Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin przyjazny rowerzystom - to moje zadanie

Marcin Bielecki
Tomasz Loga urodził się w Szczecinie, ma 31 lat. Ukończył Politechnikę Szczecińską. Jest jednym z założycieli Stowarzyszenia Rowerowy Szczecin.
Tomasz Loga urodził się w Szczecinie, ma 31 lat. Ukończył Politechnikę Szczecińską. Jest jednym z założycieli Stowarzyszenia Rowerowy Szczecin. Marcin Bielecki
Rozmowa z Tomaszem Logą, nowym oficerem rowerowym w Szczecinie

Od 1 sierpnia mamy w Szczecinie strażnika praw cyklistów. Oficer rowerowy już odbiera telefony od mieszkańców, choć dopiero przyzwyczaja się do murów magistratu. Zadaliśmy mu kilka pytań.

- Jesteś oficerem rowerowym od kilku dni a twój telefon stale dzwoni. Z jakimi sprawami zgłaszają się mieszkańcy?
- Oficjalnie funkcję pełnię od początku sierpnia, jednak informacja o wyborze na to stanowisko pojawiła się już miesiąc temu. Telefon służbowy już mam, jednak ciągle czekam na oficjalnego maila. Wszystko jest jeszcze na etapie organizacji, ale wysłuchuję każdej uwagi i staram się je wszystkie odnotowywać. Zgłaszają się do mnie indywidualne osoby, które chciałyby poprawić sytuację rowerzystów w swoim najbliższym otoczeniu, są też przedstawiciele rad osiedli, biura projektowe. Z jednej strony jest duża presja związana z oczekiwaniami mieszkańców, z drugiej strony jest to pozytywny bodziec do dalszego działania.

- Spodziewałeś się wyboru?
- Jestem mile zaskoczony, zwłaszcza, że konkurencja była naprawdę mocna. Różnie układał się dialog między Stowarzyszeniem Rowerowy Szczecin a miastem, dlatego wierzę, że wybór ten to niejako sygnał, że Szczecin jest otwarty na zmiany. W końcu cel mamy wspólny.

- Co będzie robił oficer?
- Będę dążył do pozytywnych zmian w infrastrukturze rowerowej. Zdaję sobie sprawę, że są ograniczenia finansowe i przepisy, ale myślę, że analizując wszystko można dojść do porozumienia. Oficer ma być łącznikiem miedzy środowiskiem cyklistów i miastem. Jestem optymistycznie nastawiony, choć zdaję sobie sprawę, że mogę trafić na wiele przeszkód. Na pewno nie będę się nudził, w Szczecinie jest jeszcze wiele do zrobienia.

- Jakieś priorytety?
- Na początek chciałbym skupić się na naprawie dróg rowerowych, które mamy i likwidacji usterek, jednak zajmuję się też innymi sprawami, przygotowywaniem różnych koncepcji, które mają ułatwić życie rowerzystom. Chciałbym także, aby zostały wdrożone standardy budowy infrastruktury rowerowej. Dokument taki posiada już kilka polskich miast. Marzy mi się, aby to Szczecin był tym miastem, z doświadczeń którego chciałyby korzystać inne polskie miejscowości, ale do tego potrzebne jest przychylne nastawienie tych osób, od których w największym stopniu te zmiany zależą.

- Pytałam cyklistów. Zamiast samych napraw woleliby widzieć postęp w tworzeniu. Jakie strategiczne zadania sobie stawiasz?
- Oczywiście naprawy są ważne także z punktu widzenia przyszłych planów. Część z tych istniejących nielicznych dróg rowerowych jest w nienajlepszym stanie i nie chodzi już tylko o komfort jazdy, ale o zwykłe bezpieczeństwo. Wśród zamierzeń chciałbym, by na dobre wdrożono standardy wykonywania dróg rowerowych, które opracowało Stowarzyszenie Rowerowy Szczecin. Odpowiednie nawierzchnie, parametry techniczne. Wszystko po to, by jeździło się wygodnie i co za tym idzie, ludzie chętniej korzystali z jednośladów. Zapomina się o tym już na etapie przetargów, planowania i przygotowywania specyfikacji drogowych inwestycji. Infrastrukturę rowerową nie zawsze traktuje się do końca poważnie, nie widzi się w niej potencjalnych korzyści dla miasta, podobnie jak rowerzysty na drodze nie traktuje się jako tego, dzięki któremu na ulicach jest być może o jeden samochód luźniej i jedno miejsce parkingowe więcej. Na pewne rzeczy warto więc spojrzeć z szerszej perspektywy. W planach jest także dążenie do dobrego rowerowego połączenia każdej dzielnicy ze śródmieściem, czy kolejne parkingi rowerowe. Dużym atutem jest położenie naszego miasta względem zachodniej granicy. Możemy bez problemu uczyć się i podpatrywać, w jaki sposób tworzy się infrastrukturę przyjazną rowerzystom. A o tym, że jest ona przyjazna świadczy chociażby liczba rowerzystów korzystających z tamtejszych szlaków rowerowych, czy po prostu używających rowerów do celów komunikacyjnych.

- Skoro mowa o innych krajach. Z którego z nich powinniśmy czerpać, jeśli chodzi o infrastrukturę rowerową?
- Najlepszą infrastrukturę mają Holandia, Dania, czy Szwecja. Bezpieczeństwo rowerzystów stoi tam na wysokim poziomie. Składa się na to wiele czynników. Infrastruktura to jedno, ale nie bez znaczenia jest fakt, że im więcej rowerzystów na drogach, tym większą absorbują uwagę, poza tym wśród kierowców można spotkać częściej tych, którzy też jeżdżą rowerami i wiedzą, jak to jest być po tej drugiej stronie. Dlatego na drogach jest współpraca i większy szacunek.
Również w sąsiednich Niemczech infrastruktura dla rowerów stoi na coraz wyższym poziomie. Wielu szczecińskich cyklistów jeżdżących rekreacyjnie, często kieruje się właśnie za zachodnią granicę, by w komfortowych warunkach móc oddać się swojej pasji. To właśnie powinien być sygnał dla tych, którzy są odpowiedzialni za tworzenie tras rowerowych po naszej stronie.

- Co możemy od nich przejąć?
- Samochody mają strefę zgniotu, rowerzyści nie, więc w Holandii dano rowerzystom ochronę prawną i przyjęto, że domniemanym sprawcą wypadku jest prowadzący pojazd masywniejszy. Być może jest to lekko niesprawiedliwe z naszego punktu widzenia, bo rowerzyści też święci nie są, ale nie da się ukryć, że niezależnie z czyjej winy, rowerzysta i tak jest na przegranej pozycji. W tym roku zmieniły się przepisy związane z ruchem rowerowym. Dają one rowerzystom sporo nowych możliwości, ale tak naprawdę są jedynie tym, co obowiązuje w większości krajów europejskich już od bardzo dawna. Niestety, ciągle niewiele osób zdaje sobie z tych zmian sprawę.
Trzeba też trochę zmienić myślenie na temat samego transportu w miastach i funkcji, jaką ma pełnić miasto. Oddawanie każdego wolnego skrawka przestrzeni publicznej na poszerzanie śródmiejskich odcinków, celem zmieszczenia jeszcze większej liczby samochodów to myślenie, jakie pokutowało w Europie w latach 60, czy 70 ubiegłego wieku. Powoduje to, że życie w centrum miasta przestaje być atrakcyjne, więc ludzie wyprowadzają się na obrzeża lub do podmiejskich miejscowości, a w związku z tym, że i tak muszą wracać do szkół, czy pracy w centrum, generują dodatkowy ruch, najczęściej samochodowy, bo komunikacja miejska na takich odległościach jest mało wydajna, a rowerem, czy na piechotę jest po prostu za daleko.
Przejąć możemy też rozwiązania drogowe, w których nie zawsze celem jest budowa wydzielonej drogi rowerowej. Czasem przydaje się pas rowerowy, kontrapas, strefy tempo 30, czy choćby umożliwienie rowerzystom w niektórych przypadkach korzystanie z miejsc przeznaczonych tylko dla pieszych.

- Co masz na myśli?
- Weźmy taki Berlin. Tam około 70 proc. ulic to drogi o spowolnionym ruchu do 30 km na godz. Niemcy dążą do tego, by było ich jeszcze więcej. Efekt to spokojniejsze ulice, po których nie boją się jeździć cykliści, kiedy nie ma akurat dla nich wydzielonej drogi.

- Cykliści mają czuć się bezpieczniej?
- Bezpieczeństwo ma być zaproszeniem do bezstresowego, wygodnego korzystania z roweru. Składa się na nie bardzo wiele czynników, o które postaram się zadbać.

- Przyjechałeś bez kasku. Uważasz, że nie powinny być obowiązkowe?
- Kiedy dochodzi do kolizji z udziałem rowerzysty podnoszony jest temat zakładania kasków. Policja bardzo naciska, by ich noszenie przez cyklistów w czasie jazdy było obowiązkowe. Chronią przecież najważniejszą część ciała i tą, która najczęściej ulega urazom, jak twierdzą, chociaż tak naprawdę nikt nie dysponuje rzetelnymi danymi odnośnie najczęstszych urazów podczas wypadków z udziałem rowerzystów. Nic nie wiadomo także na temat tego, jak radzi sobie typowy kask rowerowy na przykład w starciu z kilkutonowym pojazdem. Kto wie, czy kask nie byłby przydatniejszy chociażby podczas wykonywania prostych czynności domowych, jak zmywanie naczyń tuż pod wiszącą szafką. Może również piesi, którzy bardzo często są uczestnikami wypadków, powinni obowiązkowo zakładać kaski? Oczywiście jest to kuriozalne. Moim zdaniem ten sposób "promowania" kasków jest szkodliwy i może przynieść odwrotne efekty do zamierzonych. Pokazuje, że rower to narzędzie niesłychanie niebezpieczne.

- Czyli jesteś przeciwny?
- Nie jestem przeciwny samemu zakładaniu kasku, sam czasem mam go na głowie. Bardziej chodzi mi o to, by każdy miał wybór. Jestem przeciwny próbom wprowadzania obowiązku noszenia kasku tylko na podstawie własnych uprzedzeń i stereotypów. Bardziej od zmiany przepisów i przymuszania do zakładania kasku trzeba wpajać, że cyklista jest uczestnikiem ruchu, że obowiązują go zasady ruchu drogowego i ma swoje prawa. Niestety, w Polsce rowerzyści, podobnie zresztą jak motocykliści, ciągle traktowani są jak intruzi. Kierowcy potrafią zajeżdżać drogę z niecierpliwości, wyprzedzać w niedozwolony sposób - to stwarza sytuacje niebezpieczne, a nie brak kasku. W zderzeniu z samochodem przy większej prędkości kask nie pomoże, a te, do których dochodzi przy wolnym tempie nie są na tyle groźne, by niezbędny był kask.

- Czym jest dla ciebie rower?
- To mój podstawowy środek transportu przez cały rok od kilkunastu lat. Wraz z upływem lat zacząłem bardziej interesować się tematyką infrastruktury rowerowej, a także transportu w miastach w ogóle. Jestem jednym z założycieli Stowarzyszenia Rowerowy Szczecin i od kilku lat działam na rzecz rozwoju komunikacji rowerowej. Uczestniczę w spotkaniach Zespołu ds. Organizacji Systemu Komunikacji Rowerowej. Rower i warunki do poruszania się na nim są dla mnie bardzo ważne. Rower daje mi poczucie wolności i braku uzależnienia od innych, od sytuacji na drodze (korki), od paliwa. Ułatwia integrację z otaczającą przestrzenią, pozwala dostrzegać rzeczy, na które zazwyczaj nie zwracamy uwagi siedząc w samochodzie.

- Gdzie jeździsz na rowerze?
- Lubię wyprawy rowerowe, lubię jeździć po Europie. Czasem też sprawdzać granice własnej wytrzymałości startując np. w maratonach rowerowych. Ze znajomymi pokonałem trasę Szklarska Poręba - czeski Jablonec - Szczecin, w zdecydowanej większości szlakiem rowerowym Odra-Nysa. 520 km w dwa dni. 120 km za jednym zamachem i 400 km za drugim, przy mało sprzyjających warunkach pogodowych, deszczu, temperaturze w okolicach plus 2 stopni Celsjusza nocą i wiatrem w twarz, towarzyszącym w drugiej połowie odcinka. Zasypiałem na rowerze i na wałach przeciwpowodziowych zjeżdżałem ze skarpy (śmiech).

- Ulubiony typ roweru?
- Poziomy zwany też "poziomką". Bo jest bardzo wygodny i można nim pokonywać naprawdę długie trasy bez zmęczenia typowego dla rowerów tradycyjnych. Na poziomce obce są bóle szyi, nadgarstków, krzyża i miejsca, w którym nogi płynnie łączą się z plecami. Aczkolwiek w warunkach miejskich rower poziomy traci nieco do rowerów tradycyjnych, przede wszystkim w związku z gorszą widocznością i manewrowością. Rozwiązaniem byłaby oczywiście lepsza infrastruktura dla rowerów.

- Co porabiasz w wolnej chwili?
- Lubię góry, polubiłem też kajak, ale rzadko mam okazję, by gdzieś się wyrwać na dłużej. Kiedyś bawiłem się w komponowanie muzyki, trochę zajmowałem się grafiką komputerową, lubię dobre kino, programy naukowe, ciekawostki związane z pojazdami napędzanymi siłą ludzkich mięśni.

Rozmawiała Anna Folkman

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński