Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko bliżej mamy. Kangurowanie sprzyja rozwojowi noworodków

Anna Miszczyk
Ta metoda jest korzystna dla rozwoju dziecka. Na zdjęciu Dominika Szczepańska z tygodniowym Frankiem i mężem Maciejem.
Ta metoda jest korzystna dla rozwoju dziecka. Na zdjęciu Dominika Szczepańska z tygodniowym Frankiem i mężem Maciejem. Fot. Marcin Bielecki
W Klinice Neonatologii na Pomorzanach młode matki zachęca się do kangurowania. To metoda opieki podejrzana w świecie zwierząt.

- Tę stosowaną od wielu lat metodę opieki nad noworodkiem wzięto z natury od bezłożyskowców. Zalicza się do nich kangury, wombaty, dydelfy, pałanki i miśki koala - wyjaśnia profesor Jacek Rudnicki, szef Kliniki Neonatologii. - One wszystkie rodzą dzieci w stanie embrionalnym i wkładają je do torby na brzuchu, aby tam się rozwijały.

Metodę wykorzystali w 1978 r. lekarze kolumbijscy, kiedy z powodu dużej liczby wcześniaków w szpitalu San Juan de Dios w Bogocie zabrakło im inkubatorów. Z konieczności kładli więc dzieci na piersiach matek i karmili rozcieńczonym sokiem z guavy. Znaczna część tych dzieci przeżyła. Od tego czasu metodą zainteresowali się lekarze na całym świecie.

- Dla wcześniaka to forma przedłużenia ciąży. Dziecko jest ogrzewane przez matkę, słyszy jej głos, bicie jej serca, oddech, czuje jej zapach, kolonizuje się bezpiecznie naturalną florą bakteryjną - mówi prof. Rudnicki. - W wyniku tej sytuacji dziecko szybciej zasypia, dłużej śpi, szybciej przybiera ciała, ma mniej bezdechów.

Jednym z głównych celów kangurowania jest stymulacja produkcji mleka matki. Ta metoda jest korzystna dla rozwoju dziecka. W krajach biednych stosuje się ją z wyboru. W bogatych - można przy jej pomocy złagodzić skutki intensywnej terapii i agresywnych metod diagnostyki i leczenia.

- Ogromne znaczenie ma ona nie tylko dla matek, ale i ojców, którzy także mogą kangurować - mówi prof. Rudnicki.

Uroki kangurowania poznała już Dominika Szczepańska, mama tygodniowego Franka.

- Dzięki temu łapie się kontakt z dzieckiem - mówi pani Dominika. - Biorę synka na piersi, przykrywam kocykiem, by ograniczyć uciekanie ciepła, i trochę się poprzytulamy.

Maciej Szczepański, tato małego Franka przyznaje, że dziecko bardzo tego potrzebuje. Chłopiec jest wcześniakiem. Urodził się w 35. tygodniu ciąży. Specjalnie do kangurowania szpital kupił fotele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński