Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artystyczne cerowanie sutanny

Monika Stefanek
W tym roku mija 21 lat, od kiedy szczecinianka Hanna Napieraj rozpoczęła pracę w Pracowni Artystycznego Cerowania. Pomimo ukończenia Technikum Odzieżowego, pani Hanna nie myślała o wykonywaniu wyuczonego zawodu.

Przez 12 lat pracowała w branży handlowej, a potem jako sekretarka. Los sprawił jednak, że porzuciła swoje dotychczasowe zajęcie i zajęła się naprawą odzieży.
Wybór pracy nie był przypadkowy. W 1950 r. p. Cecylia Napieraj, mama pani Hanny, założyła Pracownię
Artystycznego Cerowania. - Po wojnie uczyłam się tego fachu w zakładzie cerowania w Łodzi. Za naukę musiałam wtedy słono zapłacić - wspomina, 84-letnia dziś, pani Cecylia. - Wcześniej, w 1936 roku, ukończyłam szkołę rękodzielniczą w Warszawie. Przepracowałam w pracowni ponad 40 lat, dziś zajmuje się tym moja córka.
Zakład pań Napieraj jest jedynym tego typu w Szczecinie. Choć na brak klientów nie można narzekać, to z roku na rok jest ich coraz mniej. - Kiedyś klienci przynosili każdą rzecz do naprawy, dziś często wolą kupić nową - mówi pani Cecylia. - Poza tym dużo osób ubiera się za niewielkie pieniądze w ciuchbudach, więc może się okazać, że naprawa odzieży będzie droższa od ceny zakupu. Zdarza się jednak, że klienci przynoszą nawet stare ubrania, bo szkoda im wyrzucić np. swoich ulubionych jeansów. Do zakładu pani Hanny trafiają też rzeczy ze sklepów, które uległy zniszczeniu przy przymierzaniu.
Praca przy cerowaniu odzieży wymaga dużego skupienia i wielkiej cierpliwości. Czasami trzeba próbować nawet kilka razy, zanim uda się daną rzecz naprawić. Pani Napieraj jest jednak osobą bardzo energiczną. Na pytanie, czy życiowa energia nie przeszkadza jej przy wykonywaniu pracy, odpowiada: - Absolutnie nie, dzięki temu mogę się wyciszyć, uspokoić.
Zacerowanie 1 cm trwa ok. 1,5 godziny. Najlepiej pracuje mi się w nocy. Zdarza mi się siedzieć nawet do drugiej, trzeciej nad ranem. - Każdy materiał wymaga innej techniki. Wśród odzieży, którą klienci przynoszą do naprawy zdarzały mi się już togi, suknie balowe i ślubne a nawet sutanny.
Zubożenie społeczeństwa widać także w zakładzie pani Napieraj - Ostatnio nawet stałe klientki mówią, że zapłacą przy odbiorze. Największy ruch w pracowni panuje po wypłacie - uśmiecha się smutno pani Hanna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński