Awansowanie z drugiej do pierwszej ligi siatkówki to wtaczanie głazu na szczyt stromej góry. Zaczynamy uplasowaniem się na pozycjach 1-4 w rozgrywkach własnej grupy (regionu). Następnie półfinał, który wyłoni drużyny przechodzące do etapów ogólnopolskich, oraz finał, który uszereguje ich na odpowiednich miejscach. Po co rozgrywany jest ten finał? Przecież i tak obie ekipy awansują?
Podobno ma to znaczenie w dalszej części drabinki. Natomiast ekipy, które odpadają w półfinałach regionalnych, dostają czekoladkę na pocieszenie i żegnają się z dalszymi rozgrywkami. O miejscach 3-4 decyduje to, która drużyna była wyżej na koniec rundy zasadniczej.
- Dla nas ten system jest bardzo korzystny - komentuje Rafał Prus, trener Piasta Netto Szczecin. - Wcześniej premiowana była jedynie pierwsza ekipa z regionu. U nas jest Zawisza Sulechów, która prezentuje bardzo wysoki poziom, trudny do przeskoczenia. A tak nie musimy się tym martwić, bo możemy grać dalej nawet z drugiego miejsca.
Kluczyki, bus, i jazda w Polskę. Czas na pierwsze mecze turniejów, w których spotkają się drużyny z czterech grup II ligi. I tutaj znaczenie zaczyna mieć wygranie finału w rozgrywkach regionalnych. Choć dość śladowe, ponieważ w każdej z grup znajdą się dwie zwycięskie i dwie przegrane ekipy. Podważa to zasadność gry finału rozgrywek regionalnych, ale cóż, z przepisami się nie wygra.
- To prawda, ta jedna runda, z meczem finałowym w regionie jest niepotrzebna - kontynuuje Prus. - Trzeba mocno skoncentrować się przez to na przygotowaniu fizycznym, żeby wytrzymać późniejsze obciążenia.
Miejsce rozegrania takich turniejów to swego rodzaju przetarg. Każdy może zgłosić swoją propozycję, a zwycięży najlepsza pod względem organizacyjnym. W przypadku braku ofert, gospodarz turnieju zostanie wyłoniony drogą losowania.
Drużyny z miejsc 3-4 otrzymują dwie czekolady i dyplom, a te z pozycji 1-2 pakują się i znowu wsiądają do busa. Do rozegrania został kolejny turniej. Tym razem już ostatni, w którym zmierzą się cztery najlepsze ekipy ze wszystkich regionów. Ale niech zawodnicy nie mają nadziei. Formuła "każdy z każdym" wyłoni dwa zwycięskie zespoły, które awansują na zaplecze ekstraklasy. Dopiero wtedy dwójka Syzyfów wtoczy swój kamień na sam szczyt góry.
- Grania jest bardzo dużo, ale my się z tego cieszymy - kończy Rafał Prus. - Już w końcówce rundy zasadniczej przygotowywaliśmy się do dalszego grania, dokładając obciążeń na treningach. Nasza forma była gorsza, ale mieliśmy już zapewnione drugie miejsce w tabeli. Przy takiej ilości meczów zdrowie jest kluczowe.
Pierwsze spotkania w fazie play off Piast Netto Szczecin zaczyna 5, a Morze Bałtyk Szczecin 6 kwietnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?