Wynosi przeterminowaną żywność z Piotra i Pawła i sprzedaje na osiedlu

- Pewien facet z osiedla wchodzi do magazynu Piotra i Pawła i wynosi nawet po sześć toreb przeterminowanych puszek, jogurtów, masła, owoców - opowiada kobieta, która mieszka przy markecie. - Potem handluje tym dookoła. Wszyscy o tym mówią. Ochrona biednych goni, a jego wpuszcza. W zamian on wkłada kartony do śmietnika. Nie mogę już na to patrzeć!

Poproszony o wyjaśnienia rzecznik sieci odpowiada, że znana jest w sklepie ta osoba, ale sklep z nią nie współpracuje.

- Jakakolwiek współpraca z taką osobą nie miała miejsca - zapewnia Błażej Patryn, rzecznik sieci sklepów Piotr i Paweł. - Jej sytuacja jest nam jednak znana. Mamy wiedzę na temat trudnej sytuacji jej rodziny ze względu na bliskość zamieszkania, a także próśb z jej strony o pomoc w postaci przekazywania przeterminowanych produktów spożywczych. Wobec przepisów nas obowiązujących nie mogliśmy ich spełnić. Osoba ta prawdopodobnie brała niejednokrotnie taki asortyment pozostawiony przez naszych pracowników do utylizacji na zapleczu.

Z naszej wiedzy wynika, iż produkty te służą jedynie własnym potrzebom tej osoby oraz jej rodziny i nie są
odsprzedawane w celu zarobkowym.

Kobieta, która odwiedziła naszą redakcję ubolewa, że przez ten proceder nie ma już promocji produktów, którym kończy się termin przydatności do spożycia.

- Brak ofert promocyjnych produktów, których terminy przydatności do spożycia zbliżają się do końca spowodowany jest polityką sieci "Piotr i Paweł" stawiającej na wysoką jakość produktów markowych, która nie zakłada promocyjnego handlu produktami niepełnowartościowymi - wyjaśnia Błażej Patryn. Informuje także, że: "w wyniku reakcji czytelniczki postanowiono zaostrzyć kontrolę miejsca składowania i utylizacji produktów poprzez jeszcze lepsze jego zabezpieczenie".

Bądź na bieżąco - zasubskrybuj news'y ze Stargardu