Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystarczą chęci

paw, 4 stycznia 2005 r.
Rozmowa z Rafałem Zaborowskim, szczecinianinem, który studiuje w Japonii.

- Jak to się stało, że wylądowałeś na studiach w Japonii?

- Byłem tym zainteresowany od dawna, już od szkoły podstawowej. Zaczęło się od oglądania filmów samurajskich, potem język, manga, anima, japońska muzyka, trenowałem karate. Po raz pierwszy do Japonii pojechałem na miesiąc, czy półtora miesiąca po liceum za pieniądze wygrane w konkursie Wolszczana. Kiedy wróciłem, zacząłem już na poważnie szukać czegoś, żeby można było się tam zahaczyć. W internecie znalazłem stronę mojego obecnego uniwersytetu, nawiązałem kontakt, oni przysłali mi dokumenty do wypełnienia.

- Co studiujesz?

- Nauki społeczne, coś na pograniczu socjologii i politologii.

- Jakie były początki? Miałeś problemy z językiem, aklimatyzacją?

- Na pewno, to był szok kulturowy. Było trudno, bo byłem i nadal jestem jedynym Polakiem na uczelni. Dużo pomogło mi to, że w Japonii byłem już wcześniej. Miałem więc jakieś pojęcie jak tu jest. Aklimatyzację ułatwił mi też fakt, że mój uniwersytet jest międzynarodowy, połowa studentów to Japończycy, połowa - ludzie z całego świata: Afryki, Ameryki, Europy. Teraz czuję się tu już dobrze, studiuję od kwietnia więc trochę czasu minęło.

- Jak wygląda życie japońskiego ucznia?

- Zupełnie inaczej niż w Polsce. Młody Japończyk wychodzi do szkoły rano, spędza tam kilka godzin. Potem nie wraca do domu, tak jak to jest w Polsce, tylko idzie na zajęcia dodatkowe. Popołudnie spędza z kolegami na mieście w jakimś centrum handlowym, czy w innym miejscu rozrywki. Do domu wraca koło 21 - wtedy jest czas dla rodziny. Dopiero o północy zabiera się do odrabiania lekcji.
Japończycy bardzo mało śpią w nocy, dlatego łatwo im zasypiać w dzień - w metrze, w autobusie. Japończyk gdzie usiądzie tam zaśnie, co dla nas wcale nie jest takie łatwe.

- A jak jest ze studentami?

- Największym problemem dla Japończyków jest właśnie dostanie się na studia. Przygotowują się do tego całe życie, właściwie już od przedszkola. Dobre przedszkole, potem najlepsze szkoły kolejnych szczebli. Egzaminy na studia są naprawdę bardzo trudne.
Dwie najlepsze uczelnie w Japonii to uniwersytet w Tokio i uniwersytet w Kyoto. Nauka tam jest życiowym celem wielu młodych Japończyków. Znam historie ludzi, którzy się tam nie dostają kilka lat z rzędu. Nie próbują się dostać gdzie indziej, tylko siedzą w domu i uczą się do kolejnego egzaminu. Jednak kiedy Japończyk dostanie się na studia nie musi się już tak starać. Presja znika. Studiów trudno jest nie ukończyć. Nie trzeba się też martwić o pracę. Firmy już na studiach polują na nowych pracowników. Ale Japończycy w ogóle lubią się uczyć. Widać to nawet po telewizji - z każdego programu można się czegoś nowego dowiedzieć.

- Podobno Japończycy nie ściągają na egzaminach?

- Tak. Oni w ogóle nie lubią oszukiwać - taką mają mentalność i pewnie dlatego taka jest tu mała przestępczość. Panuje u nich przekonanie, że jeżeli czegoś nie umiem, to po co mam ściągać? To i tak w niczym nie pomoże, niczego nie nauczy. Ściąganie jest dla nich zupełnie niezrozumiałe.

- Czego ci najbardziej w Japonii brakuje?

- Jest mnóstwo takich rzeczy. Tęsknię do rodziny, do przyjaciół. Ale nie tylko: brakuje mi mojej ulubionej gumy do żucia, kiełbasy, którą bardzo lubię. Teraz akurat jestem najedzony po świętach i jest fajnie. Ale kiedy tam jestem i pomyślę sobie co chciałbym zjeść, a nie mogę sobie tego przyrządzić, bo w Japonii nie ma składników. Lista takich rzeczy jest bardzo długa. Chociaż na tamtejszą kuchnię nie narzekam, bo jest bardzo dobra.

- Co byś poradził młodym ludziom, którzy chcieliby studiować w Japonii?

- Trzeba tylko bardzo chcieć. Na takim międzynarodowym uniwersytecie jak mój, nie trzeba nawet znać języka japońskiego, którego bez kontaktu z Japończykami bardzo trudno się nauczyć. Japończycy są bardzo mili i jeśli się ma dobre chęci można z nimi naprawdę dużo załatwić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński