Zmiany w oświacie nie mogą być rewolucyjne

Nowa reforma oświatowa wprowadza wiele zmian. Nie tylko likwiduje gimnazja, ale też zmienia cały system edukacji wczesnoszkolnej i szkolnictwa zawodowego. Co to oznacza dla uczniów?

W tej chwili system kształcenia zawodowego zapewnia uczniom naukę od szkoły zawodowej aż do magisterium. System szkół branżowych, które proponuje PiS, to jest model, który przypomina szkoły przyzakładowe. Uczniowie po dwóch latach szkoły zawodowej będą mogli się uczyć kolejne dwa lata, po których mogą zdać maturę zawodową. Ta matura upoważni ucznia do zrobienia licencjatu zawodowego, ale nie upoważni do zrobienia magisterium. To jest szlaban na całe życie.

Uczeń po szkole podstawowej nie zawsze wie, co chce robić w życiu.

Jeżeli podejmie decyzję o nauce w szkole zawodowej, trudno mu będzie zrobić studia magisterskie, bo matura zawodowa nie daje takiej możliwości. Uczeń będzie musiał zrealizować program szkoły ogólnokształcącej w szkole dla dorosłych. To jest zaprzeczenie systemu bolońskiego, który funkcjonuje w całej Europie i który mamy u nas od lat. Tylko kilka kierunków jak medycyna czy prawo mają studia magisterskie 5-letnie, natomiast inne kierunki działają według systemu bolońskiego, który zakłada studia licencjackie, a potem magisterskie.

Reforma ma wejść w życie w 2017 roku. To bardzo mało czasu.

W rzeczywistości samorządy muszą być gotowe już w lutym 2017 roku, bo w marcu zaczynają się nabory do szkół. Samorządy muszą wiedzieć ile tych szkół ma być, jakiego typu szkoły, w jakich budynkach, ilu nauczycieli. Tak naprawdę to jest tylko pół roku na przygotowanie, a jest wiele niewiadomych. Na razie mieliśmy tylko prezentację pani minister, którą można zobaczyć na stronie MEN. Znamy tylko ogólniki. Nie wiem jaką maturę będą dawać uczniowie - zewnętrzną czy wewnętrzną. Jak będą wyglądały egzaminy zawodowe, skoro jest tyle zmian w szkolnictwie zawodowym? Co z naborem do szkół wyższych? Teraz znaczenie mają wyniki z matury, ale może uczelnie będą musiały wrócić do organizowania własnych egzaminów wstępnych, jak dawniej. Dla samorządów istotne jest to, co się stanie z budynkami po gimnazjach. Co z klasami dwujęzycznymi w gimnazjach. Mamy bardzo dobre programy językowe z klasami dwujęzycznymi w kilku zespołach szkół, w których programem tym objęte są gimnazja i licea. Jeżeli system oświaty się zmieni i zabraknie gimnazjów, nie wiadomo co będzie dalej.

Czyli oświatę czeka rewolucja.

Zmiany w oświacie są potrzebne, ale należy je wprowadzać ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. Ta reforma jest wprowadzana zbyt szybko, debaty były zbyt krótkie, konsultacje pobieżne. Kiedy kilkanaście lat temu ówczesny minister Handke wprowadzał gimnazja, wszystko było dużo lepiej przemyślane i przygotowane. Pracowałam wtedy w szkole i pamiętam, że każdy dyrektor szkoły i każdy nauczyciel wiedział, jak to będzie wyglądać. Powstała książka, która wyjaśniała wszystkie zasady i każdy mógł się z nią zapoznać. Nauczyciele wiedzieli co ich czeka, bo było także mnóstwo konsultacji. Teraz tego nie ma. Zanim nowa ustawa oświatowa wejdzie w życie, minie trochę czasu, potem muszą wejść także przepisy wykonawcze. Dla mnie tak szybkie wprowadzanie jest bardzo zaskakujące i bardzo mnie niepokoi. Jest to niekorzystne i dla uczniów i dla nauczycieli. Na pewno część z nich straci pracę, szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie będą tylko 8-klasowe szkoły podstawowe i zabraknie jednego rocznika.