Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. W pierwszym meczu w Szczecinie Gazownicy rzucili się na rywali i po świetnym meczu wygrali 35:24. W drugim spotkaniu Azoty odrobiły lekcje, we własnej hali zagrali mądrzej, zmuszali gości do błędu, choć w samej końcówce podstawowego czasu gry to Pogoń miała dwie piłki meczowe, jednak spudłował Wojciech Zydroń, puławianie wygrali po dogrywce 32:30.
Trwające 70 minut widowisko kosztowało graczy Azotów sporo sił i w sobotę odpadli w półfinale Challenge Cup ze szwedzkim IK Savehof 28:30. W ogóle puławianie ostatnio grają często. Od 12 kwietnia rozegrali już sześć spotkań. Najsłabszy mecz trafił się graczom Azotów przed dwoma tygodniami z Pogonią.
- Nasze jaja zostały w szatni - dosadnie podsumował rozgrywający Michał Szyba.
Dziś oba zespoły nie mają nic do stracenia. Kto przegra, tego czeka rywalizacja o miejsca 5-8, która mało kogo interesuje. Dlatego też możemy się spodziewać walki od pierwszej do ostatniej minut. Ciekawe tylko, która będzie tą ostatnią. Jeżeli w regulaminowym czasie będzie remis, to sędziowie zarządzą dogrywkę dwa razy po pięć minut. Jeśli w niej nie padnie rozstrzygnięcie, to nastąpi druga dogrywka. Kolejny remis sprawi, że o awansie do półfinału zadecydują rzuty karne.
Znamy już jedną parę najlepszej czwórki. Orlen Wisła Płock o finał zagra z Górnikiem Zabrze. Vive Targi Kielce czeka na zwycięzcę pary Pogoń- Azoty. Wszyscy gracze Pogoni są zdrowi i dostępni do gry. Wielu graczy Azotów jest solidnie poobijanych po ostatnich meczach, o ich występie trener Bogdan Kowalczyk zadecyduje przed samym spotkaniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?