Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawać i prosić, aby wzięli, to grzech. Spór o żwirowni w Wolinie

Marek Rudnicki [email protected]
- Stowarzyszeniu nie przeszkadza fakt, że stare wyrobisko i okolica stały się od wielu lat nielegalnym wysypiskiem śmieci i odchodów - mówi Bogusław Kniaź, prezes Węglobudu.
- Stowarzyszeniu nie przeszkadza fakt, że stare wyrobisko i okolica stały się od wielu lat nielegalnym wysypiskiem śmieci i odchodów - mówi Bogusław Kniaź, prezes Węglobudu.
Szczecińska firma Węglobud chciała powtórnie uruchomić wydobycie w starej kopalni żwiru w Wolinie. Miała na tym skorzystać gmina i personalnie mieszkańcy. Miejscowa opozycja storpedowała inicjatywę.

Spór o kopalnie żwiru w Wolinie toczy się już bardzo długo. Już pięć lat temu firma Węglobud postanowiła zainwestować w stare wyrobisko i rozpocząć wydobywanie żwiru. W pobliżu znajduje się osiedle Robotnicze. Część mieszkańców zaprotestowała (szerzej argumenty przeciwników inwestycji przedstawiliśmy 13 listopada, materiał też na stronie www.gs24.pl).

- Boimy się, że inwestycja spowoduje zanieczyszczenie wody, a transportujące kruszywo ciężarówki zniszczą nasze drogi i domy - mówił Witold Rudnicki, jeden z działaczy zawiązanego Stowarzyszenia na rzecz Gospodarczego Rozwoju Gminy Wolin i Ochrony Środowiska.

Same bajki

Stowarzyszenie zaskarżyło m.in. decyzję środowiskową do samorządowego Kolegium Odwoławczego, które ją zwróciło gminie do poprawek. Stowarzyszenie ogłosiło sukces.

- Rażące naruszenie prawa przez burmistrza Wolina potwierdziło SKO - uważa Witold Rudnicki i ogłasza: - Dziś mieszkańcy Wolina mogą spać spokojnie, kopalni nie będzie i urobek nie będzie wywożony wolińskimi ulicami.

Stwierdza też, że uratowano w ten sposób majątek gminny (czyli zawartość kopalni) wart około 85 mln zł.

Spór w Wolinie znalazł się na łamach wielu mediów, przy czym nikt nie pytał o zdanie najbardziej zainteresowanego, czyli firmy Węglobud.

- Opowieści Stowarzyszenia i pana Rudnickiego nijak mają się do rzeczywistości - mówi Bogusław Kniaź, prezes Węglobudu. - To czysta ideologia i same bajki, z którymi już nie mamy siły walczyć. Po pierwsze - mit o niszczeniu ulic miasta. Żwirowania położona jest na trasie w kierunku do Świnoujścia, po prawej stronie obwodnicy, a więc ulice Wolina nie byłyby rozjeżdżane. Ponadto urobek trafiałby w dużej części do firmy w Wolinie produkującej beton. Zmniejszyłoby to dostawy do tej firmy, czyli jakby nie patrzeć, ruch zmniejszyłby się.

Mówi też o przemilczanych przez Stowarzyszenie korzyściach, jakie mogłaby przynieść żwirowania gminie i mieszkańcom.

- Prace na żwirowisku nie ruszyły, bo Stowarzyszenie storpedowało je. Gdyby jednak ruszyły, to gmina otrzymywałaby zgodnie z przepisami 31 groszy od opłaty eksploatacyjnej. My dodatkowo zaproponowaliśmy jeszcze 24 grosze. Ale było to w czasie, gdy trwały inwestycje drogowe w Parłówku. Dzięki temu, że stowarzyszenie storpedowało uruchomienie żwirowni, gmina nic nie dostała tracąc w ten sposób około 200 tys. zł.

Stracili też mieszkańcy osiedla Robotniczego.

- Zaproponowaliśmy też mieszkańcom rekompensaty za ewentualnie naruszenie komfortu zamieszkania, a mianowicie roczne przychody w wysokości emerytur i rent przez rok czasu. Niestety, wycofali i do dziś nie wiemy, czy za sprawą namów pana Rudnickiego czy też sami zrezygnowali z tych pieniędzy. Jak mówi stare przysłowie: dawać i prosić, aby wzięli, to grzech.

Co dalej

Mimo, że kopalnia nie ruszyła, dzierżawiący teren Węglobud wnosi już roczne opłaty do gminy od nieruchomości w wysokości około 21 tys. oraz podatek od nieruchomości też w kwocie 21 tys. Gdyby wydobycie żwiru ruszyło, pieniądze byłyby znacznie wyższe.

- Średnio w roku powinniśmy wydobywać około 250 tys. ton, a to dla gminy przynosiłoby około 130 tys. zł - mówi prezes. - Firmy lokalne z Wolina, transportowe, miałyby około 1,5 mln zł rocznie przychodów z wywozu kruszywa. Zatrudnilibyśmy w tej żwirowni miejscowych ludzi, jak to robimy gdzie indziej. A teraz zastanawiamy się czy nie wycofać się, mimo że już na wszystkie badania ponieśliśmy koszty rzędu około 400 tys. zł.

Stowarzyszenie podnosiło w swoich protestach kwestię żyjących na tym terenie zwierząt i zatrucia wody, gdy kopalnia zacznie eksploatować żwirowisko. Z zarzutami nie zgadza się prezes Kniaź.

- Nawet wynajęty przez stowarzyszenie specjalista wyraźnie stwierdził, że spływ wód jest od żwirowni w kierunku do Dziwny, a więc omija całe osiedle. Jakoś ani panu Rudnickiemu, ani Stowarzyszeniu nie przeszkadza natomiast fakt, że stare wyrobisko i okolica stały się od wielu lat nielegalnym wysypiskiem śmieci i odchodów. Nie jest też prawdą, że mają cudowną wodę. Ciekawe jest to, że zlecili wykonanie badań, na co zgodziło się tylko pięciu mieszkańców, a sam pan Rudnicki odmówił. I co wyszło? Że ich woda ma podwyższoną ilość azotanów. A to dlatego, że do tego starego wyrobiska z lat 70-tych wywożono szamba. Gdybyśmy uruchomili żwirownię, śmieci zostałyby wywiezione i jakość wody z pewnością poprawiłaby się.

Obie strony wytaczają o wiele więcej argumentów. Faktem jest, że podobne inwestycje Węglobudu w innych miejscach nie wywołały protestów, a wręcz odwrotnie, zostały przez mieszkańców i gminy przyjęte bardzo dobrze. I dziś mają z tego zysk. Czy wobec takich trudności Węglobud będzie chciał dalej tu inwestować?

- Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć - mówi prezes Bogusław Kniaź. - Żwirownia miała funkcjonować w okresie, gdy w pobliżu prowadziła swoje inwestycje GDDKiA. Dla nas liczy się rachunek ekonomiczny. Nie możemy walczyć z wiatrakami.


Zbieżność nazwisk Witolda Rudnickiego (członka Stowarzyszenia na rzecz Gospodarczego Rozwoju Gminy Wolin i Ochrony Środowiska) z autorem jest całkowicie przypadkowa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński