- Jaka panuje atmosfera wśród twoich znajomych, rodziny po porażce z Niemcami 1:7?
- Moja rodzina jest w żałobie. Ja też. Wszyscy przeżyliśmy to bardzo głęboko w sercu, bo dla nas piłka nożna jest jak religia. Czekaliśmy na dobre wyniki.
- Na tytuł mistrza świata?
- Tak, choć wiedzieliśmy, że nie gramy najlepszej piłki. Mieliśmy dobrych zawodników, niezłe indywidualności, ale zabrakło gry zespołowej. W Brazylii dużo mówi się o tym, że kiedy drużyna traci bramkę, każdy zawodnik chce wziąć ciężar gry na swoje barki, a to czasami przeszkadza. W meczu z Niemcami brakowało też Neymara i środkowego obrońcy Thiago Silvy. Obaj bardzo dobrze grali do tej pory.
- Silva dyrygował formacją obronną. Komunikował się z kolegami, ustawiał.
- Wywoływał zawodników do gry, walki. Tego brakowało. Dla mnie mistrzostwa świata już się skończyły. Nie wiem, komu będę kibicował w finale. Jestem kilka lat w Polsce i wiem, jaki jest stosunek Polaków do Niemców, ale z drugiej strony jest Argentyna, za którą my nie przepadamy. Dla mnie najlepsze rozwiązanie, to gdyby kibice nie pozwolili rozegrać tego pojedynku (śmiech). Na poważnie: reprezentacja Niemiec bardzo dobrze wygląda w grze zespołowej, a po drugiej stronie jest Argentyna, która gra skuteczny futbol defensywny. Może to być dobre zestawienie. Natomiast spotkania o 3. miejsce w ogóle nie będę oglądał, bo dla mnie to za trudne przeżycie.
- Jeżeli wydaje się tyle pieniędzy na organizację imprezy, a reprezentacja przegrywa 1:7 w półfinale...
- Niektórzy kibice wylądowali w szpitalu. I nie ma czemu się dziwić, dla nich to religia. Są rodziny biedne, dla których jedyna radość to piłka nożna. Wszyscy czekali na MŚ i prezent od drużyny narodowej. Rozmawiam z rodziną, ludzie protestują na ulicach. Są zdenerwowani, ale życie toczy się dalej.
- Wiceprezes brazylijskiego związku piłkarskiego powiedział: nigdy więcej Luis Felipe Scolari nie będzie selekcjonerem. Znaleźliście sobie kozła ofiarnego?
- Scolari powiedział zaraz po meczu, że bierze to wszystko na siebie. Brazylia czuje ogromną presję na każdym poziomie futbolu, od reprezentacji po drużyny klubowe. Są kibice, którzy przychodzą na treningi i używają mocnych słów w stosunku do zawodników albo potrafią zadzwonić do domu i grozić: wiemy, gdzie twój syn chodzi do szkoły, a twoja żona do pracy. Teraz to wszystko skupiło się na reprezentacji.
- Zakończmy rozmowę trochę optymistycznie: brazylijska piłka przecież nigdy nie zginie.
- Oczywiście. Dostaliśmy mocną lekcję pokory. Potrafimy uczyć się na błędach, więc wyciągniemy z tego wnioski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?