Problem powtarza się co roku w marcu, kiedy zwiększa się poziom wody w rzekach. Rok temu przy ulicy Drzymały pod wodą znalazło się kilka domów, a także okoliczne ogrody działkowe i stojące blisko Iny garaże. W tym roku z jednej strony domów woda już wylała.
- Na razie zalała działki - mówi Elżbieta Jędrzejczak z ulicy Drzymały. - Strach wyglądać przez okno, wody jest coraz więcej. Boje się, że powtórzy się ubiegły rok, kiedy całkowicie nas zalało. Jeszcze w lipcu woda stała pod naszym domem.
Przy ulicy Drzymały w tym tygodniu pojawili się przedstawiciele urzędu miejskiego, starostwa, zakładu melioracji i urządzeń wodnych. Sprawdzali poziom wody w Inie, planowali rozmaite scenariusze na wypadek zagrożenia powodziowego.
- Nas póki co zalewają wody gruntowe - mówi Elżbieta Jędrzejczak. - Obawiamy się jednak, że podniesione zostaną śluzy na Inie, żeby ratować sytuację, a wtedy woda wyleje się koło naszych domów.
Wczoraj poziom wody w Inie w Stargardzie wynosił 233 cm. Taki jest od kilku dni. Stan ostrzegawczy to 250, a alarmowy - 280 cm.
- Na razie nie ma zagrożenia powodziowego - mówi Jarosław Hajduk ze stargardzkiego urzędu miejskiego. - Sytuacja na bieżąco jest monitorowana.
Mieszkańcy ulicy Drzymały są jednak przekonani, że wielka woda wcześniej czy później nadejdzie i zaleje ich domy.
- Rok temu była po obu stronach drogi - mówi Elżbieta Jędrzejczak. - To była, po 1979 roku, największa powódź. Przez wielką wodę musieliśmy zrezygnować z uprawiania warzyw i owoców. Kiedyś je mieliśmy i wszystko znalazło się pod wodą.
Rodzina Jędrzejczaków najbardziej jednak obawia się o dom, który przez lata podtapiania pochylił się już o 41 centymetrów.
- Ile pieniędzy i pracy włożyliśmy, by doprowadzić do porządku piwnicę, która ciągle jest zalewana - mówi Elżbieta Jędrzejczak. - Pieniądze dostaliśmy z ubezpieczenia, miasto dało nam cztery tysiące złotych, za które kupiliśmy bojler. Byliśmy też zwolnieni z płacenia podatku od nieruchomości. Wydatki są jednak znacznie większe, a nie ma chętnych żeby nas ubezpieczać.
Okoliczni mieszkańcy zwracają uwagę, że Ina za rzadko jest czyszczona.
- Mnóstwo krzaków, ludzie wyrzucają nawet tapczany czy telewizory - mówią stargardzianie. - To wszystko powinno być na bieżąco sprzątane, może byłoby mniejsze zagrożenie rozlaniem wody po okolicy. Po drugiej stronie domów jest rów melioracyjny i ten był pogłębiany. Być może dzięki temu woda nas jeszcze nie zalała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?