Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cud, że jeszcze żyją. Kto zapłaci za zniszczenia?

Paulina Targaszewska
– Straciłam wszystko co miałam w piwnicy, do tego zniszczone jest mieszkanie sąsiada na górze i piekarnia znajdująca się obok – mówi ze łzami woczach pani Maria. – Wszyscy, którzy tu mieszkamy, mogliśmy wylecieć w powietrze. Niestety, zarządca nie przejmuje się naszym losem.
– Straciłam wszystko co miałam w piwnicy, do tego zniszczone jest mieszkanie sąsiada na górze i piekarnia znajdująca się obok – mówi ze łzami woczach pani Maria. – Wszyscy, którzy tu mieszkamy, mogliśmy wylecieć w powietrze. Niestety, zarządca nie przejmuje się naszym losem. Andrzej Szkocki
Do pożaru doszło po ogrzewaniu rur przez fachowca przysłanego przez zarządcę. Zniszczenia są ogromne, a winą obarczono jedną z mieszkanek.

- Spłonęły zabawki mojej wnuczki, panele potrzebne do remontu mieszkania i pół tony opału na zimę - wymienia rozżalona Maria Rożniakowska, właścicielka piwnicy w budynku przy ul. Niemierzyńskiej 7. - Do remontu jest też mieszkanie sąsiada, które znajduje się nad piwnicą i piekarnia, która została zalana w trakcie akcji gaśniczej. Zarządca chce, żebym to ja pokryła wszystkie koszty, a przecież ten pożar to nie moja wina.

Do zdarzenia doszło w ubiegły czwartek. Specjalista przysłany przez zarządcę budynku ogrzewał rury, ponieważ zamarzła w nich woda.

- Walczyli z tymi rurami dwa dni - mówi pan Jerzy, mieszkaniec budynku. - Ogrzewali je palnikiem, ale to nic nie dało, więc postanowili wszystko zostawić i odjechali. Piętnaście minut później wybiega do nas sąsiad, który mieszka nad piwnicą i krzyczy, że ma w mieszkaniu dym.

Okazało się, że w piwnicy wybuchł pożar. Fachowcy, którzy ogrzewali w niej rury szybko wrócili na miejsce. Wezwano też straż pożarną, która ugasiła pożar. Wnętrze piwnicy zdążyło jednak całkowicie spłonąć. W trakcie akcji gaśniczej zalana została także piekarnia, która znajduje się tuż obok.

- Pan, który ogrzewał rury uspokajał mnie i przepraszał - mówi pani Maria. - Powiedział, że odkupi mi cały opał, żebym nie płakała. Niestety, kiedy następnego dnia poszłam do zarządcy powiedziano mi, że pożar to moja wina i sama będę musiała zapłacić za wszystkie straty. Kiedy zaczęłam bronić swoich racji i powiedziałam, że całą sprawę nagłośnię w mediach kierowniczka odpowiedziała, że tylko dodatkowo sobie tym zaszkodzę.

- Przecież to istny skandal - mówi pan Jerzy. - Nigdy nic się tu nie zapaliło. Pożar wybuchł dopiero po działaniach tych specjalistów, a zarządca twierdzi, że to nie ich wina. Cud, że sąsiad mieszkający nad piwnicą był w domu i wyczuł dym. W przeciwnym razie wszystko by się zapaliło i budynek by wybuchł. Po nas nie byłoby śladu, a teraz jeszcze umywają ręce.

O wyjaśnienia poprosiliśmy Joannę Szulc kierowniczkę szczecińskiej siedziby Administracji Gruntów Budynków i Lokali, spółki która zarządza budynkiem przy ul. Niemierzyńskiej.

- Piwnica była bardzo zagracona. Wewnątrz znajdowało się wiele łatwopalnych rzeczy, do tego instalacja elektryczna była w katastrofalnym stanie - mówi Szulc. - Aspirant ze straży pożarnej powiedział, że do pożaru nie mogło dojść wskutek ogrzewania rur i na tej podstawie uznaliśmy, że całość zapaliła się nie z winy wynajętego przez nas specjalisty. Za tym przemawia też fakt, że usterka była usuwana kilka metrów dalej. Żeby jednak oficjalnie uznać czyjąś winę, potrzebujemy protokołu ze straży pożarnej. Oczywiście już wystąpiliśmy o ten dokument. Dopiero później będziemy dalej wyjaśniać sprawę.

Co ciekawe, rzecznik straży pożarnej asp. sztab. Mirosław Siewierski twierdzi, że w przypadku pożaru przy Niemierzyńskiej przyczyna jest nieustalona.

- Straż pożarna nie zajmuje się ustalaniem przyczyn pożarów - mówi Siewierski. - Możemy tylko przypuszczać, ale nie można się tą opinią posługiwać przy wyłanianiu winnego. Od ustalania przyczyn pożarów są biegli, których może powołać sąd. Protokół po zakończeniu akcji informuje tylko o tym kiedy i gdzie doszło do zdarzenia, jak przebiegała akcja gaśnicza. W przypadku pożaru przy Niemierzyńskiej przyczyny nie są ustalone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński