Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Świnoujściu morsy wykąpały się dla WOŚP

ha
Na miejskiej pływalni można było za darmo ponurkować z instruktorem. Ci, którzy się nie odważyli, podglądali nurkujących zza szyby/
Na miejskiej pływalni można było za darmo ponurkować z instruktorem. Ci, którzy się nie odważyli, podglądali nurkujących zza szyby/ Fot. Bartek Wutke
Ośmiu śmiałków ze Świnoujścia i Szczecina weszło do lodowatego Bałtyku, żeby zebrać pieniądze dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Ludzi na ulicach niewiele, więc wolontariusze szukają sposobów, aby zebrać jak najwięcej.
WOŚP w ŚwinoujściuFinal Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Świnoujściu.

WOŚP w Świnoujściu

Pogoda w tym roku wyjątkowo nie dopisała. Choć wolontariusze pamiętają już większe mrozy.

- Ale wtedy nie było tego lodowatego wiatru i szło jakoś wytrzymać - mówiła nam Paulina.

Inni dodawali, że najlepiej jest stanąć przy kościele.

- Jak ludzie wychodzą po mszy, to bardzo chętnie wrzucają do puszek - mówili wolontariusze.

Dziś w Świnoujściu temperatura powietrza była 0 stopni, ale przez lodowaty, północny wiatr ta odczuwalna była o wiele, wiele niższa.

- Dziś jest wyjątkowo zła pogoda na kąpiel w morzu, ale co tam! - machały ręką morsy i wchodziły do wzburzonego morza. Temperatura wody w Bałtyku - 1, a wiatr wiał z siłą 18 metrów na sekundę.

W centrum miasta harcerze mieli spore kłopoty, żeby rozpalić ogień pod polową kuchnią. A w wielkich naczyniach czekały do podgrzania grochówka, kiełbasy i gulasz z dzika.

Ze względu na porywisty wiatr, nie udało się założyć poszycia namiotu, ale co najważniejsze - harcerze za kolejny razem rozpalili ogień po polową kuchnią. Obok trochę, żeby się rozgrzać, a jednocześnie zebrać coś do puszki WOŚP, stanęła grupa wolontariuszy.

- Wysiadłem z samochodu tylko na chwilę, bo zobaczyliśmy z żoną, że coś się dzieje - mówił nam Wojciech Sosnowski. - Wrzucam pieniądze do puszki i zmykam do auta. Za zimno.

Ale chętnych do grochówki i innych rarytasów z polowej kuchni nie brakowało.

- Wrzuciliśmy już do puszki 2 razy, ale chcemy jeszcze spróbować tego gulaszu z dzika - powiedziała pani Monika z mężem Darkiem. - Szczerze przyznam, że jeszcze nigdy dzika nie jadłam. Jest okazja, to spróbuję.

Obok kuchni stanął najnowszy wóz straży granicznej, tzw. schengenbus. To takie biuro na kółkach. Chętnych do obejrzenia nie brakowało. A o wszystkim opowiadali Piotr Raczyński, Piotr Brodnowski i Sławomir Pawlak.

Obok frajda dla dzieci - przejażdżka w górę dla dzieci drabiną strażacka z koszem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński