Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XIII LO nie jest dla kujonów

MONIKA STEFANEK
Szczecińską "trzynastkę" każdy z nich wspomina na swój sposób. Ale co do jednego są zgodni: gdyby jeszcze raz mieli wybierać liceum, bez wahania poszliby do LO 13.

LO nr 13 po raz szósty zostało uznane za najlepsze liceum ogólnokształcące w Polsce. Rozmawialiśmy z jego absolwentami, którzy poszli w świat i radzą sobie świetnie. Mówią, że duża w tym zasługa ich szkoły.

Szkoła z dobrym marketingiem

Z perspektywy czasu pewne rzeczy ocenia się inaczej, do jednych wydarzeń nabiera
się dystansu, o innych wręcz zapomina.

- Oj, cisnęli nas nauczyciele, cisnęli - przyznaje Maciek, dziś student piątego roku
Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. - Bez wątpienia na nauce spędzaliśmy
więcej czasu, niż "średnia krajowa". Ale nie była to ślepa pogoń za ocenami. Bardziej chodziło o rozwinięcie swoich zainteresowań i tego, w czym każdy z nas był dobry.

Wojtek, Filip i Maciek trafili do "trzynastki" pod koniec lat 90., gdy ta jeszcze nie miała
aż takiej renomy jak obecnie. Już wtedy liceum dbało jednak o to, by trafiali do niego
najlepsi. W siódmej klasie podstawówki odbyła się rekrutacja do tak zwanej zerówki, czyli klasy przygotowującej do liceum.

- To był sprytny chwyt marketingowy - przyznaje Filip Szołomicki, absolwent rocznika 2002. - Mało kto z nas wiedział o tej szkole, jej poziomie. Nie wiedzieliśmy
więc, przynajmniej ja, czego dokładnie możemy się spodziewać. Zdawanie specjalnych egzaminów już w siódmej klasie dawało nam jednak poczucie wyjątkowości.

Uczyli się, jak się uczyć

Poziom okazał się wysoki. Nawet bardzo. Jednak szkołą dla kujonów żaden z pytanych przez nas absolwentów LO 13 by nie nazwał, choć takie określenie słychać często z ust uczniów innych szczecińskich szkół. Zresztą z czasem "trzynastkowicze" zaczęli bez problemu godzić naukę z rozwijaniem swoich pasji.

- Gdy syn poszedł do zerówki przy LO nr 13, codziennie siedział nad lekcjami
do nocy - opowiada mama Maćka. - Na początku byłam przerażona, ale - ku mojemu zdziwieniu - ten okres szybko się skończył i wszystko wróciło do normy. Maciek nauczył się bowiem w szkole bardzo ważnej rzeczy: jak ma się efektywnie uczyć.

- Ta szkoła uczy zaradności, zachęca do doskonalenia się - przyznaje Wojtek Erdmann, też absolwent "trzynastki". - Tak naprawdę każdy rozwija się w tej dziedzinie, w której był najlepszy. Poza tym między nami rozwijała się zdrowa konkurencja. Jeśli ktoś nawet był nieco słabszy, to w otoczeniu innych uczniów miał szansę się podciągnąć.

Uczniowie i rodzice nie byli anonimowi

Mama Maćka wspomina jeszcze jedną ważną, zwłaszcza z punktu widzenia rodzica, rzecz.

- Mieliśmy w szkole warsztaty dla rodziców zorganizowane przez pedagoga. Dzięki temu mogliśmy inaczej spojrzeć na nasze dzieci, ale także poznaliśmy lepiej innych rodziców - mówi. - Kontakt z nauczycielami był dobry. Gdy szło się do szkoły, zapytać o dziecko, to nauczyciele od razu wiedzieli, o kim mówią. Nie było anonimowości.

Świat na nich czeka

Choć łatwo nie było, lata spędzone w "trzynastce" zaprocentowały. Każdego roku absolwenci tego liceum bez problemu dostają się na najlepsze uczelnie w kraju i za granicą.

Nie inaczej było z bohaterami naszego tekstu.

- Wysoki poziom pozwolił przyzwyczaić się nam do radzenia sobie z nauką na studiach - przyznaje Filip. - To ważne, zwłaszcza na początku nauki w szkole wyższej.

Maciek, Filip i Wojtek wyjechali po ukończeniu liceum do Warszawy. Cała trójka kończy obecnie studia na SGH, największej i najstarszej uczelni ekonomicznej w kraju. Maciek ma już zapewniony etat w dużej firmie finansowej w Londynie, Wojtek i Filip pracują w korporacjach w Warszawie i na razie nie myślą o wyjeździe ze stolicy.

- Wyjazd ze Szczecina był właściwie inspirowany przez samych nauczycieli - mówi
Filip. - Wręcz zachęcano nas do tego, by studiować poza naszym rodzinnym miastem. Ale... od nauczycieli słyszeliśmy też, by po studiach wrócić do Szczecina. I szczerze mówiąc myślę o tym, choć na pewno szybko to nie nastąpi.

Szczecin musi się postarać

Szczecin opuszcza co roku nawet 70 procent absolwentów "trzynastki". Ci, którzy zostają, wybierają zwykle studia na cenionej nie tylko w kraju Pomorskiej Akademii
Medycznej.

- Absolwenci zdają sobie sprawę, że na poziomie szkoły średniej otrzymali bardzo dobre wykształcenie, co otwiera im drzwi do każdej cenionej przez pracodawców uczelni - mówi Cezary Urban, dyrektor LO nr 13. - Mają też świadomość, że te najlepsze uczelnie znajdują się poza Szczecinem.

O wyjeździe myślą zresztą nie tylko licealiści. Wielu uczniów, którzy trafiają do działającego przy "trzynastce" Gimnazjum nr 16, przychodzi do szkoły z zamiarem
wyjazdu po maturze do Warszawy, Krakowa, Berlina, Londynu... Dobrze wiedzą bowiem, że w ciągu kilku lat szczecińskie uczelnie nie są w stanie przygotować oferty studiowania na odpowiednim dla nich poziomie.

- Młodzi ludzie patrzą pragmatycznie - przyznaje Urban. - Gdy rozmawiam z naszymi absolwentami wielu przyznaje, że chciałoby wrócić do Szczecina. Wybór
studiów poza Szczecinem nie ma zwykle nic wspólnego z brakiem lokalnego
patriotyzmu. Wręcz przeciwnie, lubią i cenią to miasto. Czekają jednak na lepsze czasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński