerzego Brzęczka nie ma za co winić, bo jesteśmy liderami grupy. Dajmy mu pracować w tych eliminacjach, na razie robi dobrą robotę. Po Słowenii nie ma sensu panikować. Oceńmy Brzęczka po eliminacjach.

Zna Pan trochę realia austriackiej piłki, widział Pan, jak rośnie Red Bull Salzburg. Odjechał nam tamtejszy futbol?

Salzburg gra „mini Liverpool”. Jest tam myśl szkoleniowa. Świetnie dobierają utalentowanych piłkarzy. Austriacy idą za duże sumy do Bundesligi, niby liga austriacka jest Kopciuszkiem, ale w niej Salzburg bije wszystkich na głowę. Mają otoczkę, jest potężny sponsor. To musiało się udać.

Kto może wygrać w tym roku Ligę Mistrzów?

Paris Saint-Germain jest stało się pechowym zespołem, takim bananowym klubem. Naściągali piłkarzy, a potem nie wiedzą, jak ich zagospodarować. Trochę trzymam za nich kciuki, bo wiele lat spędziłem we Francji. W Paryżu jest jednak zła kombinacja charakterów, bierze się piłkarzy-celebrytów. Trudno nad nimi zapanować. PSG to czasem zespół wypachnionych i wypudrowanych dzieci. Bayern prawie zawsze idzie jak walec, jest wysoko, a potem w półfinale jest różnie. Liverpool Juergena Kloppa mnie zachwyca. W to wszystko wmiesza się Juventus, na pewno nie Real Madryt. Nie tym razem.

Jerzy Brzęczek: Jestem spokojny o Arka Milika i Krzysztofa Piątka, Robert Lewandowski jest w formie swojego życia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jacek Bąk: Oceniajmy Jerzego Brzęczka dopiero po eliminacjach (Rozmowa) - Portal i.pl

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński