- Najtrudniejszy w spotkaniu z Muszyną chyba był dojazd?
- (śmiech) To prawda, jechałyśmy trzynaście godzin.
- Tylko po to, żeby pokonać rywalki w godzinę i dwanaście minut. Spodziewałyście się, że pójdzie to tak gładko? Że rywal wam się nie postawi?
- To jest czasem dla mnie dziwne, ale staram się takie podejście rozumieć. Z perspektywy boiska wygląda to zupełnie inaczej. Wczoraj większość meczu byłam jedną z rezerwowych, ale wiem, jak to wygląda w trakcie meczu. Z resztą rozmawiałam z dziewczynami, które grały całe spotkanie. To nie jest takie łatwe! Mam wrażenie, że od początku zepchnęłyśmy je do defensywy, postawiłyśmy swoje warunki, stąd taki wynik.
- I to wystarczy? Na zespół z tradycją, z aspiracjami?
- Przycisnęłyśmy, a one zaczęły popełniać błędy. Dobrze wchodzimy w mecz, narzucamy swój styl gry, to bardzo ważne.
- A to nie jest trochę tak, że rywalki patrzą na Chemik, na personalia, na wyniki, i poddają się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem?
- Gram już wiele lat i nie zawsze występowałam w roli faworytki. Nie wiem, czy przeciwniczki się nas boją, nie jestem w ich szatni. Ja zawszę chciałam wygrywać, wychodziłam odważnie na boisko. Nie wyobrażam sobie innego podejścia.
- Z tych lepszych drużyn, przynajmniej potencjalnie, zostały Aluprof Bielsko-Biała i Impel Wrocław. W opiniach internautów i kibiców, jedynie Impel może Chemikowi dorównać, choć i to traktowane jest jako optymistyczny wariant.
- Udało się wygrać z Atomem Trefl Sopot, Dąbrową Górniczą - jesteśmy z tego bardzo zadowolone. Ale jestem przekonana, że w drugiej części sezonu tak łatwo nie będzie. Te drużyny wchodzą w sezon, próbują łapać formę...
- A Chemik nie? Przygotowania wszyscy zaczynali w tym samym czasie.
- Nam jakoś udało się zgrać szybciej, choć wcale nie uważam, żeby to był szczyt formy. Popełniamy jeszcze sporo błędów, które w kolejnych meczach postaramy się eliminować. Na razie wygrywamy i jesteśmy z tego bardzo zadowolone. Ale nie możemy odpuścić, bo za nami dopiero pięć kolejek.
- Jeśli prześledzić wszystkie mecze i nazwiska na poszczególnych pozycjach, to walka atakujących w Chemiku Police jest najbardziej wyrównana. Zarówno pani, jak i Ana Bjelica, gracie w podobnym wymiarze czasowym, na zbliżonym poziomie. Jak to na panią wpływa?
- To jest perfekcyjny przykład zdrowej konkurencji. Czasem gram ja, czasem występuje Ana. Najważniejsze, żeby mieć świadomość, że na ławce jest ktoś, kto może cię zastąpić w momentach kryzysu. Nieważne, czy gram ja, czy ktoś inny.
- Trudno w to uwierzyć, trochę to brzmi jak polityczne wymijanie.
- (śmiech) W trakcie swojej kariery byłam zarówno pierwszą, jak i drugą atakującą. Potrafię odnaleźć się w obu rolach. Tworzymy całość, fajną i zgraną grupę. Nie możemy się na siebie obrażać. Nie tylko na mojej pozycji jest konkurencja. Dzięki temu ciężej pracujemy na treningach i mam wrażenie, że to szeroka ławka może być kluczem do sukcesu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?