Błękitni Stargard fatalną serią występów na swoim boisku sprawili, że kolejkę przed końcem sezonu znaleźli się w strefie spadkowej. Jeszcze kilka tygodni temu pukali do strefy barażowej dla drużyn aspirujących do awansu do I ligi, a przed sobotę musieli poważnie brać spadek pod uwagę. Ich sytuacja była zła, ale nie była fatalna.
Co prawda tracili dwa punkty do bezpiecznej strefy, ale to tylko powinno w nich wywołać dodatkową mobilizację. Tylko zwycięstwo mogło ich uratować. Liczyły się też wyniki na innych boiskach, ale kluczowe było właśnie zwycięstwo we Wronkach nad rezerwami Lecha Poznań.
Widać było, że ranga spotkania jest wysoka. Podopieczni Adama Topolskiego i Jarosława Piskorza starali się zabezpieczyć swoją bramkę, ale i prowadzić s
zybkie akcje ofensywne. Chwilami brało w nich udział za mało piłkarzy, kilka razy podjęte zostały złe decyzje, ale Błękitni potrafili podchodzić pod bramkę przeciwnika.
Lech też nie chciał ułatwić zadania Błękitnym. Młody zespół – uzupełniony o paru doświadczonych zawodników – walczył, by sezon zakończyć dobrym wynikiem.
W I połowie nie było dużo biegania, ale mało sytuacji bramkowych. W 44. minucie Błękitni bramkę jednak zdobyli. Przechwyt na połowie Lecha, szybko rozprowadzona kontra i w pole karne wbiegał Krystian Sanocki. Na moment stracił piłkę, ale wydawało się, że zachował się sprytniej od doświadczonego Grzegorza Wojtkowiaka. Tyle, że obrońca poczuł rękę Sanockiego na swoich plecach i padł na ziemię. Stargardzianin trafił do siatki, tyle, że chwilę wcześniej sędzia odgwizdał faul i gola nie uznał. Być może nasz zawodnik nadepnął na nogę rywala, choć nie było tego widać na telewizyjnej powtórce.
W przerwie sztab Błękitnych raz jeszcze musiał uspokoić swoich zawodników i raz jeszcze dodać otuchy. Było to konieczne, bo stargardzianie rozgrywali najważniejszy mecz ostatnich lat.
W 47. świetną okazję po indywidualnej akcji miał Jakub Szrek, ale Radliński wybronił jego strzał nogą. W rewanżu poznaniacy mieli sytuację sam na sam. Napastnik Lecha zdecydował się podawać do kolegi i dzięki temu Hubert Krawczun wybił ją na róg. Po stałym fragmencie gry znów było groźnie, ale lechita strzelał niecelnie z kilku metrów.
Między 60. a 70. minutą Błękitni mieli trzy ciekawe bramkowe sytuacje, ale brakowało wykończenia. Przewaga gości jednak rosła i gol wisiał w powietrzu.
W 72. minucie bramkę powinien strzelić Lech, ale Hubert Sadowski dwukrotnie wyręczył Mariusza Rzepeckiego w sytuacji sam na sam.
W 76. minucie w końcu szczęście uśmiechnęło się do Błękitnych. Szybka akcja i strzałem z bliska do siatki trafił Sanocki. Po wznowieniu gry Lech miał świetną okazję na wyrównanie, ale Rzepeckiego znów wyręczył ofiarny Sadowski.
W 80. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Szrek. Trafił idealnie – przy słupku do siatki. Lech rzucił się do ataku, ale stargardzianie skarcili go błyskawicznie po kontrze. Z 16 m do siatki trafił Paczuk.
Dzięki wygranej Błękitni zachowali miejsce w II lidze. Sezon zakończyli na 12. miejscu. Teraz pewnie drużyna dostanie tydzień wolnego i rozpocznie przygotowania do nowego sezonu. Ten ma ruszyć w 29 sierpnia (wcześniej będzie mecz pucharowy).
Lech II Poznań – Błękitni Stargard 0:3 (0:0)
Błękitni: Sanocki (76.), Szrek (80.), Paczuk (83.).
Błękitni: Rzepecki - Szrek (90. Sawczak), Krawczun, Sadowski, Theus - Sanocki, Gawron (66. Bochnak), Łysiak, Cywiński, Fadecki - Paczuk (83. Polkowski).
ZOBACZ TEŻ:
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?