Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spłonęła altanka, bezdomny walczy o życie

Hanna Nowak-Lachowska
Obaj poparzeni trafili do szpitala dopiero o 5 rano, czyli ponad godzinę po tym, jak wybuchł pożar. Świadkowie mówią, że karetka przyjechała dopiero po około 30 minutach. Aby dojechać do szpitala, musiała przeprawić się promem na drugą stronę miasta. Na zdjęciu Łukasz R. jeszcze na świnoujskim oddziale intensywnej terapii. Obok pielęgniarka Danuta Muzeja.
Obaj poparzeni trafili do szpitala dopiero o 5 rano, czyli ponad godzinę po tym, jak wybuchł pożar. Świadkowie mówią, że karetka przyjechała dopiero po około 30 minutach. Aby dojechać do szpitala, musiała przeprawić się promem na drugą stronę miasta. Na zdjęciu Łukasz R. jeszcze na świnoujskim oddziale intensywnej terapii. Obok pielęgniarka Danuta Muzeja. Sławek Ryfczyński
25-letni Łukasz R. ma poparzone 90 procent ciała. Oddycha przez respirator. Jego 46-letni kolega jest w dużo lepszym stanie.

Dzisiaj krótko przed godziną 4 rano wybuchł pożar w drewniane altance przy ulicy Okólnej w Świnoujściu-Warszowie. W środku spało dwóch bezdomnych mężczyzn. Ogień zauważyła kobieta, która mieszka w pobliżu. To ona zadzwoniła na policję.

- Informację o pożarze dostaliśmy o godzinie 3.45 - mówi Małgorzata Śliwińska ze świnoujskiej komendy policji. - Dyżurny natychmiast powiadomił straż pożarną i pogotowie.

Na miejscu pojawili się także ochroniarze firmy "Sekret", która ochrania pobliski budynek.

- Widok był straszny - opowiada jeden z nich. - Cała altanka stała w ogniu. Jeden z mężczyzn cały czas biegał. Był w szoku. Drugi leżał jakieś 30 metrów dalej i wołał pomocy.

Dopiero po około 30 minutach przyjechało pogotowie z Międzyzdrojów.
- Do tego czasu korzystając ze sprzętu strażaków staraliśmy się udzielić tym poparzonym pomocy przedlekarskiej - mówi ochroniarz. - Bardzo pomogła jedna z policjantek.

Obaj poparzeni trafili do świnoujskiego szpitala. 25-latek na oddział intensywnej terapii. Ma poparzone co najmniej 90 procent ciała. Jego stan jest bardzo poważny. Oddycha przez respirator.

- Musieliśmy go natychmiast zaintubować - mówi Piotr Kowalczyk, ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii świnoujskiego szpitala.

Drugi z bezdomnych leży na chirurgii w świnoujskim szpitalu. Ma poparzone 15 procent ciała.

Jego życie nie jest zagrożone, ale czeka go długie leczenie. Przynajmniej miesiąc będzie w szpitalu.

Prawdopodobnie przyczyną pożaru był przepełniony piecyk, tzw. koza, którym dogrzewali się mężczyźni. Ogień ugaszono dopiero o godzinie 5.20.

Więcej we wtorkowym, papierowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński