W przedostatniej serii spotkań Pogoń musiała pojechać na mecz z Azotami Puławy, czyli trzecią siłą w rozgrywkach elity. I już przed meczem można było mieć duże obawy o końcowe rozstrzygnięcie. Azoty cały czas nie mogą być pewne brązowych medali. Ostro walczą z Górnikiem Zabrze, a przewaga punktowa jest minimalna.
Puławianie nie mogli więc sobie pozwolić na wpadkę w meczu z Portowcami, ale mecz rozpoczęli źle.
Po bramkach Adama Wąsowskiego i Łukasza Gieraka Pogoń prowadziła 2:0, a gospodarze (Łukasz Rogulski) otworzyli swoje konto dopiero w 5. minucie. Piotr Rybski szybko jednak rzucił na 3:1 i to w chwili, gdy szczeciński zespół grał w liczebnym osłabieniu (kara dwóch minut dla Pawła Krupy).
Azoty w końcu jednak odpalili - rzucili cztery bramki z rzędu i niestety nie była to jedyna ich seria bramkowa w pierwszej połowie. Między 12. a 16. minutą zdobyli aż siedem bramek z rzędu i ich przewaga już była bezpieczna (12:5).
W 18. minucie Dawid Krysiak zdobył bramkę z rzutu karnego, ale wcale to nie przerwało szturmu puławian. OD 19. minuty do 30. rzucili aż osiem bramek, a Pogoń nie potrafiła - gubiła się w ataku, grała szablonowo. Bramka Wojciecha Matuszaka tuż przed przerwą była jedynie na pocieszenie po słabej I odsłonie.
Wysokie prowadzenie do przerwy sprawiło, że Azoty zluzowały, a mecz w II połowie wyrównał się. Szczecinianie ją nawet wygrali (17:15), ale i tak w całym spotkaniu zanotowali wysoką porażkę.
5 czerwca ostatni mecz Pogoni. W Szczecinie podejmą Stal Mielec.
Azoty Puławy - Sandra Spa Pogoń Szczecin 35:24 (20:7)
Pogoń: Gawryś, Andrysiak - Rybski 5, Krysiak 4, Biernacki 4, Gierak 4, Wąsowski 2, Telenga 2, Matuszak 2, Bosy 1, Krupa, Fedeńczak, Krok.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?