Zaalarmował nas internauta. - Po bezdomnych został straszny bałagan, wszędzie mnóstwo kotów, a w powietrzu unosi się smród ich odchodów - mówił. - Mało tego. Zawinięte w szmaty i foliowe worki, pod liśćmi, leżały martwe koty! W innym worku same skórki. Na podwórku przed głównym budynkiem leżą stare, brudne materace, rozwalone meble, kanapy itp.
Po naszym artykule wykastrowano dzikie koty, które tam żyją. Chodzi o to, żeby się nie rozmnażały. Teren ma być też systematycznie sprawdzany przez straż miejską i policję. Robert Karelus z urzędu miasta mówi, że w marcu, gdy miasto przejęło teren od Instytutu Świętego Brata Alberta, które prowadziło tam schronisko dla bezdomnych, wszystkie okna w głównym budynku zostały zamurowane.
- Część ludzi nie chciała się jednak przenieść do nowego schroniska - mówi Robert Karelus. - Powybijali cegły z zamurowanych okien i urządzili sobie tam siedlisko. Dodaje, że zgodnie z tym, co ustalili pracownicy urzędu, bezdomni celowo dokarmiali koty. Dzięki temu dawały się im potem łatwo złapać.
- Niestety, wszystko wskazuje na to, że to właśnie bezdomni zabijali koty i obdzierali ze skór, które pewnie potem sprzedawali - mówi Robert Karelus. - Oczywiście trudno będzie komukolwiek to udowodnić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?