W Świnoujściu pobicia policjantów nie należą do rzadkości.
- To było jednak wyjątkowo brutalne - mówi Włodzimierz Cetner, prokuratur rejonowy w Świnoujściu.
Policjanci przyjechali do Świnoujścia, aby podczas sezonu wesprzeć miejscowych funkcjonariuszy. Zostali napadnięci w nocy na początku sierpnia, gdy wracali z lokalu na plaży. Byli po służbie. Zaczęło się od słownymch zaczepek.
Naprawdę niebezpiecznie zrobiło się, gdy chuligani dowiedzieli się, że mężczyźni są policjantami. Przewrócili ich na ziemię, bili i kopali. Dwaj najbardziej poszkodowani trafili do szpitala.
Wyszli za kaucją
Na gorącym uczynku zatrzymano pięciu bandytów. Wszyscy mieli od 0,8 do ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Reszta uciekła.
25-letni Paweł C., 18-letni Paweł W., 22-letni Kamil R. oraz 21-letni Mateusz G. i Jacek A. trafili do tymczasowego aresztu. W ubiegłym tygodniu trzech (a nie jak pisaliśmy wczoraj - czterech) z nich wyszło na wolność za kaucją w wysokości od 5 do 10 tys. złotych.
- Ich wyjście z aresztu było możliwe z dwóch powodów - wyjaśnia prokurator Pusłowski, który prowadzi sprawę. - Po pierwsze mamy już zebrane dowody, które potwierdzają ich winę. Nie ma więc zagrożenia, że będą próbowali utrudniać postępowanie. Poza tym, ich wina w tej sprawie nie jest zagrożona najwyższą karą.
Na to są dowody
Jednym z dwóch, którzy pozostali w areszcie, jest 25 - letni Paweł C. Według prokuratury, był najbardziej agresywny podczas napadu. To właśnie on miał - zdaniem prowadzących sprawę - jednemu z policjantów rozciąć policzek od ucha do ust utłuczoną butelką (tzw. tulipanem). Jemu też grozi najwyższa kara - do 10 lat więzienia.
- Cała piątka stanie przed sądem za to, że wspólnie w i porozumieniu napadli na funkcjonariuszy publicznych i ich pobili - mówi prokuratur Pusłowski. - Natomiast Paweł C. będzie miał jeszcze dodatkowy zarzut, czyli użycie niebezpiecznego narzędzia.
Z tym będzie problem
Jak wysokie wyroki dostaną młodzi mężczyźni - nie wiadomo. Zależy to m.in. od obrażeń, jakich doznali policjanci. Inna bowiem jest odpowiedzialność, gdy spowodowane obrażenia wymagają leczenia do siedmiu dni, inna gdy powyżej tego okresu, a jeszcze inna, gdy grozi trwałe kalectwo.
Najtrudniej będzie prokuraturze wskazać osobę, która u jednego z policjantów spowodowała poważny uraz łokcia. Dlaczego?
- Bo wszyscy ich bili i kopali - tłumaczy prokurator. - Udowodnienie, kogo konkretnie uderzenie spowodowało akurat to obrażenie, będzie niezwykle trudne... Jeśli w ogóle możliwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?