Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A teraz nam płaćcie za szukanie Pawła

Mariusz Parkitny, 9 grudnia 2005 r.
Skandal w Stuchowie. Strażacy-ochotnicy, którzy mieli za darmo pomagać w poszukiwaniach 21-letniego Pawła, domagają się pieniędzy. - Jestem zszokowana - mówi mama zmarłego chłopca.

- Pomagaliśmy spontanicznie. Czuliśmy, że chcemy pomóc temu chłopcu. Byliśmy, jak jedna rodzina. A teraz taka decyzja burzy wszystko, co robiliśmy - mówią zbulwersowani stuchowianie. - Z bohaterów stajemy się pośmiewiskiem.

Strażacy pomagali...

Paweł zaginął na początku listopada. Wyszedł z domu na grób ojca i już nie wrócił. Popełnił samobójstwo. Przez dwa tygodnie szukały go dziesiątki mieszkańców, strażacy, policja i wojsko. Codziennie przeszukiwali po kilkanaście kilometrów wokół Stuchowa. O inicjatywie mieszkańców usłyszała cała Polska.

- To nasz obowiązek. Paweł był naszym mieszkańcem. Jesteśmy mu to winni - mówiła Wiesława Śmiełowska, mieszkanka.

Strażacy-ochotnicy ze Stuchowa bardzo zaangażowali się w poszukiwania. Sprawdzali każdy sygnał o zaginionym, jeździli do innych miast, w których rzekomo widziano Pawła, przeczesywali lasy, pola i okolice jezior.

- Zrobili naprawdę kawał dobrej roboty - chwali ich Józef Chojnacki, sołtys Stuchowa. - Ale ta ostatnia decyzja kompletnie mnie zaskoczyła. Przecież umówiliśmy się, że szukamy charytatywnie, bez pieniędzy. Jestem zniesmaczony. Mówię to jako człowiek, a nie jako sołtys, urzędnik.

...a potem wystawili rachunek

Tymczasem dziewięciu strażaków biorących udział w akcji wystąpiło do urzędu gminy o wynagrodzenie za szukanie Pawła. Wójt zgodził się. Dostali po ok. 24 zł.

- Takie pismo rzeczywiście wpłynęło. Podpisałem stosowne dokumenty - tłumaczy Tadeusz Mandziak, wójt Świerzna.

OSP dostanie też pieniądze na benzynę. Zgodnie z prawem strażacy-ochotnicy mają prawo do wynagrodzenia za udział w pożarach i poszukiwaniach. Godzina ich pracy warta jest 6 zł. Mieszkańcy twierdzą jednak, że w tym wypadku strażacy zachowali się nieprzyzwoicie.

- Tu nie chodzi o te pieniądze, ale o zasady i przyzwoitość - mówi mieszkaniec Stuchowa. - Tak się po prostu nie robi.

Strażak i radny

Na czele OSP w Stuchowie stoi Jan Szymczyk, jednocześnie radny Świerzna. Sam nie wystąpił o pieniądze do gminy. Broni swoich podwładnych, którzy się na to zdecydowali.

- Nasi ludzie naprawdę się napracowali. Chodzili po bagnach i polach. Zdarli buty. Dostali po kilkadziesiąt złotych. To żadne pieniądze - tłumaczy. - Po co o takiej sprawie w ogóle pisać i robić sensację? Nieprzychylni ludzie chcą robić burzę w szklance wody. Może rzeczywiście to nie była fortunna decyzja, ale przecież strażacy nic złego nie zrobili.

Strażacy dostaną też kilkaset złotych na benzynę. Szymczyk zapewnia, że nie jest to zwrot wyjeżdżonego paliwa.

- Pieniądze za benzynę nie mają nic wspólnego z poszukiwaniami. Gmina nam pomaga, abyśmy mieli pełne baki, gdy uczestniczymy w akcjach - mówi.

Mąż się w grobie przewraca

Zaskoczona decyzją strażaków jest pani Anna, mama Pawła. Gdy jej o tym powiedzieliśmy, nie chciała uwierzyć.

- Jestem zaszokowana. Teraz powinnam oddać pieniądze wszystkim mieszkańcom, którzy stracili czas na szukanie mojego syna. Nie sądziłam, że coś takiego może się zdarzyć - mówi.

Mąż pani Anny, a tata Pawła przez wiele lat był członkiem OSP w Stuchowie. Był miłośnikiem sportu. Dzięki niemu strażacy zdobywali medale na różnych olimpiadach i spartakiadach. Gdy pół roku temu zmarł na białaczkę, strażacy przynieśli na jego grup specjalny wieniec dziękując za to, co zrobił dla straży.

- Mąż się dzisiaj chyba w grobie przewraca, gdy widzi co się porobiło - mówi pani Anna. - Myślałam, że wszyscy robią to z dobroci serca. Ale widać, każdy tę dobroć inaczej rozumie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński