Pogoń Szczecin przegrała kolejne spotkanie, a gra zespołu znów wyglądała fatalnie. Jan Kocian, trener Portowców, zdecydował się na czterech nominalnych środkowych pomocników od pierwszej minuty meczu z Lechią. Wśród nich był Takafumi Akahoshi, który po powrocie do Szczecina po raz pierwszy zagrał od początku. Japończyk był ustawiony za plecami Marcina Robaka, ale przez całe zawody nie był w stanie zagrać prostopadłego podania do napastnika. W pierwszej połowie był aktywny w pressingu i zanotował 8 celnych podań. To jednak trochę zbyt mało.
"Aka" miał na swoim koncie także kilka zupełnie nieudanych dryblingów. W 55. minucie Japończyk po raz pierwszy i ostatni doszedł do pozycji strzeleckiej. Zagrywał Adam Frączczak, ale piłka po uderzeniu "Aki" wpadła prosto w ręce bramkarza Lechii Gdańsk.
Ostatnim akcentem Akahoshiego przed zejściem z boiska była akcja na jeden kontakt z Janotą, który został wyprzedzony przez obrońcę. W 71. minucie za Japończyka wszedł Karol Danielak. Trudno wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika Pogoni. Akashohiego stać na więcej i powinno się wymagać od niego więcej. Jesień miał jednak straconą. Czekamy na przebudzenie samuraja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?