Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zniszczyła nas krucha psychika. Myślimy o wycofaniu się z rozgrywek

Rafał Kuliga
Trener Zdzisław Gogol
Trener Zdzisław Gogol Andrzej Szkocki
16 rozegranych spotkań, zero zdobytych punktów, ledwie trzy wygrane sety - taki jest dorobek młodych siatkarzy SMS Świnoujście w sezonie 2012/2013 w drugiej lidze. O sytuacji w zespole rozmawialiśmy ze Zdzisławem Gogolem, drugim trenerem SMS.

- Jako drugi trener obserwuje pan wydarzenia boiskowe z wysokości trybun. Daje to lepszą perspektywę?

- Tak, kiedy obserwuje się mecz z dalszej odległości, choćby z wysokości trybun, to lepiej widać błędy.

- A jakie błędy pojawiły się w przegranym meczu z Morzem Bałtyk Szczecin? Bo, choć to derby, emocji zbyt wielu nie było.

- Większość drużyn młodzieżowych ma podobny problem. Przy tak silnej zagrywce, jaką prezentują drużyny seniorskie, nie ma szans na nawiązanie wyrównanej gry. W momentach, kiedy gospodarze zagrywali słabiej, to poziom gry się wyrównywał. Przynajmniej w pewnej skali,na która patrzę ja, bo dla kibica ten mecz był jednostronny.

- Niestety, ale dla SMS cały sezon był jednostronny, nie tylko ten mecz. Trzy wygrane sety w osiemnastu kolejkach. Dramat.

- Muszę przyznać, że jestem bardzo niezadowolony.Chłopcy robią postępy, ale czasem odnoszę wrażenie, że nie mają ambicji, żeby grać na wyższym poziomie. Satysfakcjonuje ich to, co prezentują teraz.

- W poprzednich latach wyglądało to lepiej. SMS Świnoujście nie wygrywał seryjnie, ale potrafił sprawić niespodziankę, nawet z drużynami z górnej części tabeli. A w tym roku, czy to dół, czy to góra, i tak każdy łapał
pewne trzy punkty.

- Niestety, ale to prawda. Chłopcy z najstarszego rocznika nie udźwignęli odpowiedzialności. W drużynach młodzieżowych jest tak, że najważniejszymi zawodnikami są panowie z najstarszego rocznika. To na nich powinien opierać się zespół. To oni muszą dać taką pewność, szczególnie w trudniejszych momentach. Niestety, ale ten rocznik tego nie miał.

- Brakowało lidera?

- Brakowało kilku solidnych graczy i jednego lidera, który da impuls reszcie. Przewidywaliśmy, że takim zawodnikiem może być Patryk Orłowski. Jednak to bardzo spokojny chłopak z charakteru i chyba nie miał tego, czego potrzebuje każdy lider - nie potrafił porwać za sobą zespołu.

- Czym to jest spowodowane? Poziom szkolenia jest taki sam, jeśli nawet nie lepszy, podobny rozkład treningu i harmonogram zadań, a zupełnie inni zawodnicy.

- W poprzednim roku odeszła trzecia klasa, na której ta drużyna była zbudowana. Z obecnego składu SMS grało tam jedynie dwóch zawodników. Przyszedł kolejny sezon, dla większości siatkarzy gra w drugiej lidze była nowością. Proszę mi uwierzyć, to jest spory przeskok. Większość z tych chłopaków nie udźwignęła ciężaru.

- Mentalnie?

- To na pewno. Niestety, ale młodzież teraz jest inna. Zabrzmi to dość banalnie, ale nie ma ducha walki.

- Pokolenie graczy komputerowych.

- Dokładnie tak i widać to na każdym kroku. Kiedyś dzieciaki grały na podwórku we wszystko, co dało się kopać czy rzucać. Wtedy wypracowywała się taka waleczność, chęć gry. Jeśli z podwórka trafiło się na profesjonalne treningi i parkiet, to szansa wystąpienia w meczu była ogromnym wyróżnieniem. A teraz odnoszę wrażenie, że dla niektórych jest to obowiązek. A tak się sukcesu nie osiągnie.

- SMS Police, czyli żeński odpowiednik klubu ze Świnoujścia, radzi sobie o wiele lepiej. To dlatego, że różnica fizyczna pomiędzy chłopcem a facetem, jest większa, jak między dziewczyną a kobietą?

- Siła gry ma kolosalne znaczenie. Ci chłopcy są w fazie rozwoju fizjologicznego, im na razie nie można dokładać jakiś wielkich ciężarów w siłowni. Trzeba robić to wszystko z głową, na budowanie poszczególnych partii mięśniowych przyjdzie czas, kiedy etap dojrzewania się zakończy. Ale nie tylko to ma znaczenie w porównaniu obu lig.

- Poziom gry w siatkówkę też jest inny.

- Proszę zauważyć, że druga liga męska stoi na bardzo wysokim poziomie. Dwie drużyny odbiegają, a reszta gra jak równy z równym. Natomiast w lidze żeńskiej jest kilka zespołów dołu tabeli, które również zbudowane są, przynajmniej w większej części, z juniorek. Z takimi rywalami gra się dużo łatwiej.

- Wspomniał pan, że w tym roczniku brakowało lidera. A jak wygląda to odrobinę dalej? Jest jakiś chłopak, o którym w przyszłości możemy usłyszeć?

- Bartek Jastrowicz. To taki nasz rodzynek, o którego postaramy się bardzo zatroszczyć. Ma szansę grać kiedyś w lidze, a na jakim poziomie, to o tym już zadecyduje jego wkład w treningi.

- Jakie są dla niego perspektywy?

- W przypadku Bartka to było trochę inaczej, ponieważ on dostał propozycję z SMS Spała (jeden z najlepszych ośrodków siatkarskich w Polsce - dop.red.). My nie chcieliśmy go blokować, daliśmy mu wolną rękę. Po konsultacji z rodziną, Bartek zadecydował, że zostaje z nami.

- Nie popełnił błędu?

- To była wyłącznie jego decyzja. Postanowił zostać w Świnoujściu, tutaj też ma wszelkie możliwości, aby
rozwinąć się w dobrego zawodnika. Musi chcieć trenować. On jest rocznikiem tzw. uzupełniającym. Jeśli pojechałby do Spały, nikt nie da mu gwarancji, że zdoła się przebić. Jednak nie jest wykluczone, że w przyszłości jeszcze to się zmieni.

- Rozumiem, że to indywidualna sprawa. Jak natomiast wygląda to dla ogółu? Jakie perspektywy ma reszta?

- Powiem wprost - jest część chłopaków, która w ogóle nie powinna przychodzić do naszej szkoły. Po prostu marnują swój czas. Nie widzą efektu końcowego, który my staramy im się wpajać. Naszym zadaniem jest znalezienie około czterech juniorów, którzy są na tyle dobrzy, żeby pójść grać do ligi. Z tego rocznika, niestety, ale nadaje się może dwóch.

- Co czeka tych zawodników po opuszczeniu szkoły?

- To wciąż są juniorzy. Zawsze powtarzam, że potrzebują ogrania, aby stać się profesjonalistą i pełnym seniorem.

- Trochę gorzko to wszystko brzmi. Czy Zdzisław Gogol jeszcze lubi być trenerem?

- Tak, na pewno tak. Zajmuję się młodszą grupą, rocznikami gimnazjalnymi. Zebraliśmy ciekawych chłopców, zdobyliśmy wicemistrzostwo województwa. Oczywiście, to na razie ich pierwsze kroki, nie jest to też jakiś wybitny rocznik, ale sprawia mi to przyjemność. Mam odczucie, że im się chce. Dla nich mecz to przeżycie,
wciąż mają ochotę się uczyć.

- W przeciwieństwie do SMS, który ambicjonalnie miał problemy.

- Tak. Brak ambicji plus krucha psychika, to nas w tym sezonie zniszczyło.

- Więc może i dobrze, że dla Świnoujścia to już koniec rozgrywek drugiej ligi. A co w przyszłym roku?

- Sami się zastanawiamy. Myślimy o wycofaniu się z drugiej ligi, bo czasem mam wrażenie, że to źle wpływa na chłopców.

- Kolejna przegrana staje się dla nich normalnością, a nie porażką.

- Właśnie o to chodzi. Przyzwyczajają się do przegrywania, a potem nie ma na parkiecie walki.

- Ale co po wycofaniu się? Gdzie ci chłopcy mieliby zdobywać doświadczenie?

- No i właśnie tu jest problem. Bo trzecia liga jest na tyle zdezorganizowana, że nie chcielibyśmy tam posłać zawodników SMS. Jednak w drugiej lidze poziom jest trochę za wysoki, przynajmniej dla tego rocznika był. Co dalej? Na razie trudno powiedzieć. Siądziemy z trenerami do stołu i zastanowimy się nad przyszłością naszej drużyny.

Zdzisław Gogol

Wieloletni trener SMS Świnoujście i Maratonu Świnoujście. W swojej karierze prowadził kilka seniorskich klubów siatkówki, m.in. Morze Bałtyk Szczecin. Od lat związany z rozwojem i kształceniem młodzieży. Był trenerem w SMS Spała, jednym z najlepszych ośrodków siatkarskich w Polsce. Prowadził kadrę województwa zachodniopomorskiego oraz selekcjonował juniorów, która później stanowiła trzon młodzieżowych reprezentacji Polski. Obecnie jest drugim szkoleniowcem SMS Świnoujście i pierwszym trenerem rocznika kadetów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński