Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europa to cel numer jeden Chemika Police

Maurycy Brzykcy
- Ja znajduję czas na wszystko. Rzadko kiedy w swoim życiu zajmowałam się tylko jedną działalnością - mówi prezes Żurowska.
- Ja znajduję czas na wszystko. Rzadko kiedy w swoim życiu zajmowałam się tylko jedną działalnością - mówi prezes Żurowska. Andrzej Szkocki
Rozmowa z Joanną Żurowską, prezes ekstraklasowego Chemika Police.

Czy cele drużyny zostały zweryfikowane po poprzednim sezonie? Minione rozgrywki były udane, ale można było z nich wycisnąć trochę więcej, zwłaszcza w Europie.

Tak, Europa jest naszym celem numer jeden, ale nie możemy zapominać o Orlen Lidze. W rozgrywkach ligowych chcielibyśmy po raz trzeci z rzędu zdobyć mistrzostwo Polski. To daje nam szansę na grę w Lidze Mistrzyń w następnym sezonie. To mistrzostwo, bądź wicemistrzostwo zawsze trzeba zdobyć. Puchar Polski przepustki do Ligi Mistrzyń nie daje. Biorąc pod uwagę oczekiwania naszego głównego partnera, Grupy Azoty, my musimy wyjść w świat, musimy się tam pokazywać. Mamy tak budowaną drużynę, by mogła ona odnosić sukcesy w Europie. Pierwszym etapem jest awans do Final Four. My ten cel stawiać sobie będziemy także w kolejnych sezonach. Chodzi oczywiście o awans do Final Four na drodze sportowej. No, a gdy się już jest w Final Four, to z pewnością na myśl przychodzi medal.

W poprzednim sezonie także myśleliśmy o medalu. Do niego jednak trochę brakowało.

Mieliśmy okazję podczas tego turnieju porównać się do najlepszych. Zobaczyliśmy, ile nam brakuje, gdzie są nasze słabości, co można zmienić. Nasze letnie transfery z tego trochę wynikały. Były pozycje, które według nas powinny być na wyższym poziomie, albo wymagały bardziej wyrównanej rywalizacji. A to wszystko po to, by zespół nie cierpiał, gdy stosuje się rotację.

Czy wszystkie cele transferowe trenera Giuseppe Cuccariniego udało się zrealizować?

Tak. Największe zmiany zaszły na pozycji rozgrywającej. Tu doszły dwie zawodniczki, dwie Polki - między innymi Asia Wołosz...

Czy to podczas Final Four w Szczecinie odbyły się pierwsze rozmowy z reprezentacyjną rozgrywającą?

Wtedy zrobiła ona na nas największe wrażenie. Rozmowy rozpoczęły się trochę później. Ale faktycznie podczas imprezy w Azotach Arenie zakiełkował pomysł o ściągnięciu Asi do Szczecina. Obok niej pojawiła się również Izabela Bełcik, kolejna doświadczona rozgrywająca. Obie to zawodniczki, które grają trochę inną siatkówkę, uzupełniają się. Wzmocniliśmy się również na pozycji libero, ale nie chcieliśmy tracić Oli Krzos, ponieważ w ocenie naszego sztabu trenerskiego jest to zawodniczka przyszłościowa. Dopiero co pokazała to w kadrze. Dlatego postanowiliśmy Olę wypożyczyć do Muszynianki, by tam się ograła i wróciła do nas mocniejsza i bardziej doświadczona. Na jej miejsce jest Paulina Maj i dwie inne siatkarki.

Można powiedzieć, że w Policach zbudowano małą reprezentację Polski. Jedną szóstkę można już złożyć.

Dokładnie tak. W tej chwili w kadrze naszej reprezentacji jest sześć zawodniczek Chemika: Ania Werblińska, Agnieszka Bednarek-Kasza, Asia Wołosz, Izabela Bełcik, Paulina Maj oraz Iza Kowalińska. Oprócz tego Helena Havelkova w kadrze Czech oraz Stefana Veljković w serbskiej reprezentacji. Dlatego ten okres przygotowawczy jest dla nas trochę trudny, przez szczupłą kadrę. Ale trener w swojej karierze miał już trudniejsze chwile...

Czy rozmowy transferowe z kobietami w sporcie są trudniejsze, niż z mężczyznami?

Akurat mi się dobrze rozmawia z siatkarkami. Poza tym teraz, chyba w każdym profesjonalnym sporcie, w takich rozmowach uczestniczą najpierw menadżerowie. Jednak ja zawsze w pewnym momencie nalegam na spotkanie z daną zawodniczką. Wychodzę z takiego założenia, że gdy nasze potencjalnie nowe siatkarki mogą poznać mnie, cele naszego klubu, to wtedy ta droga rozmów jest trochę łatwiejsza. Z drugiej strony jest też czasami tak, że zawodniczki mają swoje preferencje, np. są z tego miasta, co klub, chcą zostać blisko rodziny.

Były jakieś zawodniczki z kraju, które wam odmówiły?

W zasadzie nie było takiej sytuacji, gdyż przed każdym okresem transferowym, trzeba ustalić, czego się chce, kogo i na jakich pozycjach potrzebujemy. Robimy dosyć spore rozeznanie na rynku. Ono trwa tak naprawdę przez cały sezon. Często jest tak, że trener ma swoje marzenie transferowe, ale on wie też najlepiej, kogo potrzebuje, bo musi tę osobę wkomponować w zespół. Nasz szkoleniowiec jest doświadczony, pracował już w wielu klubach i szybko wie, czy dane siatkarki pasują mentalnie i charakterologicznie do zespołu. Gdy podejmujemy rozmowy, to już z tymi zawodniczkami, które wytypowaliśmy. Oczywiście w okresie transferowym wiele klubów jest bardzo aktywnych i stąd te nasze listy potencjalnych wzmocnień się czasami skracają. Musimy wszyscy w lidze pracować nad tym, by siatkarek na rynku było jak najwięcej. By dzięki temu kadra była coraz mocniejsza. To jest lokomotywa siatkówki. Cieszę się też, że my również staliśmy się taką maszyną napędzającą ligę. Inne drużyny muszą się wzmacniać, uznane siatkarki wracają do kraju, liga staje się mocniejsza. Młodsze zawodniczki mają się na kim wzorować, bo mocne siatkarskie autorytety mają pod ręką.

Mamy młodą drużynę Chemika, którą prowadzi Joanna Mirek. Jakie są założenia tej drużyny? Na razie trener Cuccarini młodych siatkarek trochę unika.

Plan jest taki, by młoda drużyna Chemika dostarczała siatkarek do ekipy z Orlen Ligi. To jest projekt, który jest realizowany drugi rok. On w męskiej siatkówce już przynosi efekty, w damskiej jednak trzeba na to poczekać. W poprzednim roku mieliśmy jeszcze taki połączony projekt z II ligą z Polic. W tym roku zdecydowaliśmy się na zupełnie własną drużynę. Część zawodniczek grała w ubiegłym sezonie. W większość są to absolwentki polickiej SMS. Nasza idea jest taka, by w drużynie trener Mirek rozwijały się młode zawodniczki. Chcemy ich szukać w całym regionie, bo nie da się korzystać tylko z rynku szczecińsko- polickiego. Jest świetne zaplecze w postaci Białej Szkoły czy SMS w Policach. Do tego mamy świetną Joannę Mirek, bo ma doświadczenie, które będzie procentowało. To także wyróżnienie dla klubu, że Asia została z nami po zakończeniu kariery. Łatwiej dość młodej siatkarce trafić do składu zespołu ze środka tabeli ligi. U nas ta droga jest trochę dłuższa. Ale cel jest taki sam. Powiedziałam o tym naszym młodym zawodniczkom już na pierwszym spotkaniu. Chcę by one się czuły częścią Chemika Police. Chcemy, by miały kontakt z pierwszą drużyną, by czasami uczestniczyły w treningu, by wiedziały, że wszystko zależy tylko i wyłącznie od nich. Mają otwartą drogę, by zaistnieć w najlepszej drużynie w kraju. Młoda Liga rozpoczęła przygotowania wcześniej. Uczestniczył w nich nasz drugi trener. Już wprowadzamy więc obserwację zawodniczek i część nawyków, zajęć, przenosimy tam z pierwszej drużyny.

Ceny karnetów wydają się być trochę wysokie. Normalny kosztuje 300 zł.

Ceny pozostały na tym samym poziomie, jak w ubiegłym roku. W poprzednim sezonie sprzedaliśmy ponad 700 karnetów i nie mieliśmy sygnałów, by ceny były zbyt wygórowane. Teraz jest sporo zniżek, dla tych, którzy kontynuują zakup karnetów. Jest sporo opcji dla rodzin, tak by nie było to drogie. Karnet wychodzi dużo taniej, niż kupowanie pojedynczych wejściówek. A trzeba przyznać, że karnet obowiązuję zarówno na ligę, na Puchar Polski, jak i na Ligę Mistrzyń.

W poprzednim sezonie było przez to małe zamieszanie. Kibice z karnetami musieli wykupować bilety na Final Four.

Tak, bowiem Final Four jest zupełnie osobną imprezą. To samo jest w przypadku, gdybyśmy organizowali finał Pucharu Polski. Ale Orlen Liga cała wchodzi w karnet, gdyż tam nie ma turnieju finałowego.

Czujecie się liderem na rynku sportów halowych w Szczecinie, pod względem frekwencji, poziomu gry drużyny, organizacji spotkań?

Nie chciałabym przyrównywać naszego klubu do innych. Mogłabym to zrobić, jeżeli bym wszędzie była i wszystko widziała. Pewnie każdy klub ma takie elementy, które można poprawić. My podobnie. Mogę powiedzieć na tle Orlen Ligi. Pod względem frekwencji byliśmy najlepsi - 2100 widzów średnio. Na meczu play off z Atomem pojawiło się 4300 widzów. Z kolei spotkanie z Rubinem Kazań w Lidze Mistrzyń oglądało 5050 osób - także najlepszy wynik w Europie.

Pani prezes mocno zaangażowana jest także w politykę. Te dwie działki nie kolidują ze sobą, jest czas na wszystko?

Ja ten czas znajduję (śmiech). Tak się nauczyłam w życiu. Rzadko kiedy, jeżeli sięgnę pamięcią wstecz, zajmowałam się tylko jedną działalnością. Potrafiłam zawsze dobrze sobie ten czas zorganizować. Działalność w klubie jest specyficzna. Nie ma określonych godzin, a poza tym najczęściej są to weekendy. Jestem na niemal wszystkich spotkaniach wyjazdowych, widziałam wszystkie w play off. Weekendów więc właściwie nie mam. Tak sobie staram to poukładać, by nic nie kolidowało ze sobą. Mam taką naturę, że trochę się tym wszystkim także nakręcam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński