Szaloną rybkę Dori znacie na pewnie z przygód o małym błazenku Nemo. Jakiś czas temu na ekrany wszedł drugi z serii film animowany, właśnie o rybce Dori, czyli pokolcu królewskim. Jeśli chcecie zobaczyć ją i Nemusia na własne oczy, odwiedźcie wystawę żywej rafy koralowej w budynku Muzeum Rybołówstwa przy pl. Rybaka.
- Pokolec królewski, inaczej Paracanthurus hepatus, zwany także cyrulikiem lub paletą, jest bez wątpienia szalonym okazem - mówi Adam Izotow, opiekun rafy koralowej. - Nic dziwnego, że powstał o nim film.
Ryby tego gatunku poruszają się niezwykle szybko, często zmieniając kierunek. Rozpędzają się i nagle zawracają. Zarówno w zbiorniku, jak oceanie.
- Wygląda to dość zabawnie. - dodaje pan Adam. - Prawdziwy spektakl w ich wykonaniu można obejrzeć podczas godów.
Te przeważnie odbywają się popołudniami.
- Pokolce występują głównie w rejonach Indo-Pacyfiku, ale są spotykane także w okolicach Japonii, Samoa, czy wschodniej Afryki - opowiada Adam Izotow, opiekun rafy. - Nurkując, można je zobaczyć pływające w parach lub niewielkich ławicach.
Dorosłe osobniki osiągają nawet 60 cm. W płetwach mają swoją tajną broń.
- W płetwie ogonowej, pokolce mają trzy kolce z jadem, które służą do obrony - wyjaśnia Adam Izotow. - Dori z wielkiego ekranu potrafi rozbawić do łez, ale igranie z nią na żywo nie jest wcale śmieszne. Dotknięcie kolca ryby może się skończyć łzami bólu.
Pokolce są zjawiskowe, a ich nawyki oraz sposób funkcjonowania niezwykle interesujący. Jednak dieta nie jest zbyt wyszukana, a one same nie należą do wybrednych.
- Pokolce, żywią się planktonem, algami, artemią i krylem, a te w muzeum nawet nie pogardzą bananami - opowiada pan Adam.
Do ciekawostek należy fakt, że, gdy pokolec znajdzie się w bardzo stresującej sytuacji, traci kolory i robi się niemal szary. To ma uchronić rybę przed ewentualnym atakiem. W pewnym sensie tworzy kamuflaż.
- Takie zjawisko dotyczy głównie młodych osobników - mówi Izotow. - U starszych nie jest już tak widoczne.
W świnoujskim muzeum występuje wiele osobników tego gatunku. Trzeba dodać, że w zbiornikach nie pływają same. Mają od kilkunastu do kilkudziesięciu kolegów, w tym równie medialnego, znanego z dużego ekranu.
- Na naszej rafie pływają aż cztery okazy mające od pięciu do dwudziestu centymetrów - mówi opiekun rafy. - Tego pięciocentymetrowego dzidziusia można podziwiać bezpłatnie w akwarium znajdującym się w holu muzeum. Oczywiście nasz maluch pływa w towarzystwie swojego przyjaciela. Kogo? Sami przyjdźcie i zobaczcie.
Polecamy na gs24.pl:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?