Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura na działkach. Kłótnie wyzwiska i groźby przez... kłódkę

Emilia Chanczewska
Stefan Podłużny z synem Henrykiem (w środku). To oni nie mogą dogadać się z zarządcami działek. - Nachodzą starszego człowieka, wzywają do świetlicy, jak na przesłuchanie - mówi Wiesław Rzepecki, działkowiec (z prawej).
Stefan Podłużny z synem Henrykiem (w środku). To oni nie mogą dogadać się z zarządcami działek. - Nachodzą starszego człowieka, wzywają do świetlicy, jak na przesłuchanie - mówi Wiesław Rzepecki, działkowiec (z prawej). Fot. Emilia Chanczewska
Stargardzcy działkowcy z ulicy Wojska Polskiego nie mogą porozumieć się ze sobą. Użytkownicy jednego, spośród stu znajdujących się w tym miejscu ogrodów, weszli w ostry konflikt z zarządem. Dochodzi do wyzwisk i gróźb.

Działka kojarzy się z miejscem spokoju i relaksu, ze spędzaniem czasu w przyjaznej atmosferze. Tak na pewno nie jest na Rodzinnych Ogrodach Działkowych im. Marii Konopnickiej, znajdujących się między ul. Wojska Polskiego a Brzozową. Powstał tam konflikt między starszym panem i jego synem a prezesem i gospodarzem działek.

Założył swoją kłódkę

Do naszej redakcji przyszedł 87-letni Stefan Podłużny.
- Prezes i gospodarz są złośliwi, zablokowali furtkę, która była tam od 37 lat - opowiada Stefan Podłużny. - Chcą, żebym chodził dookoła, stary, niepełnosprawny człowiek.

Furtka została przewalona i zablokowana kołkiem. Nadal można tamtędy przejść, ale nie da rady np. przejechać taczką.

- Ojciec przez nich spać nie może - mówi Henryk Podłużny. - Zastraszają go, że zabiorą ogród, każą czyny odrabiać. Każą mnie wykluczyć z ROD. Sądy kapturowe robią nad ojcem! To jest znęcanie się nad starszym człowiekiem. Nie popuszczę tego, zawiadomię prokuraturę!

Prezes działek opowiada natomiast, że we wrześniu ubiegłego roku kupił nową kłódkę do tej furtki i rozdał działkowcom klucze. Po czym kłódka zginęła, a syn pana Stefana założył swoją i zablokował innym przejście. Sprawą musiała się zająć komisja rozjemcza. Zarząd okręgowy w Szczecinie dał panu Podłużnemu upomnienie z naganą. Podjął też decyzję o likwidacji furtki. Uznał, że "nie istnieje potrzeba utrzymywania kilku furtek na krótkim odcinku ogrodzenia", skoro "w odległości 30-40 m jest druga dostępna furtka z ulicy".

- Drą się bez przerwy, a tu zgoda powinna być - mówi Stefan Tymczyszyn, działkowiec od 37 lat. - Było dobrze, to pan Podłużny zmienił kłódkę na swoją i od tego się zaczęło.

Syn chce rządzić

Ludzie z zarządu żalą się nie tyle na starszego pana, co na jego syna.
- Mówi, że on tu rządzi - opowiada Ryszard Brzozowski, gospodarz działek. - Do bicia się rzuca. Kiedyś krzyczał, że prezesowi szpadlem głowę odrąbie, wyzywa nas od baranów, debili i pijaków.

- Prowokujecie syna, a on jest trochę nerwowy - mówi na to Stefan Podłużny.

Działkowy konflikt momentami staje się niebezpieczny. Gospodarz pokazuje, jak ktoś spryskał mu czymś warzywa, że padły ogórki, pomidory, groch. - Miałem pociętą folię szklarni, dwa razy do zamków wpuścili mi piankę monterską - opowiada.

- Nie wiem, jak ten problem rozwiązać - przyznaje Tadeusz Nagórny, prezes działek. - Ja nie jestem złośliwy, stoję tylko na straży porządku. Niech syn pana Podłużnego przestanie się tak zachowywać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński