Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Floty twierdzi, że na szczęście nie ma co liczyć

Paweł Pązik
Trener Floty, Tomasz Kafarski wraz ze swoim asystentem, Jackiem Paszulewiczem.
Trener Floty, Tomasz Kafarski wraz ze swoim asystentem, Jackiem Paszulewiczem. WB
- Piłkarze Termaliki zdają sobie sprawę, że tylko zwycięstwo w Świnoujściu da im pewny awans. Na pewno nie ułatwi to nam gry - twierdzi Tomasz Kafarski, trener Floty, przed ostatnim meczem sezonu 2012/2013 (sobota, godz. 17, transmisja w Orange Sport).

- Gra pan czasem w totolotka? Udało się kiedyś trafić chociaż czwórkę czy piątkę?

- Nie grywam. Na temat szczęścia mam takie zdanie, że aby osiągnąć zamierzamy cel, trzeba przede wszystkim ciężko pracować, a nie ciągle szukać farta.

- Zgodzi się pan jednak, że czwórka albo piątka w sobotnim meczu by się przydała?

- Jestem trenerem-realistą, ale w tym wszystkim nie może zabraknąć optymizmu. Zdaję sobie sprawę, że nasze zadanie jest bardzo trudne do zrealizowania (Flota potrzebuje zwycięstwa 4:0 lub wyższego oraz straty punktów Cracovii w meczu z Miedzią Legnica - przyp. red.). Wiele zależy od tego, z jakim nastawieniem mój zespół wyjdzie na boisko. Ten wynik nie jest jednak wcale taki niemożliwy do osiągnięcia.

- Przydałaby się powtórka z meczu z Sandecją sprzed kilku tygodni. Wygraliście wówczas 4:0, choć tamten mecz miał zupełnie inny ciężar gatunkowy, rywal nie był tak zdeterminowany.

- Z Sandecją przez pierwsze 30 minut nie radziliśmy sobie jednak dobrze. Potem jednak byliśmy w stanie strzelić cztery bramki. Teraz oczywiście, czeka nas mecz z innym przeciwnikiem. Piłkarze Termaliki zdają sobie sprawę, że tylko zwycięstwo w Świnoujściu da im pewny awans. Na pewno nie ułatwi to nam gry. Wierzę, że chłopaki wyjdą na mecz z wolą walki do ostatnich sekund.

- W ostatnim zremisowanym 2:2 meczu z Zawiszą Bydgoszcz, pański zespół grał, jakby nie ciążyła już na nim tak duża presja. Mało brakowało, a przyniosłoby to cenne zwycięstwo.

- Presja w meczu z Termaliką będzie taka sama jak w Bydgoszczy. Zespół musi jednak wyjść z chłodną głową i zapomnieć o całej otoczce. Przede wszystkim musimy zagrać zupełnie inaczej niż w meczu z Kolejarzem. Wtedy przez presję jakość naszej gry nie była zadowalająca. Teraz większość położyła na nas krzyżyk, mówi się, że Termalica i Cracovia mają małą szansę na awans, a my tylko iluzoryczne. Może tak rzeczywiście jest, ale my wierzymy, że jesteśmy w stanie zrealizować nasz cel.

- Szansa na wywalczenie pewnego awansu została chyba zaprzepaszczona w przegranych meczach ze słabszymi rywalami.

- Ale w Krakowie, Niecieczy i Bydgoszczy pewnie też myślą teraz tak samo. Tabela weryfikuje sumę wszystkich powodzeń i niepowodzeń, farta i niefarta. Nie ma co teraz analizować, gdzie kto potracił punkty. Tabela na dziś pokazuje miejsce, w jakim jesteśmy przed ostatnią kolejką i wcale nasza pozycja nie jest różowa. Nie ma co szukać potraconych punktów, trzeba skupić się na ostatnim meczu. Sami doprowadziliśmy do sytuacji, w jakiej teraz się znajdujemy i musimy sobie z nią poradzić.

- Patrząc z perspektywy czasu, wie pan już co zawiodło w przegranym przed tygodniem meczu z Kolejarzem Stróże?

- Nie czas teraz na ocenę tamtego spotkania. Jesteśmy przed niezwykle ważnym meczem z Termaliką i na nim skupiamy swoje myśli. O porażce z Kolejarzem mogę powiedzieć jedynie, że bardzo było widać w tym pojedynku brak jednego z naszych najlepszych piłkarzy, czyli Patryka Fryca. Jest on młodzieżowcem i musieliśmy zmienić koncepcję zespołu na ten mecz. Niestety, postawiliśmy na nietrafioną.

- Termalica Nieciecza to raczej zespół mało znany kibicom w kraju. Gdzie pan widzi jego mocne i słabe strony?

- Rzeczywiście, brak w tym zespole nazwisk pierwszoplanowych, ale na tym właśnie polega siła Termaliki. Grają tam piłkarze, którym gdzieś się nie powiodło albo po prostu są jeszcze na dorobku. Organizacja gry i dyscyplina taktyczna - to są dwie główne kwestie, które stanowią o sile tego zespołu. Piłkarze z Niecieczy potrafią strzelać bramki, choć może nie nazbierali ich dużo, ale zwykle im to wystarcza, bowiem umieją się bardzo dobrze bronić, a to na pewno nie pomoże nam w strzeleniu tylu goli, ile chcemy.

- W ostatnim tygodniu dał pan swoim piłkarzom wolne w poniedziałek, następnie mieliście po jednym treningu dziennie. Nie było pomysłu np. na wyjazd na rowery do Niemiec?

- Był na to czas kiedy indziej. Pracujemy już tylko na boisku, bo nie jesteśmy w stanie dużo zmienić czy poprawić. Możemy jedynie sprawić, że piłkarze będą w wysokiej dyspozycji fizycznej w meczu z Termaliką i będziemy mieli szansę dokonać tej niecodziennej rzeczy.

- Czasami trenerzy przed ważnymi meczami zabierają zespół np. na kręgle, aby choć na chwilę zapomnieć o czekającej ich ciężkiej przeprawie.

- Na razie nie zakładam takiego rozwiązania, ale nie mówię nie. Jeśli będę widział, że zespół tego potrzebuje, to zareaguję.

- Zostaje pan we Flocie na przyszły sezon?

- Zgodnie z zapisem w mojej umowie do 10 czerwca powinna zapaść decyzja odnośnie mojej przyszłości w Świnoujściu. Byłem już na krótkich pogaduchach z zarządem na ten temat. To jednak nie jest na dziś najważniejsza kwestia.

- Pozostaje mi tylko życzyć "piąteczki" w sobotę.

- Chyba rzeczywiście tego dnia zagram w totolotka. Może trafią się dwie piątki (śmiech). Chociaż pewnie byłbym niepocieszony, że zabrakło jednej liczby do szóstki... Zostańmy jednak przy tej meczowej piątce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński