Na placu przed szczecińską katedrą utworzono żywy znak Polski Walczącej. Utworzyli go żołnierze, powstańcy, samorządowcy, politycy, duchowni. Po uroczystościach rozpoczęła się msza święta. Po niej zaplanowany jest koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu zespołu Mazowsze.
W uroczystościach wzięli udział powstańcy warszawscy, którzy po wojnie zamieszkali w Szczecinie. Wśród nich jest Janina Kin, ps. Janeczka, sanitariuszka powstania.
- Wszystko pamiętam z tych 63 dni powstania. Tego się nie da zapomnieć - mówiła dzisiaj.
Miała wtedy 18 lat i żołnierski pseudonim Janeczka. W Warszawie do szkoły chodziła do 1937 roku. Potem rodzina pojechała na Kresy, ale jej część, w tym pani Janina, wróciła do stolicy w 1942 r. Podczas okupacji pracowała w lecznicy dr Czarneckiego, a gdy wybuchło powstanie warszawskie – była sanitariuszką. Należała do zgrupowania Róg (utworzone na Starym Mieście 1 sierpnia 1944, na początku powstania warszawskiego, należało do Obwodu I – Śródmieście, od 7 sierpnia weszło w skład Grupy AK "Północ". Dowódcą był mjr Stanisław Błaszczak "Róg"- red.) i batalionu Bończa.
- Ja wiem, że dzięki młodym ludziom pamięć o tej historii nie umrze, gdy nas zabraknie. Czasem chodzimy opowiadać o tym na lekcjach. Uczniowie słuchają jak zaczarowani. Oby nigdy już do wojen nie dochodziło. Dziś jest bardzo ważny dzień. Kiedy w czasie okupacji dostaliśmy naszymi kanałami informację o tym, iż Związek Walki Zbrojnej przekształca się w Armie Krajową, to dawała nam większą nadzieję, że okupacja skończy się bardzo szybko. Niestety, te sześć lat trzeba było wytrzymać i chronić się. Byłam młodą dziewczyną, a Warszawie urządzano łapanki na młodych ludzi. Na ulicy Skaryszewskiej dzielili ludzi według miejsca wywózki - na roboty do Niemiec albo do obozów, w tym do obozów śmierci. W Warszawie straciłam wszystko, choć udało mi się przeżyć. I przyjechałam do Szczecina - mówiła niedawno reporterowi "Głosu" pani Janina.
- W powstaniu byłam do samego końca. Pamiętam ten głód, brakowało wszystkiego. Widząc ten brak nadziei, można było zwątpić we wszystko. Po powstaniu chciałam iść z wojskiem, ale moja ciocia poprosiła, abym się nią dalej opiekowała. Opuściliśmy Warszawę 6 października 1944 r. To był ostatni dzień, kiedy trzeba był opuścić stolicę, bo ukazało się obwieszczenie, że kto tego nie zrobi, zostanie rozstrzelany - wspominała "Janeczka".
O tym jak ważne było powstanie, mówił dziś wojewoda zachodniopomorski, Zbigniew Bogucki.
- Dziś jest rocznica zwycięstwa. Może to zaskakujące, bo 79-lat temu przegraliśmy pod względem wojskowym. Ale dzięki tamtemu powstaniu, nie złamano nas, żyjemy w Wolnej Polsce, mimo, że po drodze mieliśmy komunizm. To dzięki powstańcom jesteśmy tu dzisiaj i możemy z nimi obchodzić tą rocznicę. Oni są żywą księgą patriotyzmu, z której powinniśmy czerpać. Szczególnie ich wielką miłość do ojczyzny i odwagę. Jesteśmy ich dłużnikami - mówił.
Na pl. Szarych Szeregów Powstanie Warszawskie uczczono racami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?