Mimo tego, że nie był to finał ogólnopolskiego Pucharu Polski, a tego na szczeblu województwa, zawodników na to spotkanie nie było trudno mobilizować. Stawką finału z Kotwicą Kołobrzeg było 40 tysięcy złotych dla zwycięskiego klubu i możliwość gry na szczeblu centralnym PP w przyszłym sezonie.
- Jeszcze kilka lat temu, gdy organizowaliśmy finał PP zainteresowanie ze strony klubów było niemal zerowe - mówił podczas spotkania finałowego Jan Bednarek, prezes Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej. - Dziś jestem dumny, bo mamy, i kibiców, i naprawdę niezły mecz. Kiedyś piłkarze grali właściwie tylko o puchar, dziś grają o naprawdę niemałe pieniądze. Przede wszystkim jest niezłe sportowe widowisko.
Finał zachodniopomorskiego Pucharu Polski rozgrywany był w Policach, więc boisko było sporym atutem gospodarzy. Chemik już dwa tygodnie wcześniej wygrał rozgrywki w IV lidze i awansował do III ligi. Mocno drużynie w tym sukcesie pomógł Bartosz Ława, zdecydowanie najbardziej doświadczony zawodnik Chemika.
40-letni Ława to wychowanek Pogoni, debiutował w niej ponad 20 lat temu podczas meczu ekstraklasy z Zagłębiem Lubin (3:2, gole Moskalewicza i Mandrysza). Wtedy szczupły skrzydłowy, dziś jest generałem środka pola. Grał także dla Amiki Wronki, Widzewa Łódź, Arki Gdynia czy Vinety Wolin.
- Już ponad 20 lat gram w piłkę, w większości na szczeblach centralnych, ale faktycznie do Pucharu Polski jakoś szczęścia nie miałem. Często odpadałem z moimi klubami we wczesnych fazach - mówi Bartosz Ława. - Dlatego traktuję ten finał jako bardzo fajną przygodę. Jest to na pewno duże wydarzenie. Widzę po chłopakach w szatni, że naprawdę to przeżywają. Jest to dla nich przygoda. Wynik jest sprawą otwartą i nie jesteśmy faworytem. Być może uda się wygrać i zagrać na szczeblu centralnym z jakąś uznaną marką. Na pewno byłoby to coś fajnego na zakończenie mojej przygody z piłką.
Ława miał rację, nie był to łatwy mecz dla Chemika, ale policzanie szybko objęli prowadzenie 3:1 i dość długo go bronili.
- Na pewno gdy trzy kolejki przed końcem sezonu uzyskuje się awans, lekkie rozprężenie w szeregi piłkarzy może się wkraść, czego najlepszym dowodem nasza ostatnia porażka przed finałem PP ze Spartą Węgorzyno - mówi Łukasz Borger, trener Chemika. - Na finał chłopaków dodatkowo motywować nie było trzeba. To jest prestiż. Graliśmy z drużyną grającą o klasę rozgrywkową wyżej. W przyszłym sezonie będziemy może mieć możliwość gry z silną ekipą z II czy I ligi. Większość z naszych chłopaków nie miało możliwości gry na szczeblu centralnym.
Kotwicę w drugiej połowie stać było tylko na bramkę kontaktową. Kibice na trybunach często podkreślali wydolność Ławy, to jak dobrze się prowadzi, jak dyryguje zespołem. Pomysł, by grał w środku pola z Andrejem Protasenką także może zaskakiwać. Obaj to dość wątłej postury gracze, a trenerzy często wolą mieć kilogramy i centymetry do dyspozycji. Ława z Protasenką uzupełniają się jednak świetnie i duża w tym zasługa trenera Chemika, Łukasza Borgera.
- Bartek to taka tykająca bomba - twierdzi trener Chemika. - Ciągle gdzieś tam w nim drzemią niespełnione ambicje i ciągle chce więcej i więcej. Nie wiadomo tak naprawdę, gdzie te jego ambicje się kończą. Na pewno jest to postać do naśladowania i przykład, że jeszcze w tym wieku można wyzwolić taką ambicję i chce się jeszcze grać w piłkę. Szacunek dla Bartka.
Chemik miał sezon marzenie. Nie dość, że wywalczył awans do III ligi to także zgarnął regionalny Puchar Polski. Dublet w niższych ligach należy do rzadkości. Dodatkowo w Chemiku wciąż jest niewykorzystany potencjał finansowy. Za drużyną stoi przecież Grupa Azoty i gdyby chemiczny gigant zdecydował się wesprzeć klub choć w połowie w takim stopniu jak siatkarki Chemika czy piłkarzy Pogoni, beniaminek III ligi byłby drugim najbogatszym klubem w regionie. Ze świetną przecież szkółką dla młodzieży.
- W Policach jest potencjał, by być wyżej niż IV liga, ale wydaje mi się, że na to będzie jeszcze poczekać - uważa Bartosz Ława. - Przeskok z IV do III ligi jest naprawdę potężny, chyba największy jeżeli chodzi o te szczeble rozgrywkowe w naszym kraju. III liga stała się już taką pierwszą ligą zawodową. Pospadało sporo chłopaków z ekstraklasy, z I ligi, wyparli ich cudzoziemcy. W każdej z grup jest kilka zespołów z poziomu II ligi, a nawet dołu tabeli I ligi. Dlatego myślę, że najpierw trzeba ustabilizować drużynę, zbudować drużynę, spokojnie się utrzymać, a w przyszłości można sobie stawiać wysokie cele.
Szeremeta odrzuciła pół miliona
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?