Policzanki są w bardzo komfortowej sytuacji. W dwóch meczach wyjazdowych straciły zaledwie set i prowadzą już 2:0. Rywalizacja przenosi się do Polic, a wszystkie karty są w rękawie, kieszeniach i rękach Mariusza Wiktorowicza. Sport już wiele razy udowadniał, że jeden krok może być bardzo długą i wyboistą drogą. Zespoły, które nie mają nic do stracenia, potrafią grać na luzie, którego zazwyczaj brakuje po drugiej stronie siatki.
- Gramy o awans do ekstraklasy - komentował Mariusz Wiktorowicz, trener Chemika. - Ja nie muszę nawet dziewczyn motywować. Widzę po nich, jak bardzo im zależy. Na każdym treningu są skupione na przygotowaniach do meczu.
Gospodynie mają dwie szanse. Oczywiście, najlepiej byłoby skończyć rywalizację już w pierwszym pojedynku. Wtedy wystrzeli konfetti, zapanuje radość, a zawodniczki zaczną świętować. Jednak zawsze też jest mecz niedzielny, jeśli w sobotę Jedynka zwycięży. A konfetti może jeden dzień poczekać.
- Naszym atutem jest to, że wiele zawodniczek zna halę przy ulicy Siedleckiej - komentował Mariusz Bujek, trener gości. - Czujemy się tam prawie jak u siebie.
Trudno powiedzieć, czy stwierdzenie - czujemy się jak u siebie - kojarzy się Jedynce pozytywnie. Najlepszy mecz z Chemikiem rozegrała na wyjeździe. Na początku sezonu zwyciężyła z policzankami 3:1 i sprawiła nie lada niespodziankę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?