- Od lat zaczepiały mnie dzieciaki z osiedla przy ulicy Niemierzyńskiej. Rzucały kamieniami, szklanymi butelkami, wyzywały - żali się 75-letni pan Jan. - Wreszcie coś we mnie pękło. Nie wytrzymałem. Puściłem się za nimi z kijem, chciałem nastraszyć. To 10-11-letnia młodzież. Wszyscy uciekli, a ja wróciłem do domu.
Błagałem o pomoc
Wtedy rozegrał się prawdziwy dramat staruszka. Za nim przyszła jedna z dziewczyn, za którą pan Jan biegł wcześniej z kijem. Przyprowadziła ze sobą dwóch rosłych mężczyzn. Weszli do domu i rozpoczęła się awantura.
- Krzyczeli dopytując, jakim prawem goniłem ich córkę. Tłumaczyłem, że to moja reakcja obronna, dokuczali mi wszyscy, a ja chciałem ich tylko nastraszyć - relacjonuje straszny pan. - Wtedy jeden z nich bardzo mocno mnie kopnął. Był w kapturze. Miałem w mieszkaniu drewnianą pałkę do obrony, ale nie udało mi się im przeciwstawić. Nie patrzyli, gdzie biją. Okładali gdzie popadnie. Błagałem o pomoc, ale nikt z sąsiadów nawet drzwi nie otworzył. Słychać było moje krzyki. Nie pamiętam, co działo się dalej...
Pobity następnego dnia poszedł do wnuczki. Zobaczyła, że coś mu dolega. Gdy dowiedziała się o zajściu, zadzwonili wspólnie na policję. Mundurowi przyjechali, ale ich reakcja była dziwna.
- Dzielnicowy powiedział, że to nic nowego, bo na ulicy Niemierzyńskiej takie rzeczy zdarzają się bardzo często - opowiada Emilia Przerwa. - Ewidentnie byli przestraszeni. Poradzili, żebym zadzwoniła pod numer alarmowy, gdy zobaczę sprawców. Zabrałam dziadka do siebie. Boję się, że ci mężczyźni wrócą i go zabiją. Nie wiem, kto może mi pomóc, jeśli nie policja.
- Sami poszliśmy i rozpytaliśmy ludzi. Dowiedzieliśmy się mnóstwo nowych szczegółów, łącznie z tym, kto to zrobił. Zadzwoniłam na komisariat na Niebuszewie, a policjantka na mnie nakrzyczała, że musi mieć to wszystko na piśmie, ale nie ma dla mnie czasu
wnuczka pobitego
Żyje tak jak my wszyscy
Sąsiedzi nabrali wodę w usta i rzeczywiście nie chcą mówić o pobiciu oraz sytuacji na osiedlu. Znają z widzenia starszego pana. Jedynie anonimowo potwierdzają, że grupka młodzieży bardzo często przesiaduje na osiedlu. Są głośni, niekiedy agresywni.
- Dziadek może prowokować swoim wyglądem. Po śmierci babci zapuścił długą siwą brodę, zbiera złom. Można go wziąć za osobę bezdomną. W rzeczywistości żyje tak jak my wszyscy. Odkłada pieniądze i kilka razy w roku jeździ za granicę na wycieczki. Bardzo to kocha. Nic nie tłumaczy takiego zachowania jego oprawców. Widać, że są skłonni do wszystkiego.
To są brednie
Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie, wciąż jednak nie udało się zatrzymać oprawców.
- Pobicie zostało zgłoszone 16 października. Prowadzimy w tej sprawie postępowanie - mówi Mirosława Rudzińska z komendy wojewódzkiej. - Czekamy wciąż na wynik obdukcji lekarskiej. Jeśli posiada ktoś informacje na ten temat prosimy o kontakt z komisariatem Szczecin-Niebuszewo.
- To są brednie - denerwuje się wnuczka. - Sami poszliśmy i rozpytaliśmy ludzi. Dowiedzieliśmy się mnóstwo nowych szczegółów, łącznie z tym, kto to zrobił. Zadzwoniłam na komisariat na Niebuszewie, a policjantka na mnie nakrzyczała, że musi mieć to wszystko na piśmie, ale nie ma dla mnie czasu. Jak chcę - mam przyjść w środę, wtedy mnie przyjmie. Człowiek, który pobił dziadka jest przecież niebezpieczny. Z tego co wiem, ma za sobą przeszłość kryminalną. Policjanci nic sobie z tego nie robią, chociaż mają wszystko podane na tacy.
Pan Jan w czwartek trafił ponownie do szpitala. Ma połamany mostek, trudności z oddychaniem, traci przytomność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?