Finałowy bieg na 800 m Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Grupka trzyma się długo razem, ale gdy rozpoczyna się decydująca rozgrywka Sarnecka wysuwa się na prowadzenie i wielkim charakterem powiększa przewagę. Na metę wpada z kilkumetrową przewagą nad konkurencją. Pokonuje m.in. zawodniczki, które reprezentowały Polskę na ME juniorek młodszych: Alicję Stój i Natalię Łachowską. Przy okazji bije o dwie sekundy swoją życiówkę. To jeszcze dodajmy, że to jej trzecie złoto w tym roku, bo wcześniej wygrywała halowe MP i mistrzostwa Polski w przełajach. Nic więc dziwnego, że Bindaszewski mówi o piłkarskim hat-tricku na bieżni i nie może się nadziwić, jaki ma skarb w klubie.
- Znalazłem ją na tzw. Czwartkach Lekkoatletycznych. Biegła 300 m, a gdy rozpoczął się bieg aż przykucnąłem z wrażenia. Niesamowita lekkość biegania. Zajęła co prawda 4. miejsce, na mecie „umarła”, ale ja wiedziałem, że to ogromny talent. Pogadałem z jej nauczycielem wychowania fizycznego, zaprosiłem na kolejne zawody i zaproponowałem bieg na 600 m. Ona i nauczyciel spojrzeli się na mnie jak na wariata, ale trochę podpowiedziałem i… wybiegła 3. wynik w Polsce. I dalej się rozwija – mówi Wiesław Bindaszewski.
Na tegoroczne ME juniorek na Węgrzech nie pojechała, bo nie zdążyła zrobić minimum. W kadrze narodowej też jeszcze nie trenuje, ale… to kwestia czasu. Szkoleniowiec MKL twierdzi, że ma ogromne możliwości.
- Jeszcze jej brakuje systematyczności, ale jest coraz lepiej. Jest zawzięta, a na zajęciach często ją hamuję. Uczy się w szczecińskim CMS przy Mazurskiej i też ma ogromne wsparcie. Nauczyciele pomagają, gdy jest czas obozów czy wyjazdów – podkreśla.
Bindaszewski z Sarnecką są w MKL, choć jeszcze do niedawna reprezentowali Olimpic Szczecin. Tyle, że trener miał coraz większe problemy ze wzrokiem (były tygodnie, że nic nie widział), więc przejście pod skrzydła większego MKL było z korzyścią dla wszystkich. A gdy szkoleniowiec zastanawiał się, czy nie zakończyć pracy, to zawodniczka zagroziła, że zrobi to samo. Dalej więc współpracują i wyniki są coraz lepsze. Nic więc dziwnego, że kilka ośrodków chciałoby mieć Sarnecką u siebie. - Są namowy, zapytania, propozycje, ale nadal jest w Szczecinie. Jeśli udałoby się stworzyć jej jeszcze lepsze warunki do życia i treningów – także stypendialne – to byłbym spokojny o przyszłość – dodaje Wiesław Bindaszewski.
_______________________________________________________________________________________________
POLECAMY TEŻ:
Mamy złoty medal ME w kolarstwie torowym. Wojciech Pszczolarski najlepszy w wyścigu punktowym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?