Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włodzimierz Lubański: "Szczecin cały czas żyje Pogonią i futbolem. To ważne"

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Włodzimierz Lubański na meczu Pogoni w Szczecinie.
Włodzimierz Lubański na meczu Pogoni w Szczecinie. Andrzej Szkocki
To wzruszające, że wciąż dużo ludzi jeszcze pamięta moje występy – mówi Włodzimierz Lubański, jeden z najlepszych napastników w historii Polski.

Lubański w reprezentacji Polski grał w latach 1963-1980. Debiutował na stadionie Pogoni w towarzyskim spotkaniu z Norwegią. Polacy wygrali 9:0, a Lubański – wtedy 16 lat i 188 dni – zdobył jedną z bramek. Do dziś żaden młodszy zawodnik nie trafił dla kadry. Ogółem w reprezentacji rozegrał 75 spotkań, zdobył 48 bramek. Jego rekord trafień dla kadry pobił dopiero Robert Lewandowski. Największe sukcesy Lubańskiego to mistrzostwo olimpijskie z 1972 r. W karierze klubowej – najdłużej związany był z Górnikiem Zabrze, a na zakończenie kariery trafił do klubów z Belgii i Francji.

W niedzielę pojawił się na Stadionie im. Floriana Krygiera i obserwował spotkanie Pogoni z Jagiellonią. Po meczu porozmawiał też ze szczecińskimi dziennikarzami.

Świetnie został Pan przyjęty na szczecińskim stadionie. Owacja kibiców, później niezliczona ilość zdjęć.
Włodzimierz Lubański: Czułem się jakbym bramkę strzelił. A poważnie – muszę mocno za takie przyjęcie podziękować. To wzruszające, że wciąż dużo ludzi jeszcze pamięta moje występy. O zdjęcia prosili starsi kibice, którzy dziękowali za tamte emocje i gole, ale też o zdjęcia prosiła najmłodsza generacja. Starałem się każdemu dziecku życzyć, by w przyszłości byli reprezentantami kraju i strzelali bramki dla Polski. Generalnie te spotkania są bardzo miłe i sympatyczne, a to pomaga mi w dobrym samopoczuciu. Nawet łezka w oku się pojawiła. Przecież w Szczecinie pierwszy raz zagrałem prawie 60 lat temu.

W Szczecinie debiutował Pan w reprezentacji Polski i zdobył dla niej pierwszego gola.
To są moje piękne wspomnienia z dzieciństwa, bo przecież miałem wtedy 16 lat. Przez ten debiut Szczecin zawsze będę miło wspominał. Tego się nie zapomina. Ale stadion pamiętam inaczej – był to otwarty obiekt, wokół rosły drzewa, nie było takich trybun, jak są obecnie. Powrót tu po tylu latach miał więc dla mnie szczególny wymiar.

Może przyjedzie Pan za pół roku, gdy już cały stadion będzie otwarty, a gra Pogoni na pewno lepsza niż w spotkaniu z Jagiellonią?
Nie mam planów na to, co będę robił za kilka miesięcy, więc niczego obiecać nie mogę. Jestem teraz w okolicy Szczecina, bo biorę udział w cyklu spotkań olimpijczyków z wypoczywającymi nad polskim morzem. Spotkamy się z kibicami w kilku miastach, więc przy okazji skorzystałem i przyszedłem na mecz Pogoni.

Poziom meczu podobał się Panu?
To był dobry mecz. Trzeba podkreślić, że oba zespoły włożyły w to spotkanie maksymalny wysiłek w tych warunkach atmosferycznych. Pogoń była troszkę lepszym zespołem, ale musiała się mocno namęczyć, bo Jagiellonia nie oddała tych punktów zbyt łatwo.

Jagiellonia miała dużo sytuacji, a Pogoń dużo szczęścia.
Na pewno. Jagiellonia miała sporo bramkowych okazji, a w nich Pogoń miała dużo szczęścia. Goście mieli słupek, kilka interwencji zaliczył bramkarz, a jemu pomogli też zawodnicy z pola. Końcowy wynik jest jednak korzystny dla Pogoni, a przecież o to chodziło kibicom ze Szczecina.

Oglądał Pan spotkanie razem z prezesem klubu Jarosławem Mroczkiem. Nie brakowało żartów, że w końcu Pogoń będzie mieć napastnika o wielkiej klasie.
Nie żartujmy. Obserwowałem spotkanie z prezesem i nawet się dziwiłem, że w trakcie spotkania aż tyle podpowiedzi wykrzyczałem. Czułem się jakbym sam był na boisku. A wracając do Pogoni – od kilku lat spisuje się bardzo dobrze w lidze. Gra regularnie, prezentuje ciekawą i dobrą grę, dwukrotnie wywalczyła sobie awans do europejskich pucharów. Teraz trafiła na lepszego przeciwnika, przegrała, ale widać, że Szczecin cały czas żyje Pogonią i futbolem. To jest ważne.

Miał Pan okazję zobaczyć dwóch napastników Pogoni – Lukę Zahovicia i Pontusa Almqvista. Jakie na Panu zrobili wrażenie?
Mogli być bardziej skuteczni, bardziej efektywni w swojej grze. Ale trudno mi oceniać jakiegoś zawodnika po zaledwie jednym meczu. Wiem, że Szwed po raz pierwszy zagrał w podstawowym składzie, co też nakazuje ostrożność w opiniach. Trzeba dać mu trochę kredytu zaufania, a z czasem powinno być coraz lepiej. Wygranie pojedynków bezpośrednich, jakaś akcja indywidualna, jakiś strzał – tego wymaga się od każdego napastnika.

Czy przed meczem spodziewał się Pan lepszej gry Pogoni, która była po porażce z Broendby IF w Lidze Konferencji?
To na pewno nie była przypadkowa porażka. Wygrał zespół lepszy, który głównie skorzystał z błędów Pogoni. Jak na mecz w europejskim pucharze to tych błędów był jednak za dużo. Sam mecz – jeśli chodzi o poziom gry – nie był tak jednostronny. Nie było widać wielkiej różnicy między drużynami, ale Duńczycy do przerwy dostali dwa prezenty i zdobyli dwie bramki. Dla Pogoni to nauczka. Musi to zabrać na przyszłość z sobą, wyciągnąć wnioski. Takie mecze na poziomie europejskim na pewno czegoś uczą.

Jak Pan oceni letni transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony?
Najchętniej powiedziałbym „no comment”. To jest jego indywidualna sprawa i decyzja. Robert grał w Bayernie, czyli w jednym z najsilniejszych klubów świata, został tam wybrany najlepszym piłkarzem świata. Tam miał grę ustawioną pod siebie, koledzy mu dogrywali piłkę nawet w ciemno. Przed nim nowe wyzwanie, a przecież nie ma tylu lat, by startować od zera. Ciekaw jestem, jak sobie poradzi, bo przecież piłka w Hiszpanii jest inna niż w Niemczech. Zobaczymy, jak piłkarze Barcelony będą z nim współpracować. Jak znajdzie wspólny język – będzie dobrze. Jego atutem była skuteczność, ale czy taką samą będzie prezentować w Hiszpanii? Poczekajmy z ocenami. Oczekiwania wobec niego są bardzo wysokie, bo przecież o tym transferze mówiło się na całym świecie. Przed nim nowe wyzwanie, które będzie trudne do zrealizowania na tym samym poziomie jak w Bayernie. Kluczem będzie współpraca z nowym zespołem.
******

Jacek Wszoła, Włodzimierz Lubański, Grażyna Rabsztyn, Marek Kolbowicz i Janusz Peciak wystąpią w imprezach „Lato z Olimpijczykami 2022”. Wybitni polscy sportowcy, medaliści olimpijscy nie tylko spotkają się i porozmawiają z fanami, ale poprowadzą też sportowe konkursy. We wtorek spotkanie w Międzywodziu (17-19 park przy Wojska Polskiego), środa - Łukęcin (17-19 centrum) i czwartek w Goleniowie. (stadion od 17).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński