Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ina zagraża mieszkańcom ul. Drzymały w Stargardzie

Grzegorz Drążek
– Woda pojawiła się nagle, w gumowcach musieliśmy ściągać pranie wiszące przed domem – mówi Elżbieta Jędrzejczak z ulicy Drzymały.
– Woda pojawiła się nagle, w gumowcach musieliśmy ściągać pranie wiszące przed domem – mówi Elżbieta Jędrzejczak z ulicy Drzymały.
Stargardzianie mieszkający w sąsiedztwie rzeki Iny obawiają się, że ich domy znowu zostaną zatopione.

Problem powtarza się co roku w marcu, kiedy zwiększa się poziom wody w rzekach. Rok temu przy ulicy Drzymały pod wodą znalazło się kilka domów, a także okoliczne ogrody działkowe i stojące blisko Iny garaże. W tym roku z jednej strony domów woda już wylała.

- Na razie zalała działki - mówi Elżbieta Jędrzejczak z ulicy Drzymały. - Strach wyglądać przez okno, wody jest coraz więcej. Boje się, że powtórzy się ubiegły rok, kiedy całkowicie nas zalało. Jeszcze w lipcu woda stała pod naszym domem.

Przy ulicy Drzymały w tym tygodniu pojawili się przedstawiciele urzędu miejskiego, starostwa, zakładu melioracji i urządzeń wodnych. Sprawdzali poziom wody w Inie, planowali rozmaite scenariusze na wypadek zagrożenia powodziowego.

- Nas póki co zalewają wody gruntowe - mówi Elżbieta Jędrzejczak. - Obawiamy się jednak, że podniesione zostaną śluzy na Inie, żeby ratować sytuację, a wtedy woda wyleje się koło naszych domów.

Wczoraj poziom wody w Inie w Stargardzie wynosił 233 cm. Taki jest od kilku dni. Stan ostrzegawczy to 250, a alarmowy - 280 cm.

- Na razie nie ma zagrożenia powodziowego - mówi Jarosław Hajduk ze stargardzkiego urzędu miejskiego. - Sytuacja na bieżąco jest monitorowana.

Mieszkańcy ulicy Drzymały są jednak przekonani, że wielka woda wcześniej czy później nadejdzie i zaleje ich domy.

- Rok temu była po obu stronach drogi - mówi Elżbieta Jędrzejczak. - To była, po 1979 roku, największa powódź. Przez wielką wodę musieliśmy zrezygnować z uprawiania warzyw i owoców. Kiedyś je mieliśmy i wszystko znalazło się pod wodą.

Rodzina Jędrzejczaków najbardziej jednak obawia się o dom, który przez lata podtapiania pochylił się już o 41 centymetrów.

- Ile pieniędzy i pracy włożyliśmy, by doprowadzić do porządku piwnicę, która ciągle jest zalewana - mówi Elżbieta Jędrzejczak. - Pieniądze dostaliśmy z ubezpieczenia, miasto dało nam cztery tysiące złotych, za które kupiliśmy bojler. Byliśmy też zwolnieni z płacenia podatku od nieruchomości. Wydatki są jednak znacznie większe, a nie ma chętnych żeby nas ubezpieczać.

Okoliczni mieszkańcy zwracają uwagę, że Ina za rzadko jest czyszczona.

- Mnóstwo krzaków, ludzie wyrzucają nawet tapczany czy telewizory - mówią stargardzianie. - To wszystko powinno być na bieżąco sprzątane, może byłoby mniejsze zagrożenie rozlaniem wody po okolicy. Po drugiej stronie domów jest rów melioracyjny i ten był pogłębiany. Być może dzięki temu woda nas jeszcze nie zalała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński