Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chemik Police: Bo siatkówka to przyjęcie

Rafał Kuliga
Chemik Police świetnie rozpoczął rozgrywki Orlen Ligi i wygrał z Atomem Trefl Sopot 3:0. Pokonanie mistrza Polski to spory sukces, jednak baczni obserwatorzy mogli zauważyć kilka niedociągnięć.

Przywitanie ekstraklasy zwycięstwem bez straty seta jest niewątpliwym sukcesem. Przede wszystkim sportowym, choć testowana również była część organizacyjna. Pierwsza liga różni się od najwyższej klasy rozgrywkowej, zarówno poziomem, jak i procedurami pozaboiskowymi. Chemik nie zaliczył żadnej wpadki, z czego na pewno włodarze są zadowoleni. Hala pękała w szwach. Nowy obiekt w Policach jest w pełni przystosowany do rozgrywek ekstraklasowych, jednak do molochów nie należy.

- Pojawili się kibice, którzy przyszli do kas przed meczem i zabrakło dla nich biletów - mówi Joanna Żurowska, prezes Chemika. - Spodziewaliśmy się takiej frekwencji i już przed sezonem zaczęliśmy działać. Myślimy o dostawieniu dwóch trybun, które mogłyby powiększyć pojemność hali o 200, być może nawet 250 miejsc.

W perspektywie jest również nowy obiekt wybudowany w Szczecinie, który wciąż czeka na oficjalne otwarcie.

- Tam na pewno rozgrywane byłyby mecze Ligi Mistrzyń, jeśli udałoby nam się do niej dostać w tym sezonie - kontynuuje Żurowska. - Jeżeli chodzi o spotkania ligowe, to być może w Szczecinie organizowalibyśmy te najważniejsze, z najbardziej renomowanymi przeciwnikami.

W sprawach sportowych meczu z Atomem gołym okiem dało znaleźć się kilka mankamentów. Przede wszystkim słabsze przyjęcie. To dość zrozumiałe, ponieważ doszedł stres związany z inauguracją sezonu. Jednak spore problemy w tym elemencie miała Małgorzata Glinka-Mogentale. Siatkarki Atomu obrały ją sobie za cel i przynosiło to zamierzony efekt. Trener Mariusz Wiktorowicz zaczął stosować taktyczną zmianę. Na boisko wchodziła Justyna Raczyńska, która miała ustabilizować ten element.

Duże zastrzeżenia można mieć również do Lucie Muhlsteinovej. Czeska rozgrywająca grała schematycznie, często posyłając piłkę na podwójny blok. Słabym tłumaczeniem jest średnia jakość przyjęcia. Rozgrywającą poznaje się po tym, jak gubi blok rywala z gorszego przyjęcia, a nie po tym, jak radzi sobie z perfekcyjnego.

Na brawa zasługują obie środkowe. Klasa Katarzyny Gajgał-Anioł jest doskonale znana i wszyscy spodziewali się dobrego występu. Jest ograna w ekstraklasie, więc nie była to dla niej nowość. W przypadku Katarzyny Mróz sytuacja nie była już tak klarowna. Środkowa Chemika była bardzo skuteczna na zapleczu ekstraklasy, jednak wcale nie było powiedziane, że poradzi sobie w Orlen Lidze. Mróz pokazała się jednak z bardzo dobrej strony.

Kolejny mecz Chemika już w najbliższą sobotę. Przeciwnikiem policzanek będzie Nafta Piła. Bardzo trudno przewidzieć skład, w jakim wystąpią gospodynie. Jednak na pewno wiadomo, nad czym Chemik pracował w trakcie treningów. Poprawa przyjęcia może być złotym środkiem do kolejnych zwycięstw w ekstraklasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński