Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna H. Niemczynow, uwielbiana pisarka ze Szczecina, wraca z nową powieścią

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Właśnie ukazała się już trzynasta powieść autorki pt. "Maleńka". Do napisania tej historii pisarkę zainspirowała wyprawa do Stanów Zjednoczonych, gdzie była wraz z synem.
Właśnie ukazała się już trzynasta powieść autorki pt. "Maleńka". Do napisania tej historii pisarkę zainspirowała wyprawa do Stanów Zjednoczonych, gdzie była wraz z synem. archiwum Anny H. Niemczynow
Właśnie ukazała się jej nowa powieść "Maleńka". Jak mówi, książki to dla niej misja niesienia dobra drugiemu człowiekowi. Zapewnia, że nie pisze ani dla poklasku, ani dla popularności. W tym, co robi jest po prostu szczera i pewnie to właśnie dlatego, jej publikacje są tak uwielbiane przez kobiety, a każdy następny tytuł zyskuje większe uznanie. Trzeba jednak zauważyć, że jest to sukces, na który złożyło się wiele czynników. Jakich? - Autorka opowiedziała nam o tym osobiście.

Od trenerki fitness do pisarki, czy może raczej - od kobiety doświadczonej przez życie do pisarki? Co zdeterminowało panią do pisania?

- Żyjemy w czasach, w których stosunkowo łatwo jest pisać książki. Odnoszę wrażenie, że kolejne powieści, pod którymi uginają się księgarskie półki, powstają w wyniku powszechnie panującej mody na bycie pisarzem. Kiedy byłam dzieckiem, nieustannie pisałam. Koleżanki mojej mamy mówiły: „Ania to chyba będzie pisarką”. Jak widać ich słowa okazały się prorocze. Jak to często bywa, tak zwana proza życia i brak poczucia własnej wartości nieco oddaliły moje dziecięce marzenia od realizacji.

Do blisko trzydziestego roku życia, chociaż pisałam, to nie udało mi się nic opublikować nie dlatego, że nie miałam wydawcy, lecz dlatego, że ja po prostu nie czułam się wystarczająco dobra, aby pokazać moją twórczość światu. Wykonywałam po drodze mnóstwo tak zwanych zastępczych zawodów. Między innymi byłam trenerką fitness, urzędniczką. Skończyłam trzy kierunki studiów i… pewnego dnia po prostu nie zdołałam dłużej tłumić w sobie pragnień o byciu pisarką. To się stało bardzo naturalnie. Napisałam książkę i po dwóch tygodniach od rozesłania ofert miałam już wydawcę.

Tym, co mnie determinowało i wciąż determinuje, jest misja niesienia dobra drugiemu człowiekowi. Nie piszę dla poklasku, tudzież popularności. Nie pcham się na tak zwane salony. Wykonuję swoją pracę w cichości własnego domu i serca.

W tym, co robi jest po prostu szczera i pewnie to właśnie dlatego, jej publikacje są tak uwielbiane przez kobiety, a każdy następny tytuł zyskuje większe
W tym, co robi jest po prostu szczera i pewnie to właśnie dlatego, jej publikacje są tak uwielbiane przez kobiety, a każdy następny tytuł zyskuje większe uznanie. Trzeba jednak zauważyć, że jest to sukces, na który złożyło się wiele czynników. Jakich? - zapraszamy do naszej rozmowy. archiwum Anny H. Niemczynow

W jednym z wywiadów dla telewizji śniadaniowej opowiadała pani o swoim rozwodzie i rodzaju traumy, jaki się z nim wiązał. Książka stała się terapią?

- Przeszłam terapię u wykwalifikowanego psychologa i nie wstydzę się o tym mówić. Uważam, że prawdziwą siłą człowieka jest umiejętność poproszenia o pomoc. Książki na pewno pomagają w przepracowaniu własnych problemów, lecz trzeba bardzo uważać na bycie subiektywnym. W historiach, które opowiadam, nigdy nie podaję gotowych rozwiązań. Mam mądrych czytelników i między wierszami zawsze zostawiam przestrzeń na osobiste refleksje. Głęboko wierzę w sens pisania książek i w to, że mogą one uratować życie. Mogą stać się punktem zapalnym ku temu, by ktoś zechciał o siebie zawalczyć. Książki, które napisałam nie są moją terapią. Swoje problemy przepracowuję w sobie. W książkach natomiast staram się dzielić doświadczeniem.

Ale czy pisząc powieści warto inspirować się lub może opierać o swoją prawdziwą historię? Wiadomo, że na wiele spraw patrzymy mocno subiektywnie.

- Historie oparte na faktach w moim odczuciu są ciekawsze. Jesteśmy społeczeństwem podglądającym, o czym świadczy popularność portali takich, jak Facebook czy Instagram. Śmieję się, że pisarz pod przykrywką fikcji może tak naprawdę napisać wszystko. Ciekawe jest to, że czytelniczki, które obserwują mnie w social mediach, w niemal każdej opowiedzianej przeze mnie historii widzą moje własne życie. Wówczas jestem dumna, że udało mi się napisać wiarygodną treść. Nieskromnie powiem, że to świadczy o warsztacie, jaki wypracowałam na przestrzeni lat.

Pani przygoda z pisarstwem trwa i ma się bardzo dobrze. Z jaką częstotliwością pracuje pani nad kolejnymi tytułami? To regularna, powiedzmy etatowa praca, czy raczej szuka pani inspiracji, zbiera materiały i dopiero gdy przychodzi właściwy moment siada pani do pisania?

- Zawodowo zajmuję się tylko pisaniem. Oddałam się jemu w całości, stawiając wszystko na tak zwaną jedną kartę. Bardzo wierzę w to, co robię i każdej książce poświęcam tyle uwagi, ile trzeba. Piszę od poniedziałku do piątku. Planuję wakacyjne przerwy, w których co prawda nie piszę, lecz nieustannie myślę o pisaniu, o nowych pomysłach. To mnie nie męczy, lecz jest częścią życia, jakie wiodę.
Nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie do pisania na kolanie i na tempo. Nigdy nie piszę też na zamówienie. Opowiadam historie, które w moim odczuciu warte są opowiedzenia. Sama lubię czytać książki dopracowane, takie, co do których mam pewność, że autor się postarał. Mam kilka swoich ulubionych nazwisk, po które sięgam w ciemno. Myślę, że czytelnik, który mnie zna, również wie czego może się spodziewać. I to jest piękne, jestem wdzięczna.

ZOBACZ TEŻ:

W jednej ze swoich książek napisała pani „perfekcyjna żonglerka czasem i wypełniony po brzegi kalendarz to specjalność kobiet”. Jak pani dzieli życie prywatne z tym zawodowym? Rzeczywiście grafik jest tak napięty?

U mnie nie ma czasu na puste przebiegi (śmiech). Jestem maksymalnie zorganizowana. Uwielbiam wyznaczać sobie krótkoterminowe cele. Kiedyś bardzo denerwowałam się, kiedy coś szło nie po mojej myśli, lecz po czterdziestce nauczyłam się trochę odpuszczać, aby nie zwariować. Mam dwoje dzieci, męża, dwa psy. Wszystkich chętnie obdarowuję uwagą. Dorosły już syn uczy się za granicą, więc regularnie do niego podróżuję. W sumie to nie wiem, co znaczą pojęcia: czas wolny i nuda. Odnoszę wrażenie, że codziennie budzę się z coraz większym apetytem na życie. Uczę się języka obcego, uprawiam sport, zwiedzam świat, czytam książki. Z całych sił żyję pełnią - nie mam czasu na narzekanie.

Czyli rola pisarki jest dla Pani dominującą rolą w życiu? Ile pasji na raz można pogodzić?

Patrzę na swój zawód z pokorą. Życzyłabym sobie móc go wykonywać już zawsze, lecz nie jestem w stanie przewidzieć, co może się zdarzyć. Życie jest tak bardzo nieprzewidywalne… Cieszę się z każdej opublikowanej książki. Doceniam każdego czytelnika i odnoszę się do niego z szacunkiem. Tak, jak obie zauważyłyśmy, dziś łatwo jest wydawać książki. Sądzę jednak, że pozostawić po swoich opowieściach ślad w człowieku jest trudniej - a na tym najbardziej mi zależy.

Poświęcam dużo uwagi mojej pracy i staram się ją wykonywać tak rzetelnie, jak tylko potrafię. Stawiam na jakość. Tak samo podchodzę do pasji - robię to, na czym najbardziej mi zależy. Życie jest takie krótkie, nie ma czasu na rozdrabnianie się. Myślę, że wszystko jest kwestią priorytetów. Ja je mam i wiem, co jest dla mnie ważne.

Jak mówi, książki to dla niej misja niesienia dobra drugiemu człowiekowi. Zapewnia, że nie pisze ani dla poklasku, ani dla popularności
Jak mówi, książki to dla niej misja niesienia dobra drugiemu człowiekowi. Zapewnia, że nie pisze ani dla poklasku, ani dla popularności archiwum Anny H. Niemczynow

Jaka książka będzie następna?

Powieść „Maleńka”. To trzynasta powieść w moim dorobku i wierzę, że szczęśliwa. Do napisania tej historii zainspirowała mnie ubiegłoroczna wyprawa do Stanów Zjednoczonych, gdzie byłam wraz z synem. Nie byłabym sobą, gdybym nie wplotła w fabułę wątków poruszających kwestie moralności. Między wierszami zadaję pytania. Czy życie oby na pewno zaczyna się po czterdziestce? Czy drugie małżeństwa są bardziej udane od pierwszych? Jak mocno można kochać dziecko i ile jest się w stanie dla niego poświęcić? Jak silna jest potęga intuicji i czy powinniśmy jej bezgranicznie ufać? Swoim sposobem nie podaję jednak gotowych odpowiedzi.

Czy szykują w kwietniu spotkania autorskie, w których moglibyśmy wziąć udział?

Na pewno odbędą się w okolicach premiery „Maleńkiej”. Cieszę się, że po kilkuletniej emigracji wróciłam do naszej pięknej Polski. Będzie łatwiej o spotkania z czytelnikami, którzy są dla mnie ogromnie ważni. Wszak gdyby nie mój czytelnik, nie byłoby mnie piszącej. Wszyscy jesteśmy połączeni. Cieszę się z tego i codziennie za to dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński