Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrażenia z jazdy: Jeep Commander 3.0 CRD

Wojciech Frelichowski
Jeep Commander. Na zewnątrz kanciasty, a w kabinie wypas jak w limuzynie.
Jeep Commander. Na zewnątrz kanciasty, a w kabinie wypas jak w limuzynie. Fot. Kamil Nagórek
Auta terenowe coraz bardziej przypominają limuzyny. Tak jak Jeep Commander - zewnętrznie wygląda jak to terenówka czystej wody, a w środku komfort jak wypsasionej gablocie. "Głos" testował wersję 3.0 CRD.

Commander powstał na bazie Jeepa Grand Cherokee i choć jest od niego tylko nieznacznie większy (o 37 mm dłuższy, 29 mm szerszy i 41 mm wyższy), to wydaje się znacznie większy. Z pewnością wpływ na to ma nieco kanciasta stylistyka jego nadwozia.

Commanderem może podróżować siedem osób. Kanapa w środkowym rzędzie jest wygodna i bez wyrzeczeń mogą jechać na niej trzy osoby. Jednak wysocy pasażerowie mogą narzekać na niezbyt dużą ilość miejsc na nogi. To cena za upchnięcie w tyle kabiny składanej, dwuosobowej kanapy. Tam wygodnie będą mieć tylko dzieci, choć od biedy usiądzie i dorosły.
Przed kierowcą jest masywny kokpit, ale niestety w większości z twardego plastiku. Miejsca z przodu sporo, a fotele mogłyby służyć jako siedzenia w gabinetach prezesów.

Rozważnie w terenie

Testowy Commander nie miał terenowych opon, ale jeździć Jeepem i nie spróbować wertepów? Do sprawdzenia był system stałego napędu 4x4 o nazwie Quadra-Drive II, z dwoma elektronicznie sterowanymi blokadami mechanizmów różnicowych. W normalnych warunkach 48 procent napędu idzie na oś przednią, reszta na tylną. W ekstremalnych sytuacjach 100 procent siły napędowej może być skierowane na koło, które ma najlepszy kontakt z podłożem.

Wybraliśmy leśną drogę z głębokimi i grząskimi koleinami. Auto szło dzielnie do przodu, bez konieczności włączania blokad mechanizmów różnicowych. Ale niebawem droga wąwozem schodziła w dół, a potem był niemal 180-stopniowy zakręt. Niestety, Commander nie dał rady pokonać go za jednym zamachem, bo było za wąsko, a wóz jest długi.

Spróbowaliśmy też pokonać czołgowy poligon z głębokimi rozlewiskami. Koła zapadały się do połowy, a auto zaczęło się ustawiać bokiem. Wniosek z doświadczeń terenowych: Commander jakoś sobie radzi, ale jego spore wymiary i duży ciężar zmuszają do rozważnego poruszania się po wertepach. No i konieczne są terenowe opony.

Z impetem na szosie

Na szosie auto spisywało się zaskakująco dobrze, i to zarówno jeśli chodzi o dynamikę, jak i prowadzenie. No bo czy można narzekać, jeśli sprint do setki 2,2-tonowego kolosa trwa 9,5 sekundy (wg producenta 9,0 s)?.

Mieliśmy obawy, że jak większość terenówek Commander będzie "galopował" na nierównościach, gdyż nadwozie jest oparte na ramie, a tylne zawieszenie to oś sztywna. Tymczasem ten Jeep prowadzi się wygodnie i pewnie. Można nim nawet dość dynamicznie brać zakręty, nie gorzej niż autem klasy średniej. A poza tym, pokonywaniu długich tras sprzyja bogate wyposażenie podnoszące komfort jazdy i dobre wyciszenie kabiny.

Dane techniczne i wyposażenie

Dł./szer./wys./rozst. osi: 4787/1899/1826/2780 mm
Silnik: turbodiesel, 2967 ccm, V6, 24V
Moc maks.: 218 KM przy 4000 obr./min
Maks. moment obrotowy: 510 Nm przy 1.600 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 5-stopniowa
Prędkość maksymalna: 191 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 9,0 s
Średnie zużycie paliwa na 100 km (miasto, trasa, średnio): 13,5/9,2/10,8 l
Wyposażenie standardowe: m.in. sześć poduszek powietrznych, ABS/ESP, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, klimatyzacja automatyczna, czujnik deszczu, system audio CD/MP3, nawigacja, komputer pokładowy.
Cena: 221013 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński