Na żołnierzy czekały oczywiście rodziny. Jako pierwsza swojego męża, chorążego Krzysztofa Marczaka zobaczyła pani Alina. Oboje biegiem rzucili się ku sobie, wpadając sobie w ramiona. Polały się łzy.
- Ze szczęścia płaczę - mówiła pani Alina.
W domu na chorążego Marczaka czekała już spóźniona, wigilijna kolacja. - Już go więcej nie puszczę - zarzekała się żona sapera. Rozpromieniony chorąży Marczak dyplomatycznie nic nie obiecał.
W sumie do Szczecina wróciło 19 saperów z ponad 80, którzy wyjechali pół roku temu do Iraku. Jak mówią, najtrudniejsza była typowa praca saperska poza bazą. Podczas takich operacji zginęło już w Iraku wielu ich kolegów. Pozostali żołnierze pułku wrócą do Szczecina w kolejnych turach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?