Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błękitni Stargard nie boją się lidera z Mielca

Paweł Pązik
- Stal to bardzo mocna drużyna, życzę jej awansu. W Mielcu mają piękny stadion, na który przychodzi mnóstwo kibiców - twierdzi trener Kapuściński.
- Stal to bardzo mocna drużyna, życzę jej awansu. W Mielcu mają piękny stadion, na który przychodzi mnóstwo kibiców - twierdzi trener Kapuściński. Andrzej Szkocki
Krzysztof Kapuściński, trener Błękitnych Stargard, zapowiada, że jego zespół w sobotnim meczu ze Stalą Mielec (godz.13) nie będzie murował bramki.

Limit pecha z jesieni chyba już wykorzystaliście. Wiosną wreszcie zaczęło sprzyjać wam szczęście.
W meczu z Radomiakiem na pewno. Wygraliśmy po golu zdobytym w ostatnich minutach. Podobnie z Siarką Tarnobrzeg, tylko że w tym spotkaniu powinniśmy prowadzić już wcześniej i byliśmy zespołem lepszym, co przyznał na konferencji trener rywali. Najważniejsze jednak, że po trzech pierwszych meczach mamy dziewięć punktów.

Na pewno jednak zmartwieniem są kontuzje. Na dodatek w sobotę za kartki pauzuje Radosław Wiśniewski...
Kontuzje to nasz problem od dłuższego czasu. Wydawało się, że Piotr Wojtasiak wróci do nas na dobre, a tymczasem musi przejść operację, bo odnowiły mu się stare urazy. Rafał Gutowski rehabilituje się od dłuższego czasu, ale już w przyszłym tygodniu powinien z nami trenować. Podobnie jak Maciej Kazimierowicz i Robert Gajda, który już ostatnio pracował indywidualnie. Największy problem jest z Jakubem Okuszko. Ten zawodnik świetnie prezentował się na treningach, ale poczuł ból w nodze, przeszedł badania i wyszło, że ma problem z więzadłem. Generalnie jednak powinniśmy dysponować mocniejszą kadrą w decydującym etapie rozgrywek.

Wobec licznych osłabień szykujecie jakąś niespodziankę na mecz z liderem z Mielca?

Ostatnio gramy innym ustawieniem 4-2-3-1 i tak też wyjdziemy na Stal. Wysuniętym napastnikiem będzie Michał Magnuski. Chcemy trochę zagęścić środek pola. Tam ma rządzić Paweł Lisowski z Bartoszem Flisem oraz nasz młodzieżowiec Patryk Bednarski. Do gry wrócił Ariel Wawszczyk i bardzo dobrze zaprezentował się w Tarnobrzegu. Nie ma tragedii, jeśli chodzi o pierwszy skład. Gorzej jest ze zmiennikami.

Stal po raz ostatni przegrała w październiku, prowadzi w tabeli, ale wy macie z nią rachunki do wyrównania. Jesienią prowadziliście w Mielcu 2:0, a przegraliście 2:3...
Podejdziemy do tego meczu bez kompleksów. Chcemy zagrać ofensywnie, w końcu gramy u siebie. Stal to bardzo mocna drużyna, życzę jej awansu. Mają piękny stadion, na który przychodzi mnóstwo kibiców Z tym rywalem graliśmy do tej pory trzykrotnie, dwa z tych meczów wygraliśmy, przegraliśmy tylko ostatnio. Ten przegrany mecz, podobnie jak cała poprzednia runda, był bardzo pechowy. Teraz mamy czyste głowy, chcemy po prostu dobrze grać w piłkę. Na pewno się nie przestraszymy Stali. Od tygodnia z niecierpliwością czekam na ten mecz. Chcemy zrobić prezent na święta sobie i kibicom.
Mecze w okresie świąt różnią się od pozostałych?
Wyglądają trochę inaczej. Trenerzy, z którymi rozmawiałem na ten temat też to przyznają. Mam nadzieję, że nasz mecz ze Stalą to nie będzie takie świąteczne granie. Rywale święta spędzą w autobusie. Chcemy zapunktować i w spokoju spędzić czas z rodzinami.

Zrobiliście dobry interes z Bytovią. Pozyskany przez was Paweł Lisowski szybko stał się filarem zespołu, a wypożyczony do Bytowa Maciej Liśkiewicz nie gra tam za dużo.

Śledzę uważnie jego sytuację. Maciek chciał spróbować czegoś innego, ja też byłem zwolennikiem tego, żeby zobaczył, jak gra się w innym klubie. Rzeczywistość często jednak okazuje się brutalna. Ostatnio wrócili do nas Maciej Kazimierowicz, który nie zawojował Bytovii i Arek Jasitczak, który miał swoje przygody w różnych zespołach. Życzę Maćkowi, aby zaistniał w I lidze. To dopiero początek rundy, na pewno jeszcze udowodni swoją wartość.

Co wniósł do zespołu Paweł Lisowski?
Po odejściu Bartka Poczobuta została zachwiana równowaga między ofensywą a defensywą. Od dłuższego czasu nie mogę liczyć na Wojtasiaka, który ma problemy ze zdrowiem. Lisowski daje tę równowagę. Ma dużo przechwytów. Nie gra widowiskowo, ale wykonuje czarną robotę w środku pola. Paweł podkreśla, że nie traktuje Błękitnych jako przystanku, ale bardzo chce pomóc zespołowi w utrzymaniu.

W czwartek zmarł Johan Cruyff. Skończyła się pewna epoka w futbolu. Czy w jakiś sposób odcisnął on swoje piętno także na Krzysztofie Kapuścińskim?
Oczywiście. Barcelona to mój ukochany klub. Nawiasem mówiąc, w naszej szatni jest więcej kibiców Realu, więc jestem w mniejszości. Cruyff zmienił oblicze futbolu, jego filozofia w Barcelonie jest cały czas kontynuowana. Jego śmierć, to wielka strata dla światowej piłki. Był inspiracją dla wielu trenerów na świecie, także dla mnie. Preferował ofensywną piłkę, którą my też lubimy. Oczywiście nie chcę porównywać nas z Barceloną, ale staramy się grać do przodu. Mamy niskich zawodników, nie ma u nas wybijania piłki do przodu. Tak chcemy grać, aby zadowolić kibiców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński