Sprawa trafiła do Szczecina z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, aby uniknąć podejrzeń o stronniczość. To standardowa procedura, gdy badany jest udział policjantów.
- Na polecenie prokuratora okręgowego w śledztwie w sprawie śmierci 25-letniego obywatela Ukrainy zatrzymano osiem osób, z czego cztery osoby w momencie zdarzenia były policjantami - mówi Ewa Obarek z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Na razie nie wiadomo, czy usłyszą zarzuty. Śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
Do tej pory dolnośląska policja zwolniła ze służby trzech funkcjonariuszy, którzy brali udział w interwencji.
- Zwolnienie nastąpiło w trybie określonym ustawą o policji, tj. gdy wymaga tego ważny interes służby, w związku z użyciem przez funkcjonariusza środka przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej niezgodnie z obowiązującymi przepisami - napisał komendant dolnośląskiej policji.
30 lipca 2021 r. Dmytro N. bawił się ze znajomymi na grillu. Pił alkohol. Późnym popołudniem wsiadł do autobusu i zasnął. Na końcowym przystanku kierowca próbował go obudzić. Gdy to się nie udało, wezwał pogotowie. Ratownicy uznali, że nie ma podstaw do hospitalizacji. Sprawę przejął patrol policji, który zawiózł Ukraińca do Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym. Według funkcjonariuszy mężczyzna stał się bardzo agresywny. Zmarł jeszcze tego samego dnia. Dopiero miesiąc po zdarzeniu pojawiły się informacje, że mógł być bity i duszony, policjanci mieli użyć wobec niego pałki i gazu. Badania toksykologiczne nie wykazały w organizmie zmarłego narkotyków czy dopalaczy.
Z monitoringu w autobusie i relacji kierowcy wynika, że 25-latek podczas podróży był spokojny. Nie awanturował się także podczas interwencji ratowników medycznych.
- Z informacji, jakie uzyskałem od kierowcy, a także po szczegółowej analizie monitoringu, mogę jasno powiedzieć, że pasażer przez całą podróż zachowywał się spokojnie. Zarówno przez całą podróż, jak i potem w trakcie bardzo długiej, przeszło półtoragodzinnej interwencji pracowników pogotowia ratunkowego - mówił Krzysztof Balawejder, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu.
Rodzina zmarłego twierdzi, że po alkoholu nigdy nie był agresywny. Nie wiadomo, czy miał kłopoty ze zdrowiem.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?