Pobili kijami i rurkami
Sprawa dotyczy rozliczeń między firmami budowlanymi z Grzędzic i Szczecina. Syn właściciela szczecińskiej firmy, która zalegała z zapłatą, jak ustalił sąd - wynajął chuligańską grupę, która bejsbolami i rurkami pobiła trzech pracowników firmy z Grzędzic. Najbardziej poszkodowany był 34-letni Przemysław Łukiewicz, który dziś jest w fatalnym stanie.
- Mam problem z barkiem, ręką i okiem, ale najbardziej z psychiką - mówi. - Jestem nerwowy, trzęsą mi się ręce, mam zaniki pamięci, problemy ze snem, myśli samobójcze. Nie daję sobie rady, potrzebuję pomocy. Zostałem brutalnie pobity i to zostało mi w głowie. A ten, co powinien siedzieć, wciąż jest na wolności. Nie dostałem też od niego żadnych pieniędzy.
2000 spraw rocznie
Poszkodowani zastanawiają się, dlaczego tak długo czekają na rozprawę odwoławczą.
- Wpływa do nas rocznie około 2000 spraw odwoławczych, jest ich coraz więcej - mówi Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie. - Okres oczekiwania wynika z obiegu czynności: pisemne uzasadnienie wyroku, przesłanie odpisu stronom, złożenie apelacji, powiadomienie o jej wniesieniu stron, wpłynięcie sprawy do sądu, wyznaczenie terminu i zawiadomienie stron.
- Nie wierzę już sądom, nie wierzę w sprawiedliwość - gorzko mówi Łukiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?