W poniedziałkowy wieczór stargardzcy strażacy zostali wezwani do pożaru na bocznicy kolejowej między ulicami Ceglaną a Składową. Płonęły tam deski na dwunastu wycofanych już z użytku platformach. Czterech strażaków działało blisko dwie godziny. Straty wyceniono na 15 tysięcy złotych. To kolejny pożar w tym rejonie Stargardu.
- Mamy tam trochę roboty - przyznaje Sławomir Łagonda, zastępca komendanta stargardzkiej straży pożarnej. - W ogniu były już tam platformy i wagony. O poniedziałkowym pożarze powiadomiliśmy policję, bo prawdopodobną przyczyną było podpalenie.
Na stargardzianach, pracujących w tej okolicy, pożary na bocznicy kolejowej nie robią już większego wrażenia.
- Ile ich już tu było - mówi jeden z mieszkańców. - Płoną nie tylko platformy, kilka dni temu w ogniu był jeden z opuszczonych budynków. Trochę wcześniej spłonęły dwa wagony.
Mieszkańcy opowiadają o grupkach młodych ludzi, którzy lubią urzędować w tym miejscu.
- Biegają po tych platformach, piją alkohol, rzucają papierosy - wylicza stargardzianin. - O pożar nie jest trudno, bo trawa tutaj wysoka. Ktoś rzuci niedopałek i ogień zaraz obejmuje platformy kolejowe.
Nasz rozmówca wskazuje też na inny problem. - Tutaj walają się nie tylko butelki po piwie i wódce, ale i worki z resztkami kleju - mówi mieszkaniec. - Podjeżdżają tutaj młodzi ludzie, wąchają taki klej, a później jeżdżą samochodami po mieście. Tylko czy to kogoś interesuje. I tak teraz nie jest najgorzej, więcej będzie się działo po wakacjach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?