Przez pierwsze dwie kwarty nikt nie potrafił odskoczyć, a prowadzenie się zmieniało. Kiedy już wydawało się, że gospodarze złapali właściwy rytm gry, to rywale trójkami niwelowali stratę. Po pierwszej połowie goście wygrywali dwoma punktami. W trzeciej Spójnia wyszła na prowadzenie. Kibice byli przekonani, że już go nie oddadzą. Tym bardziej, że na początku czwartej kwarty ŁKS nie grał skutecznie, a stargardzianie punktowali.
To jednak nie załamało gości. Wystarczyły dwa celne rzuty za 3 punkty i skuteczne wejście pod kosz by zniwelować straty do punktu. Po kolejnej trójce ŁKS wyszedł na prowadzenie. W końcówce jednak pudłował, ale Spójnia nie potrafiła tego wykorzystać. W decydującym fragmencie spotkania zawiedli wszyscy, którzy byli na boisku.
Marcin Stokłosa nie potrafił rozegrać piłki, Łukasz Grzegorzewski rzucał na siłę i nie trafiał, Hubert Mazur nie wygrywał pojedynków jeden na jeden, a wysocy Wiktor Grudziński, Łukasz Bodych i Paweł Polowy, który zmienił w końcówce Bodycha, w ofensywie nic nie wnieśli.
Mimo to stargardzianie wygraliby ten mecz, gdyby tylko skuteczniej wykonywali osobiste. Niestety, zawiedli w tym elemencie wykorzystując tylko 14 z 22 takich rzutów. ŁKS wygrał dzisiaj i ma teraz tyle samo porażek co Spójnia. Jeśli po rundzie zasadniczej oba te zespoły będą miały tyle samo punktów, to wyżej w klasyfikacji będzie ŁKS, który ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań ze Spójnią.
Spójnia Stargard - ŁKS Łódź 73:78 (24:26, 16:16, 22:17, 11:19)
Spójnia: Mazur 18 (raz za pkt), Grudziński 17 (1), Stokłosa 14 (2), Koszuta 10, Bodych 7, Grzegorzewski 5 (1), Polowy 2, Dylik, Soczewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?