Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w pensjonacie w Rowach - nie było nikogo, kto wystawiłby akt zgonu

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Cztery godziny czekali właściciele pensjonatu w Rowach w gminie Ustka na przybycie lekarza, który stwierdziłby zgon turystki. Niestety, powiat słupski wciąż nie podpisał umowy z koronerem, a przepisy dokładnie nie precyzują, jaki lekarz powinien w takiej sytuacji przyjechać. 86-letnia kobieta zmarła w swoim pokoju. Prokurator wykluczył działanie osób trzecich.
Cztery godziny czekali właściciele pensjonatu w Rowach w gminie Ustka na przybycie lekarza, który stwierdziłby zgon turystki. Niestety, powiat słupski wciąż nie podpisał umowy z koronerem, a przepisy dokładnie nie precyzują, jaki lekarz powinien w takiej sytuacji przyjechać. 86-letnia kobieta zmarła w swoim pokoju. Prokurator wykluczył działanie osób trzecich. Archiwum polskapress
Cztery godziny czekali właściciele pensjonatu w Rowach w gminie Ustka na przybycie lekarza, który stwierdziłby zgon turystki. Niestety, powiat słupski wciąż nie podpisał umowy z koronerem, a przepisy dokładnie nie precyzują, jaki lekarz powinien w takiej sytuacji przyjechać. 86-letnia kobieta zmarła w swoim pokoju. Prokurator wykluczył działanie osób trzecich.

Mieszkanka Dąbrowy Górniczej spędzała czas w Rowach, w gminie Ustka ze zorganizowaną grupą, której była kierowniczką. Niestety, do domu już nie wróci. Zmarła w zajmowanym przez siebie pokoju. Została znaleziona o godzinie 7 rano, we wtorek 13 czerwca. I wtedy rozpoczęło się dramatyczne poszukiwanie lekarza, który stwierdzi zgon.

Wszyscy odmówili

- Niestety, od godziny siódmej jesteśmy odsyłani od jednej przychodni do drugiej. Obdzwoniłam wszystkie ośrodki zdrowia w okolicy. Dzwoniłam do przychodni zdrowia w Ustce, do lekarza w Wodnicy, w Bałamątku ośrodek zdrowia już zlikwidowano, a innego lekarza rodzinnego w okolicy nie ma. Dzwoniłam też do szpitali w Ustce i w Słupsku. Wszyscy mi odmówili. W szpitalu powiedzieli, że oni nie przyjeżdżają stwierdzać zgonu. Pogotowie też odmówiło. Jest godzina dziesiąta, a zmarła kobieta wciąż leży w pokoju! Nikt nie chce przyjechać, aby stwierdzić zgon, a niestety zakład pogrzebowy nie zabierze zwłok, dopóki koroner lub lekarz nie potwierdzi, że kobieta nie żyje – alarmowała zdenerwowana Julia Buła, menadżerka Pensjonatu „Danka” w Rowach. - Ktoś poradził mi, aby spróbować wieczorem, kiedy jest mniejszy ruch w przychodni, ale przecież nie możemy czekać cały dzień ze zwłokami w pokoju!

Kobieta dzwoniła też do Starostwa Powiatowego, ponieważ dowiedziała się, że to właśnie starostwo powinno mieć podpisaną umowę z koronerem. Niestety, tam też jej nikt nie pomógł.

- To jest skandal! Przecież w sezonie nad morze przyjeżdżają tysiące ludzi. Takie sytuacje mogą się niestety zdarzać. Starostwo powinno jak najszybciej podpisać umowę z koronerem, jak nie potrafi, to może czas zmienić starostę! - pani Julia nie przebiera w słowach, co w tej sytuacji jest zrozumiałe.

Ostatecznie powiadomiła też policję.

- Policjanci powiedzieli, że koroner zmarł dwa lata temu i od tego czasu nikt go nie zastępuje! To jakiś absurd. Powiedzieli, że nie wiedzą, co zrobić, ale będą szukać jakiegoś rozwiązania. Ostatecznie zapewnili mnie, że około południa jakiś lekarz się tutaj pojawi – mówiła menadżerka.

Pomogła policja

Po godzinie 11 sprawa się wyjaśniła. Policjanci przywieźli lekarza z Ustki, który stwierdził zgon. Kobieta zmarła z przyczyn naturalnych, gdyż – jak powiedział lekarz – nastąpiło zatrzymanie krążenia.
Na miejscu obecny był też prokurator, który odstąpił od czynności, ponieważ wykluczono działanie osób trzecich.
Temat braku lekarza uprawnionego do stwierdzenia zgonu wraca jak bumerang. Ostatnio o podobnej sytuacji było głośno w lutym. Wówczas zdarzenie miało miejsce na terenie gminy Potęgowo w powiecie słupskim. Problem wciąż nie jest rozwiązany. Takich sytuacji może być więcej, ponieważ latem w małych gminach nad morzem przebywa nie kilka tysięcy mieszkańców, a kilkadziesiąt tysięcy turystów. Ryzyko, że ktoś umrze, rośnie.

Co mówią przepisy?

Kto powinien stwierdzić zgon, gdy nastąpi on z przyczyn naturalnych, w domu lub hotelu?

- Stwierdzania zgonu i wystawiania kart zgonu nie należy do świadczeń kontraktowanych przez NFZ, więc to nie NFZ powinien w tej sprawie przedstawiać swoje stanowisko – wyjaśnia Monika Kierat, rzecznik prasowa Pomorskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Słupsku. - Stwierdzanie zgonu i wystawianie karty zgonu regulują zapisy ustawy z 31 stycznia 1959 roku o cmentarzach i chowaniu zmarłych oraz rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z 1961 roku w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny. Stosownie do art. 11 ust. 4 tej ustawy „zgon i jego przyczynę stwierdzają, a następnie wypełniają wydawaną w tym celu kartę zgonu następujące osoby: lekarz, leczący chorego w ostatniej chorobie, w razie niemożności stwierdzenie zgonu i jego przyczyny powinno nastąpić w drodze oględzin, dokonywanych przez lekarza lub w razie jego braku przez inną osobę, powołaną do tej czynności przez właściwego starostę przy czym koszty tych oględzin i wystawionego świadectwa nie mogą obciążać rodziny zmarłego”.

Monika Kierat dodaje też, że: - Jednocześnie powyższą kwestię reguluje paragraf 2. tego rozporządzenia, który mówi, że „wystawienie karty zgonu jest obowiązkiem lekarza, który ostatni w okresie 30 dni przed dniem zgonu udzielał choremu świadczeń leczniczych. Przepisów tych nie stosuje się, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że przyczyną zgonu było przestępstwo. W takim wypadku kartę zgonu wystawia lekarz, który na zlecenie sądu lub prokuratora dokonał oględzin lub sekcji zwłok”.
W Rowach nie doszło do przestępstwa, a zmarła pochodziła z drugiego końca Polski. Nie było więc możliwości wezwania lekarza, który leczył wcześniej kobietę.

- W przypadku, gdy nie ma lekarza zobowiązanego do wystawienia karty zgonu, bądź lekarz taki mieszka w odległości większej niż 4 km od miejsca, w którym znajdują się zwłoki - ewentualnie z powodu choroby lub z innych uzasadnionych przyczyn lekarz nie może dokonać oględzin zwłok w ciągu 12 godzin, od chwili wezwania - kartę zgonu wystawia medyk, który stwierdził zgon wezwany do nieszczęśliwego wypadku lub nagłego zachorowania. W takiej sytuacji może to zrobić również starszy felczer albo felczer zatrudniony w przychodni bądź ośrodku zdrowia lub jego placówce terenowej (wiejski, felczerski punkt zdrowia) i sprawujący opiekę zdrowotną nad rejonem, w którym znajdują się zwłoki – informuje Monika Kierat.
Uprawnienia dla ratowników

Starosta słupski problem zna, ale uporać się z nim trudno.

- Wystosowaliśmy już pisma do wszystkich instytucji medycznych w regionie – mówi starosta Paweł Lisowski. – Chętnie podpisalibyśmy umowę z lekarzem, tylko, że żaden lekarz się nie kwapi, aby taką umowę podpisać. Nie ma chętnych. To jest problem. Wiem jednak, że przepisy mają się zmienić. Jeszcze w tym miesiącu mamy mieć spotkanie na ten temat. Z tego, co mi wiadomo, ratownicy medyczni będą mieli uprawnienia, aby stwierdzać zgon. Być może wtedy podpiszemy umowę z ratownikiem. Lekarze, którzy mają dyżury w szpitalach lub w poradniach nie chcą brać na siebie takiego zobowiązania, ponieważ nie mogą zostawić swoich pacjentów – wyjaśnia.

Dlaczego wysłania lekarza odmówił szpital i POZ w Ustce podlegający szpitalowi w Słupsku?

Na wyjaśnienia czekamy.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Śmierć w pensjonacie w Rowach - nie było nikogo, kto wystawiłby akt zgonu - Głos Pomorza

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński