Wielka bitwa Słowian i Wikingów. Jeden z nich ciężko ranny [zdjęcia]

Bojowe okrzyki i szczęk oręża przypominały dawną sławę Jomsborga - legendarnego ośrodka wikingów, który najprawdopodobniej istniał właśnie w Wolinie - jednym z najpotężniejszych miast wczesnośredniowieczych.

W tym roku Słowianie i wikingowie udowodnili, że odtwórstwo nie jest tylko udawaniem, kontrolowaną zabawą miłą oku turysty spragnionego igrzysk.

Jeden z wojów, raniony w głowę ciosem miecza, opuszczał plac bitewny, wracając do współczesności w trybie przyspieszonym, a więc na pokładzie śmigłowca pogotowia ratunkowego.

Jednak Festiwal Słowian i Wikingów to nie tylko odwaga i waleczność średniowiecznych wojowników. W skansenie jak co roku można było posłuchać brzmień dawnych instrumentów podczas występów takich zespołów folkowych jak Percival czy Perunwit, nauczyć się białoruskich tańców średniowiecznych, kupić sobie prawdziwy róg do picia czy zobaczyć inscenizacje wydarzeń z czasów, kiedy Wolin był słowiańsko-skandynawską potęgą.

Każdy mógł też wziąć udział w konkursie na przedstawienie wikińskiej sagi, czyli pełnej przygód opowieści o dawnych, skandynawskich wojownikach. Goście festiwalu przenosili się też do czasów, "kiedy słońce było bogiem", oglądając pogańskie wróżby czy krzycząc "gorzko!" podczas swaćby - słowiańskiego obrzędu zaślubin.

- Swaćbę prowadzę w Wolinie od siedmiu lat i zapewniam, że pary, biorące w niej udział, tę przysięgę małżeńską traktują serio! - zapewnia Czcibor, żerca (kapłan pogański - red.). - Do tej pory w słowiańskim obrządku przysięgali sobie tylko odtwórcy historyczni. Zachęcamy i zapraszamy turystów, chętnych wziąć pogański ślub, już za rok!