MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyż rodzi dzieci

Anna Miszczyk
Macierzyństwa nie powinno się odkładać. To najważniejsza rzecz dla kobiety i społeczeństwa.
Macierzyństwa nie powinno się odkładać. To najważniejsza rzecz dla kobiety i społeczeństwa. Archiwum
Kobiety urodzone w latach 80 zakładają rodziny. Dzięki nim politycy przestaną narzekać, że Polska starzeje się i wymiera.

Ile małżeństw, ile dzieci

Ile małżeństw, ile dzieci

SZCZECIN
- W 2005 w Szczecinie zawarto 1974 małżeństwa i urodziły się 4805 dzieci.
- W 2006 roku małżeństw było o 262 więcej, ale dzieci urodziło się o 72 mniej.
- Tylko w pierwszym tygodniu br. w Szczecinie na świat przyszło 84 dzieci. Wspólne życie obiecały sobie 22 pary.

STARGARD
- W Stargardzie w 2005 roku na świat przyszło 896 dzieci
- Rok później już 1161, a w pierwszym tygodniu br. - 14.
- W 2005 roku zawarto 582 małżeństwa.
- W 2006 roku na ślubnym kobiercu stanęły 663 pary. W pierwszym tygodniu br. - 8.

One politykom - jak mówią - nic nie zawdzięczają. - Becikowe to za mało, żeby mówić, iż państwo dba o przyrost naturalny - oceniają.

W ciągu zaledwie dwóch tygodni nowego roku w szczecińskim szpitalu w Zdrojach na świat przyszło 45 dzieci.

- Z tej liczby 12 matek urodziło się w latach 80., kiedy był wyż demograficzny - mówi Krystyna Pabisińska, oddziałowa oddziału położniczego.

26-letnia Kamila Matuszewska ze Szczecina jest mężatką od dwóch lat. Skończyła studia. Zaczęła pracować jako opiekunka w domu pomocy społecznej. 10 stycznia urodziła Marcina.

- Tak sobie z mężem wymyśliliśmy, że nie będziemy już czekać - tłumaczy decyzję o powiększeniu rodziny. - Przecież nigdy nie będzie tak, że pozbędziemy się wszystkich wątpliwości.

Główny dylemat, przed jakim stoją dziś młode kobiety, to rodzić, czy ryzykować utratę pracy. Nawet jak ma się etat, nic nie jest pewne. Zawsze po powrocie z macierzyńskiego można usłyszeć: "pani już dziękujemy".

- Mój pracodawca nie robił mi problemów. Powiedział, że gdy po urlopie będę chciała wrócić, drzwi mam otwarte - mówi Kamila Matuszewska.
Czy tak rzeczywiście będzie, to się jeszcze okaże. Na razie młoda mama cieszy się ze swego szczęścia.

Pomoc rodziny się przyda

Podobne zapewnienia usłyszała 21-letnia Emilia Janeczek ze Szczecina, która niedawno urodziła w szpitalu w Zdrojach Oliwię. Decyzja o założeniu rodziny nie przyszła jej jednak tak łatwo.

- Trochę odwlekałam moment, kiedy wyjdę za mojego chłopaka. Zdecydowaliśmy się na to dopiero wtedy, kiedy okazało się, że jestem w ciąży. Nie chciałam być samotną matką, bo otoczenie ciągle niechętnie na nie patrzy - mówi Emilia Janeczek. - Jednak gdybym nic nie czuła do mojego chłopaka, nie zaryzykowałabym małżeństwa. Uczucie musi być. Po co odstawiać jakąś szopkę? Z grona rówieśniczek pani Emilii aż cztery dziewczyny urodziły niedawno dzieci. - Wszystkie jesteśmy z tego samego rocznika i osiedla. Jednak tylko dwie koleżanki z tej czwórki mają mężów.

Do narodzin dziecka Emilia Janeczek pracowała w biurze. Wieczorami studiowała europeistykę. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, myślała o rzuceniu studiów. Planowała jak najdłużej zostać w domu z dzieckiem.

- Mama radziła jednak, bym tego nie robiła. Być może przejdę na studia zaoczne. Obie babcie obiecały zaopiekować się wnukiem. Pomoże też mąż - mówi pani Emilia. - Mam koleżankę, która nie znalazła takiego oparcia. Wychowuje dziecko samotnie. Musiała rzucić studia.

Każdy boi się o pracę

Dlaczego nie warto mieć dzieci?

- Bo oznaczają długoletnie zobowiązania i wiele dodatkowych obowiązków w czasie, który można by przeznaczyć na karierę, wykształcenie, bogacenie się i przyjemności.
- Bo oznaczają duże wydatki. Szacuje się, że wychowanie i wykształcenie jednego dziecka do pełnoletności to wydatek rzędu ćwierć miliona złotych.
- Bo nawet po uzyskaniu samodzielności dzieci często liczą na wsparcie rodziców.
- Bo pracodawcy niechętnie zatrudniają młode matki, obawiając się zwolnień chorobowych i małego zaangażowania w pracę.

27-letnia Magdalena Mejza ze Szczecina wyszła za mąż w 2004 roku. Rok później urodziła syna.

- Synek troszkę przyspieszył naszą decyzję o ślubie - mówi pani Magdalena.
1 stycznia 2007 roku na świat przyszło kolejne dziecko, Karolinka.
- Miałam obawy, że drugie dziecko wykluczy mnie z rynku zatrudnienia, ale chcieliśmy mieć dwójkę dzieci - mówi Magdalena Mejza. - Jak mała skończy rok, zacznę szukać pracy w biurze.

Na razie rodzina musi się utrzymywać tylko z zarobków męża, który prowadzi własną firmę.
Wśród znajomych pani Magdy nie ma jeszcze zbyt wielu mam i ojców.

- Dwie koleżanki wpadły. A tak to większość odwleka ślub i decyzję o dziecku. Jedni nie mają pracy. Inni pracują na czarno albo na umowę zlecenie. Każdy boi się o pracę. Każdy myśli też, by najpierw mieć mieszkanie - mówi pani Magdalena.

- Politycy myślą, że kobiety zaczęły rodzić, bo cuda zdziałało becikowe - śmieje się Kamila Matuszewska. - Ale to po prostu przychodzi taki moment, że chce się mieć dziecko. Becikowe na pewno się jednak przyda i każdy je wykorzysta. Przecież jak człowiek widzi na ulicy złotówkę, to też się po nią schyli. Jednak to naprawdę marne pieniądze. Starczy na wózek i parę rzeczy.

Czy takie pieniądze mogą kogoś przekonać do zakładania rodziny i rodzenia dzieci? Na pewno nie. Zdaniem Magdaleny Mejzy nawet i to niewysokie becikowe bywa marnowane, gdy dostają je do ręki nieodpowiednie matki.

- Są rodziny, gdzie dziecko z tych pieniędzy nie ma nic, bo wszystko idzie na alkohol. Uważam, że becikowe powinno być w postaci bonów do sklepów z towarem dla dzieci - mówi szczecinianka.

Państwo nie pomaga

Dlaczego warto mieć dzieci?

- Bo są radością w życiu i zabezpieczeniem na starość.
- Bo rząd wydłużył urlopy macierzyńskie z 16 do 18 tygodni (pierwsze dziecko) lub do 20 tygodni (każde następne). Jeśli mama urodzi np. dwojaczki, otrzyma 28-tygodniowy urlop macierzyński.
- Bo Sejm wprowadził prorodzinną ulgę podatkową. W tym roku umożliwia ona odpisanie na każde dziecko po 120 zł rocznie od należnego podatku. W następnych latach ten odpis ma wzrastać.
- Bo w tym roku zostanie przywrócony Fundusz Alimentacyjny pomagający rodzicom, którym były partner nie płaci na dziecko. Zastąpi on działającą od 2005 r. zaliczkę alimentacyjną. Z Funduszu można będzie dostać do 500 zł miesięcznie, jeśli dochody na osobę nie przekraczają 700 zł.
- Bo jest tak zwane becikowe. Każda matka po urodzeniu dziecka otrzymuje jednorazowo 1000 zł. Matki z rodzin biedniejszych mają prawo do dodatkowego tysiąca. Swoje "becikowe" fundują także niektóre gminy. Politycy LPR chcą zwiększenia "becikowego" od 2008 roku roku do 3 tysięcy zł.
- Bo osoby, które pracują w krajach Unii Europejskiej, mogą się ubiegać o wypłatę tamtejszego dodatku rodzinnego. W wielu państwach jest on znacznie wyższy od tego, który wypłaca się w Polsce.

- Zamiast becikowego przydałyby się dodatki rodzinne z niepozaniżanymi progami dochodowymi. Jakaś stała finansowa pomoc państwa - mówi Kamila Matuszewska. - Dziś człowiek średnio zarabiający nie ma na pomoc państwa najmniejszych szans. Wystarczy, że przekroczy próg dochodowy o 20-30 groszy.

Zasiłki dostają tylko ludzie żyjący na marginesie.
Pani Kamila tylko dlatego nie musi się w tej chwili martwić, z czego utrzyma się rodzina, bo jej mąż pracuje.

- Politycy nie zdają sobie sprawy, jak bardzo matki potrzebują pomocy finansowej. Wiele kobiet nie ma pieniędzy, by przeżyć miesiąc - przytakuje Emilia Janeczek.
Młode matki narzekają na ceny towarów dziecięcych. Chciałyby mieć także łatwiejszy dostęp do lekarzy i urzędów.

Zdaniem Kamili Matuszewskiej, gdy się myśli o dziecku, nie można patrzeć na pieniądze.

- Bo tak to nikt nie miałby dzieci - wyjaśnia. - My z mężem pomyśleliśmy sobie, że skoro dotąd jakoś sobie radziliśmy, to gorzej być nie powinno.
Wątpliwości pani Kamili rozwiewały się podczas zakupów rzeczy dla dziecka.

- Jak się dwoje ludzi kocha, to pokocha się i to trzecie. Myślę, że razem rodzina może wiele zdziałać - mówi szczecinianka. - Nad tym, czy mieć dziecko, nie można się za długo zastanawiać, bo człowiek ciągle będzie sobie wyszukiwał nowe problemy. Chciałabym, żeby mój synek nie miał już takich dylematów, jak nasze pokolenie.

Na oddziałach położniczych jest obecnie dużo kobiet, które decyzję o urodzeniu dziecka odłożyły na 10 lat.

- Macierzyństwa nie powinno się odkładać - mówi Kazimierz Różewicki, dr nauk med., ordynator oddziału ginekologii i położnictwa w szpitalu w Zdrojach. - To jest najważniejsza rzecz dla kobiety i społeczeństwa. Kobiety, które je odkładają w czasie, a przy tym stosują środki antykoncepcyjne, mogą się później spodziewać problemów z zajściem w ciążę.
Fot. Andrzej Szkocki
- Oliwia była dla nas niespodzianką, ale bardzo miłą. Mam nadzieję, że dzięki rodzinie uda mi się pogodzić wychowanie dziecka ze studiami i pracą - mówi Emilia Janeczek.

Co mówi specjalista?

Rozmowa z prof. Jackiem Leońskim, socjologiem z Uniwersytetu Szczecińskiego
Każda kobieta ma swoje racje

- 19- i 20-latki rodzą dziś dzieci. Przyglądające się temu 30-latki pukają się w czoło. Macierzyństwo utrudnia przecież młodym kobietom znalezienie pracy. Kto ma rację?

- Nie można myśleć o tym w kategoriach, kto ma rację. Gdy chodzi o kobiety, które rodzą wcześniej, w grę może wchodzić przypadek. Ale są też takie, które świadomie tak kreują swoją drogę życiową. Mogą na przykład chcieć szybko skończyć szkołę, wyjść za mąż i urodzić dziecko. Inne kobiety myślą zaś najpierw o tym, by zdobyć wykształcenie, zapewnić dziecku byt. Zauważa się związek między większą liczbą ślubów i urodzeń, a niższą pozycją społeczną kobiet. Panie lepiej wykształcone rodzą mniej dzieci.

- Czy zdecydowanie się na dziecko w młodym wieku może skazać kobietę na to, że w ogóle wypadnie z rynku pracy?

- Może tak być. Występowało to kiedyś, występuje i teraz. Kobiety, które rodzą dzieci w młodym wieku, mogą mieć gorsze wykształcenie i niższą pozycję społeczną. Takim osobom trudniej znaleźć pracę.

- Kiedyś mówiło się "Bóg dał dziecko, to i da na dziecko". Może kobiety za bardzo przejmują się swoją sytuacją materialną? Może powinny rodzić nie oglądając się na pieniądze?

- Życie pokazuje, że to nie do końca tak jest i, jak Panu Bogu się nie pomoże, to może być trudno. Nie oceniałbym źle ani jednej, ani drugiej postawy. Choć dobrze jest zapewnić dziecku godziwe utrzymanie i wykształcenie. Z punktu widzenia lekarzy najlepszy na urodzenie dziecka jest wiek 20 lat. Patrząc ze społecznego punktu widzenia, to jednak za wcześnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński