Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedii nie ma, ale z Pogoni można wykrzesać więcej

(paz)
Trener Adrian Struzik w trakcie pierwszych zajęć z zespołem Pogoni.
Trener Adrian Struzik w trakcie pierwszych zajęć z zespołem Pogoni. Sebastian Wołosz
-Trener Dariusz Molski wykonał tu naprawdę dobrą robotę, zespół ma 13 punktów i z pewnością nie ma wielkiej tragedii, choć pewne elementy wymagają poprawy - twierdzi Adrian Struzik, nowy szkoleniowiec Pogoni Baltica Szczecin.

- Telefon z Pogoni Baltica pana zaskoczył?

- Przez pięć lat pracowałem jako asystent trenera w Vistalu Łączpol Gdynia i poważnie myślałem już o pracy na własny rachunek. Gdy kilka tygodni temu przez pewien czas byłem tymczasowym trenerem zespołu z Gdyni i przyjechałem na mecz z Pogonią do Szczecina, to odbyłem luźną rozmowę z prezesem Przemysławem Mańkowskim. Przyznałem, że podoba mi się ten klub i prezes najwyraźniej wyczuł, że gdyby zaszła taka potrzeba, to chętnie przyjąłbym stanowisko pierwszego trenera w Pogoni. Pod koniec roku pojawił się nowy szkoleniowiec w Łączpolu, potem doszło do zmiany trenera w Pogoni i najwyraźniej prezes uznał, że jestem dobrą osobą na to stanowisko i do mnie zadzwonił. Nie byłem więc jakoś bardzo mocno zdziwiony tym telefonem.

- Nie żal było odchodzić z Gdyni?

- Żal nie tylko klubu, ale na pewien czas rozstałem się też z żoną i dzieckiem. Jeżeli Pogoń pod moją wodzą będzie dobrze się prezentować i klub zaproponuje mi pozostanie na następny sezon, to chętnie sprowadzę tu rodzinę. Kwestia mojej pracy w Szczecinie rozwiązała się bardzo szybko. Mecz Pogoni w Ruchem był w niedzielę, a ja już w środę byłem na miejscu. Oczywiście musiałem odbyć kilka rozmów, dokończyć kilka spraw. Jestem bardzo wdzięczny mojemu poprzedniemu klubowi, że wyraził zgodę na rozwiązanie umowy. Z żoną rozmawiałem, ale ona, jako osoba związana ze sportem, ze zrozumieniem zaakceptowała moją decyzję. Pracowałem też w szkole, prowadziłem zespół juniorek starszych i także te kwestie musiałem rozwiązać. Okazało się, że wokół siebie mam wielu życzliwych i pomocnych mi ludzi, bo wystarczyłoby, żeby pani dyrektor szkoły nie wyraziła zgody na moje odejście i musiałbym zostać w Trójmieście.

- Jak pan wspomniał, z Pogonią miał pan styczność kilka tygodni temu w meczu ligowym. Vistal Łączpol wprawdzie wygrał ten mecz, ale szczecinianki tanio skóry nie sprzedały.

- Do 50 minuty toczyła się wyrównana walka, dopiero w samej końcówce my zaczęliśmy dominować. Vistal Łączpol był wtedy w podobnym momencie, co teraz Pogoń. Odszedł pierwszy trener, a ja pracowałem jako tymczasowy szkoleniowiec i zawodniczki musiały się przyzwyczaić do nowej sytuacji.

- Jeszcze pracując w Trójmieście jakie miał pan zdanie o Pogoni?

- Jest to bardzo dobrze zarządzany klub. Tworzy się tu bardzo fajny ośrodek, pracują tu ciekawi ludzie, powstaje piękna hala, na której na pewno byłoby mi miło prowadzić zespół. Na początku swojej kariery trenerskiej zwyczajnie nie mogłem odrzucić propozycji ze Szczecina.

- A jeśli chodzi o ten sezon, to widział pan jeszcze jakieś mecze Pogoni?

- Widziałem praktycznie wszystkie, ponieważ w Gdyni jest bardzo rozbudowany system przygotowania taktycznego. Staraliśmy się zdobywać płytę z każdego możliwego meczu naszych ligowych rywali.

- Czyli ma pan już jakiś pomysł na zmianę oblicza zespołu?

- W niedzielę jest mecz, więc co w tak krótkim czasie można zmienić? Mogłoby to przynieść więcej szkody niż pożytku. Na początku swojej pracy z zespołem będę chciał wykrzesać z zawodniczek dużo energii i pozytywnego myślenia. Oczywiście przedstawię im swoją wizję tego, jak zespół ma grać, ale trzeba będzie to wszystko wprowadzać stopniowo. Nie można drastycznie zmienić wszystkiego, bo po pierwsze sezon już jest w pełni, a po drugie trener Dariusz Molski wykonał tu naprawdę dobrą robotę, zespół ma 13 punktów i z pewnością nie ma wielkiej tragedii, choć pewne elementy wymagają poprawy.

- Największą bolączką Pogoni jest ostatnie 10-15 minut każdego spotkania. Ma pan jakąś receptę na poprawę tego mankamentu?

- W Gdyni preferowałem grę dynamiczną, gdzie zawodniczki dużo biegają. Podobnie będzie w Pogoni. Przykładam bardzo dużą wagę do przygotowania fizycznego.

- Chyba znał pan wcześniej już kilka zawodniczek Pogoni?

- Owszem: Monikę Głowińską, Kasię Sabałę, Monikę Stachowską - one wszystkie występowały w przeszłości w Vistalu Łączpol Gdynia. Nie rozmawiałem z nimi jeszcze przed pierwszym treningiem, ale jesteśmy w dobrych relacjach. Pracowałem też z Dorotą Jakubowską i Anią Rostankowską, które pierwsze szlify w piłce ręcznej zdobywały m.in. pod moją wodzą w AZS Gdańsk.

- Czym dokładnie zajmował się pan jako asystent trenera w Gdyni?

- Przede wszystkim pracą z bramkarkami, przygotowaniem motorycznym i analizą materiałów wideo. Wiem, że w Szczecinie nie boją się nowości i mam nadzieję, że zechcą zaczerpnąć z moich doświadczeń. Chcę przekazywać zawodniczkom jak najwięcej informacji o rywalkach w sposób przejrzysty w jak najkrótszym czasie. Na odprawie przedmeczowej nie ma zbyt wiele czasu, ale zespół musi otrzymać taką "pigułę" na temat rywalek.

- Jaki cel postawił przed panem zarząd klubu?

- Mam zmienić sposób gry zespołu i wywalczyć awans do fazy play-off. Obecnie Pogoń nie gra jakoś tragicznie, ale zarząd jest przekonany, że z tej drużyny można wykrzesać więcej i to będzie moim zadaniem.

- Na początek trafili się panu rywale najtrudniejsi z możliwych: najpierw mecz u siebie z Zagłębiem Lubin, potem wyjazd do Lublina.

- Mam taki charakter, że nie lubię przegrywać, ale zgodzę się, że o punkty w tych meczach będzie bardzo ciężko. Pogoń w tym sezonie zremisowała już z Zagłębiem Lubin, więc nie można też nas z góry skazywać na porażkę. Ten okres blisko trzech tygodni postaramy się wykorzystać jak najlepiej na wzajemne poznanie się.

- Będzie chciał pan jeszcze wzmocnić zespół?

- Nie rozmawiałem jeszcze na ten temat z zarządem.

- A kwestia drugiego trenera?
- Z tego co wiem, trenerowi Molskiemu pomagała pani Olena Naumienko-Biały, którą także dobrze znam, bowiem kiedyś razem pracowaliśmy. Chciałbym, aby pozostała w sztabie szkoleniowym, o ile to możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński